Czy Dobra Zmiana zna pojęcie wstydu?
Gdyby ktoś mi jeszcze parę tygodni temu powiedział, że Dominik Tarczyński, prominentny poseł Prawa i Sprawiedliwości, zostanie po raz kolejny bohaterem którejś z tych notek – nie uwierzyłbym. Dlaczego? Dlatego, że dotychczasowe doświadczenia, jakie przyszło mi mieć z tym dziwnym człowiekiem, wydawały się wyczerpywać wszelkie możliwości inspiracji i istniała obawa, że każde kolejne słowo na jego temat doprowadzi do jeszcze większego nieszczęścia, niż samo pojawienie się jego nazwiska.
W czym rzecz? Otóż można odnieść wrażenie, że cała dotychczasowa publiczna działalność posła Dominika Tarczyńskiego, jeśli nawet w jakimś stopniu powodowana była pragnieniem zwiększenia popularności władzy Prawa i Sprawiedliwości, to na pierwszym miejscu zawsze stała myśl podstawowa, a którą swego czasu tak pięknie wyraził może Jimmy Page, a może któryś z innych wybitnych artystów rock and rolla: „Postanowiłem założyć zespół, żeby móc sobie dupczyć do woli”.
Na Dominika Tarczyńskiego, pierwszoligowego posła Prawa i Sprawiedliwości, trafiłem na Twitterze, gdzie ten był od pewnego czasu na tyle aktywny, by w pewnym momencie zacząć wokół siebie tworzyć atmosferę polityka, który chce być bliżej ludzi, i to do tego stopnia nawet, by mieć z nimi kontakt najbardziej bezpośredni. Pierwsza rzecz, na jaką zwróciłem uwagę, było udostępnienie przez Tarczyńskiego swojego prywatnego numeru telefonu, drugą natomiast stało się notoryczne zamieszczanie przez niego anonsów w rodzaju: „Mam podwójny bilet na koncert Sade. Czy ktoś ma ochotę?”, ewentuanie „Czy zna ktoś jakąś dobrą egzotyczną knajpę w Warszawie? Zapraszam na kolację”. Oczywiście ja zdaję sobie sprawę, że już w tym momencie powinienem był się najeżyć i zacząć coś podejrzewać, no ale się nie najeżyłem, natomiast postanowilem przede wszystkim sprawdzic, czy jemu faktycznie zależy, byśmy do niego dzwonili. Zadzwoniłem więc pod podany numer, ku memy zaskoczeniu, Tarczyński, owszem, od razu się zgłosił, coś tam sobie w dosć suchy sposób poopowiadaliśmy, a ja nagle wtedy zrozumiałem, że on z całą pewnością spodziewał się zupełnie innego telefonu. Wszyscy świetnie wiemy, jak to jest gdy chcemy z kimś pogadać i z drugiej strony otrzymujemy bardzo jasny przekaz, że to nie teraz i nie tak. Tak zatem wyglądała ta moja rozmowa z Tarczyńskim – nie teraz i nie tak. On zdecydowanie liczył na coś innego.
Tymczasem twitterowa akcja pod tytułem „Poseł wychodzi do swoich wyborców” się rozwijała, a Tarczyński w dalszym ciągu prosił, by do niego dzwonić i umawiać się z nim do kina, do teatru, na koncert, czy do restauracji na kolację. Ostatecznie machnąłem na Tarczyńskiego ręką, gdy któregoś dnia na jego Twitterze pojawiła się wiadomość, którą dziś już muszę cytować z pamięci – „Panie Pośle, dziękuję za cudowny wieczór”. Zrozumiałem bowiem wreszcie tak do końca, z czym tu mamy do czynienia.
Dziś piszę o Tarczyńskim, bo pewną karierę w Sieci zrobiła wiadomość, jaka pojawila się na twitterowym profilu Tarczyńskiego, a mianowicie seria zdjęć jakiejś nimfy w bikini, oraz informacja: „Takich temperatur nie mieliśmy! 42 stopnie! To wspaniały czas i chcemy się z Wami nim podzielić. Moja Aga ’72 w formie”. A my patrzymy na te zdjęcia i zastanawiamy się, czemu on nie napisał bardziej szczegółowo, jak to było z tą Agą i tą jej formą. Zastanawiamy się, bo tego typu dylemat podpowiada nam serce, rozum natomiast nam mówi, że poseł Dominik Tarczynski tak napisać nie mógł, bo choć w sposób jednoznaczny on oszalał, wciąż ma świadomosć, że jeszcze jeden krok, a może stracić wszystko. A my mamy już tylko nadzieję, że on dobrze kalkuluje i nie okaże się, że on cały ten czas mógł spać spokojnie, bo to już zaszło zbyt daleko, a rząd Dobrej Zmiany ma na głowie sprawy znacznie ważniejsze niż dbanie o tak zwaną reputację.
Jeśli ktoś ma w tym momencie pytanie, czemu ja znów zajmuje się jakimiś głupstwami, zamiast walczyć za Ojczyznę, odpowiem słowami maleńkiego Coutinho: „It’s not about me, it’s about the team”.
Przypominam, że w ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl są do kupienia moje ksiażki. Dwie pierwsze, wydane pod imieniem Toyah, są już sprzedane, jednak sześć to też poważna liczba. Polecam każdą i wszystkie.
tagi: prawo i sprawiedliwość dominik tarczyński dobra zmiana
![]() |
krzysztof-osiejuk |
14 sierpnia 2017 10:07 |
Komentarze:
![]() |
Grzeralts @krzysztof-osiejuk |
14 sierpnia 2017 10:33 |
Ciekawe, co Aga na to.
![]() |
krzysztof-osiejuk @krzysztof-osiejuk |
14 sierpnia 2017 10:57 |
Nie zdziwiłbym się, gdyby ona to potraktowała jako słodki komplement. W końcu u nas na prawicy polityczna poprawność jest passe.
|
onyx @Grzeralts 14 sierpnia 2017 10:33 |
14 sierpnia 2017 11:08 |
Podobno się zgodziła, coś tam na Fejsie o tym pisała.
|
onyx @krzysztof-osiejuk 14 sierpnia 2017 10:57 |
14 sierpnia 2017 11:15 |
Tarczyński chyba jeszcze nieco się hamuje bo banuje ludzi za krytyczne wpisy o swoich wyczynach. Tak zwana "druga zmiana" ma pełne ręce roboty by te jego ekstrawagancje zamienić w coś mało znaczącego. PiS przy okazji innych spraw postawił temat reparacji wojennych od Niemiec a to już jest taki poziom, że poseł Dominik może trochę odetchnąć.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-osiejuk 14 sierpnia 2017 10:57 |
14 sierpnia 2017 12:54 |
Mogło tak być.
![]() |
Klak @onyx 14 sierpnia 2017 11:15 |
14 sierpnia 2017 14:30 |
Te banowanie u Tarczyńskiego to taka metoda i to od lat gdzy jezdził po Polsce ze swoim filmem "Kolumbia". Po takim właśnie seansie u nas w miasteczku i dobrym wrażeniu jakiek na nas zrobił mieliśmy go w "znajomych" na Face. Ale wystarczyła chwila nieuwagi i wyparowałem z zakresu jego znajomych, Teściowa podobnie nie wiadomo kiedy i za co. Został tam jeszcze żona z racji że prawie nic nie komentuje ale niestety stało się... pod lansem pana Dominika dotyczącym jego wyprawy na Ukrainę by "POMAGAĆ" tworzyć jakiś tam Rząd, żona zamieściła filmik w którym G.Braun ( a przepraszam niewiem czy donosiciel zorientował się że tu też można pisać..?) prawi cos w tym temacie. I od tej chwili koniec znajomości.