Czy Nonso Amadi to guano?
Ja zdaję sobie naturalnie sprawę z tego, że na dziś zapowiedziałem najnowszy felieton z „Warszawskiej Gazety” jednak bieg wydarzeń sprawił, że muszę wprowadzić pewną korektę i „Warszawską” sobie poczytamy dopiero w poniedziałek, po tym jak wrócę z Warszawy, a dziś podzielę się paroma refleksjami na temat tego, co nam przyniosło moje postanowienie, że ten blog będę powoli przekształcał w blog muzyczny. Otóż wyobrażałem sobie ów projekt w taki sposób, że ja tu na przykład napiszę coś – co zresztą, jak wiemy, zrobiłem – na temat swojego ulubionego zespołu Portishead, na co przyjdzie ktoś, kto mi napisze, że on nie lubi ani Portishead, ani całego tego ponurego nurtu, tylko wesołe country i wrzuci nam tu Johnny’ego Casha. Na to z kolei przyjdzie ktoś inny, kto zamiast Casha zaproponuje Dylana i posłuchamy Dylana. Kto inny przyjdzie i powie, że owszem Dylan jest świetny, choć jego zdaniem dopiero ostatnio, natomiast on zawsze czuł się blisko takich artystów jak Frank Zappa i puści nam Zappę. Wówczas przyjdzie ktoś kto Zappy nie zna, ale zna polską Republikę i posłuchamy Republiki. Wreszcie też okaże się, że tak naprawdę jedyną wartościową muzyką jest dawna muzyka barokowa i będziemy wzruszać sercem, względnie ramionami na Bacha. Jednocześnie przy tym wszystkim pogadamy sobie o naszych gustach, powspominamy stare czasy, poopowiadamy ciekawe anegdoty i w końcu wypowiemy nasze nadzieje co do przyszłości muzyki.
I będziemy słuchać piosenek.
I tu okazało się, że nic z tego. Najpierw przyszedł Valser i ogłosił, że Portishead to, jak on to lubi formułować, guano i przy pomocy paru nieśmiało wtrącających się do rozmowy komentatorów postanowił udowodnić, że ma rację. Kiedy okazało się, że czegoś wciąż brakuje, w kolejny dzień napisał Valser osobną notkę na temat tego, że Portishead to rzeczywiście syf i na to już zlecieli się wszyscy, których ja na swoim blogu zbanowałem, i ci oczywiście uderzyli w wyznaczony ton, krzycząc, że Portishead to rzeczywiście coś najgorszego i że trzeba być skończoną pałą, by tego guana słuchać. W następny dzień Valser napisał kolejną notkę, pozornie na tematy sportowe, ale wyszło na to, że Portishead jest wciąż pierwszym tematem i walenie w muzykę, którą ja, jeśli mi jeszcze wolno, lubię, jeszcze się wzmogło. I jeśli gdzieś się pojawił ktoś, kto Portishead lubi, to, jak się domyślam, nawet nie próbował się odzywać, w obawie, że zostanie natychmiast wdeptany w ziemię przez Klub Nieprzyjaciół Zespołu Portishead.
Niby nie powinno mnie to dziwić. Tu na tym portalu, ale też w ogóle w Internecie, panuje taka moda, by najchętniej się w ogóle nie odzywać, o ile nie ma powodu, by się zapluć z szyderstwa i wściekłości. Pamiętam jak wystarczyło, że napisałem maleńki komentarz na temat tego, że lubię filmy Kubricka – a może to tylko Coryllus wspomniał, że ja mu przez telefon poleciłem jego filmy – a natychmiast rozpętała się gadka, w której zarówno Kubrick, jak i wszyscy, którzy lubią te filmy zostali zrównani z ziemią, a o samym reżyserze paru komentatorów zaczęło pisać używając imienia „Stefan”. Czy może ktoś przyszedł i powiedział, że Kubrick jest do wspomnianej doopy, natomiast bardzo dobre są filmy rosyjskie, bądź to co nakręcił Jim Jarmush? Albo że nie ma nic lepszego ponad komedie Saramonowicza? Oczywiście że nie. Przez kilka dni odbywało się tu wyłącznie walenie w „Lśnienie” i „Full Metal Jacket”, tylko dlatego, że ja powiedziałem, że one mi się podobają.
Przepraszam bardzo, ale to jest moim zdaniem słabe, czy, jak to mawia moje najmłodsze dziecko, lipa. Proszę Was wszystkich, nie bawcie się w ten sposób. Jeśli ja w przyszłym tygodniu napiszę tu coś na temat Jimiego Hendrixa, którego lubię słuchać, a ktoś uważa, że Hendrix to oszust wypuszczony przez Brytyjskie Imperium, by mieszać w głowach jego poddanym, niech napisze, co lubi. Po prostu, niech napisze, co lubi i poda link do jakiejś fajnej piosenki. A na to niech przyjdzie ktoś inny i powie co on lubi i też nam coś zaproponuje. A jeśli się zdarzy, że ktoś tu wrzuci, jak to zrobił komentator Redpill z tym jakimś Nonso Amadi, link do czegoś, czego nikt z nas dotychczas nie znał, a co się części z nas spodoba, inni wzruszą na to ramionami, a reszta uzna że to jest nic nie warte, niech ci co pozostaną nie rozpoczynają dyskusji na temat, jakie to guana ten Amadi, a za to zaproponują choćby i Mozarta. Wszystkim nam wtedy będzie o wiele łatwiej i przy okazji nikt nie zrobi z siebie durnia.
PS Przy okazji przepraszam wszystkich przyjaciół mojego bloga toyah.pl, gdzie praktycznie dyskusji nie ma, natomiast ludzie przychodzą i spędzają miło tę drobną część dnia, że nie mam do nich żadnych uwag poza nieustającym podziękowaniem.
Moje książki są tam gdzie zawsze.
tagi: muzyka piosenki
krzysztof-osiejuk | |
18 sierpnia 2018 08:49 |
Komentarze:
gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk | |
18 sierpnia 2018 09:00 |
W ten sposób nie sprzedamy ani jednego egzemplarza książki o zespołach. Piszę Ci to wprost, bo nikt inny tego nie zrobi, wszyscy za to z wielką ochotą podtrzymywać będą w Tobie złudznie, że jednak tak, że jak będzimy tak gawędzić, to się uda. Powtarzam więc - nie uda się.
betacool @krzysztof-osiejuk | |
18 sierpnia 2018 09:37 |
Nie jest tak źle. Valser się już zapalił do nagrania płyty nieco lepszej od Portishead. Gdyby urządził tu sprzedaż i ona byłaby nawet o połowę gorsza niż polska sprzedaż tego Portishead, to ja bym go nieśmiało poprosił o autograf na płycie.
betacool @betacool 18 sierpnia 2018 09:37 | |
18 sierpnia 2018 09:37 |
Bo to chyba byłby sukces.
krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski 18 sierpnia 2018 09:00 | |
18 sierpnia 2018 09:41 |
W jaki sposób? Że ja będę na blogu pisał o muzyce, czy że będę pisał takie notki jak ta?
krzysztof-osiejuk @betacool 18 sierpnia 2018 09:37 | |
18 sierpnia 2018 09:45 |
Niewykluczone że nawet Zadziorny Mietek wygrzebie z szafy gitarę.
gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk 18 sierpnia 2018 09:41 | |
18 sierpnia 2018 09:53 |
Że będziesz inicjował dyskusje dla wtajemniczonych. To jest sprzedażowa katastrofa, która wpływa negatywnie na odbiór tekstów. Stajemy wobec nowych wyzwań i musimy szukać nowych dróg. To oznacza eksperymenty o ryzyko.
orjan @gabriel-maciejewski 18 sierpnia 2018 09:53 | |
18 sierpnia 2018 10:55 |
O ile dobrze zrozumiałem, to Toyah akurat opiera się "dyskusjom dla wtajemniczonych". W każdym razie, podobnie jak Ty, ja także wolałbym, aby się opierał zachowujac powściągliwość. Z takich dyskusji nie wyjdzie bowiem żadna inspiracja, a tylko nawalanka: "ty tak, a ja tak". Natomiast co innego dzielić się tutaj swoimi impresjami bez wrogości wobec impresji cudzych. Z tego może powstać ciekawy content.
Na przykład, przez krótką chwilę rozwijał się wątek porównań międzypokoleniowych mianowicie, jak daną muzykę doświadczało (in statu nascendi) pokolenie Toyaha i moje, a jak pokolenie następne, jak np. pokolenie Onyxa, czy Twoje. Którędy to dochodziło i jak przechodziło. Co pozostawało, itd.
Podobno muzyka łagodzi obyczaje. Na razie mamy tu dowody przeciwne.
krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski 18 sierpnia 2018 09:53 | |
18 sierpnia 2018 11:13 |
To nie ja ja zainicjowalem. Stąd ten mój dzisiejszy apel.
onyx @krzysztof-osiejuk | |
18 sierpnia 2018 14:23 |
MarcinD ładnie napisał o emocjonalnym odbieraniu sztuki. Myślę bardzo podobnie, artyzm polega na wywoływaniu najwyższych emocji u odbiorcy, różnych emocji w zależności kto tam co w sercu nosi. No bo jak inaczej zmierzyć sztukę? Za pomocą szkiełka i oka jak chce Valser? Miałem takiego znajomego, który słuchał (tak mówił) tylko i wyłącznie wielkich mistrzów takich jak Hendrix, Joplin, Led Zeppelin czy Black Sabbath. Na resztę mówił guano bez wnikania kto i co, taki miał styl na "oświeconego". Wracając do emocji byłem raz na koncercie projektu UKZ w składzie, który wystawia na dzień dobry słuchacza z kapci, koncert piękny sala nabita po sufit ale nie za duża, tak że czuło się jakąś rodzinną atmosferę, wiekowo przeważnie 50+ Sami wyjadacze muzyczni przy których wyglądałem jak pomocnik pana majstra na budowie. Koncert toczył się normalnie były zachwyty i spontaniczne oklaski aż do momentu gdy zagrali Starless. Niby każdy wiedział że mogą to zagrać niby każdy znał kawałek na pamięć ale jak śp. Wetton zaczął śpiewać to ludzie zaczęli płakać. Tak po prostu, wąsate i brodate dziadki płakały jak bobry w tym i ja. I tu nawet nie było jakiegoś myślenia o całej sytuacji i tym kawałku ale poszło jak z automatu, jakby ktoś tam na scenie miał czerwony przycisk z napisem "Cry". Siedziałem w pierwszym rzędzie metr od sceny i zafascynowany obserwowałem ludzi z tyłu. To samo się dzieje na koncertach Portishead czy Dead Can Dance i rozpisywanie muzyki na poszczególne akordy i takty nic nie zmieni. Albo jest ta magia albo jej nie ma i pozostaje tylko rozrywka.
adamo21 @krzysztof-osiejuk | |
18 sierpnia 2018 14:27 |
Słowo 'lubię' kilkakrotnie powtarza się w dzisiejszym tekście, i, moim zdaniem, w prosty sposób rozwiązuje problem lepszości i gorszości muzycznego bumbum, jak i znajomości przedmiotu.
gabriel-maciejewski @orjan 18 sierpnia 2018 10:55 | |
18 sierpnia 2018 15:08 |
W tygodniku Pani domu za pisanie impresji można było wylecieć z roboty
onyx @gabriel-maciejewski 18 sierpnia 2018 15:08 | |
18 sierpnia 2018 16:17 |
Bo te tygodniki to wojskowi prowadzą pod przykrywką ;)
krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski 18 sierpnia 2018 15:08 | |
18 sierpnia 2018 16:47 |
To bym się nie zmieścił. Ja od 10 lat nie robię nic innego jak przekazywanie impresji.
Jacek-Jarecki @krzysztof-osiejuk 18 sierpnia 2018 16:47 | |
18 sierpnia 2018 19:25 |
Prosto tłumacząc: Tacy jak my mamy stąd spierdalać, ponieważ psujemy powietrze sprawom większym.
gabriel-maciejewski @Jacek-Jarecki 18 sierpnia 2018 19:25 | |
18 sierpnia 2018 21:01 |
A czy zamiast spierdalać możesz posłuchać o czym mówię? I nie kląć przy okazji? Ja może jutro napiszę tekst bardzo przejrzysty, taki, żeby każdy zrozumiał, bo widzę, że troska o samopoczucie wszystkich dookoła i moja wrodzona delikatność nie dają żadnych efektów. Poza tym to nie jest tekst do ciebie tylko do toyaha i on już dobrze wie o czym ja tu napisałem
Grzeralts @orjan 18 sierpnia 2018 10:55 | |
18 sierpnia 2018 21:26 |
Tak, to było ciekawe.
Grzeralts @Jacek-Jarecki 18 sierpnia 2018 19:25 | |
18 sierpnia 2018 21:30 |
Akurat was obu pod wspólny kapelusz wsadzić jest mi bardzo trudno. Chyba, że pisząc "tacy jak my" masz na myśli jakieś parametry antropometryczne, może macie taki sam obwód uda?
jzontek @krzysztof-osiejuk | |
18 sierpnia 2018 23:02 |
Panowie, jako zwykły czytacz Waszych blogów - chyba zestarzeliście się. Nie ma już w tekstach wartości dodanej. Nie czynią one Was atrakcyjnymi.
betacool @jzontek 18 sierpnia 2018 23:02 | |
18 sierpnia 2018 23:14 |
1.To "chyba" przy starzeniu się jest zupełnie niepotrzebne, bo nie zakładam, że Cię to nie dotyczy.
2. Jeśli Cię dotyczy, to nawet we własnych oczach nie czyni Cię atrakcyjnym i pozbawia wartości dodanej.
3. Dlaczego pisząc do Toyaha używasz słowa panowie?
betacool @jzontek 18 sierpnia 2018 23:31 | |
18 sierpnia 2018 23:49 |
To nie była złośliwość, chciałem żebyś poczuł jak trudno sklecić nawet niecałe trzy linijki tekstu, by ktoś Ci nie zarzucił braku wartości dodanej.
MarekBielany @betacool 18 sierpnia 2018 23:49 | |
18 sierpnia 2018 23:58 |
Łatwo zanęcić w wartości dodanej i robotniku "łącznym". Koszmar daleki od łąki. Daaawne czasy.
krzysztof-osiejuk @jzontek 18 sierpnia 2018 23:02 | |
19 sierpnia 2018 00:26 |
Naszych, czyli moich?