-

krzysztof-osiejuk : To ja

Czy Olga Tokarczuk zostanie zaproszona na chrzciny księcia Louisa z Cambridge?

      Przed wielu jeszcze laty zamieściłem na swoim blogu tekst próbujący krótko i możliwie dobitnie pokazać, w jakim to towarzystwie znalazł się Lech Wałęsa, otrzymując Nagrodę Nobla, a prostym celem owej prezentacji było udowodnienie, że tak naprawdę cały ten pokojowy Nobel jest funta kłaków warty. Od tego czasu minęło wystarczająco dużo lat, by wielu z nas i bez mojej pomocy zrozumiało, z jaką hucpą tak naprawdę mamy do czynienia, i to nie tylko gdy chodzi o Nobla pokojowego, ale również, a kto wie, czy nie jeszcze bardziej, literackiego. I przecież nie chodzi tu nawet o tę nieszczęsną Szymborską, o której wypowiedzianych zostało dotychczas wystarczająco dużo jak najbardziej zasłużonych słów, ale takich choćby mistrzów pióra, jak Swiatłana Aleksijewicz, Patrick Modiano, Alice Munro, Mo Yan, Tomas Tranströmer, Herta Müller, Jean-Marie Gustave Le Clézio, Orhan Pamuk, Elfriede Jelinek, John Maxwell Coetzee, Imre Kertész, Gao Xingjian, José Saramago, Dario Fo, żeby wymienić tylko tych, którzy przyszli po naszej pani Wisławie. Przecież to jest jakaś kpina. Czy można poważnie traktować kogoś, kto w obliczu tych choćby nazwisk będzie miał odwagę mówić o literackiej nagrodzie Nobla inaczej niż z lekceważeniem i pogardą?

      Wygląda na to, że i w obliczu owej rosnacej świadomości, ale również w efekcie ostatniego skandalu, jakiego bohaterami byli szwedzcy akademicy, rodzimi miłośnicy tak zwanej „dobrej książki” dowiedzieli się, że może faktycznie cały ten Nobel nie jest wart splunięcia, ale oto podobno absolutnie najbardziej prestiżową literacką nagrodą na świecie jest przyznawana już od 1969 roku w Wielkiej Brytanii Man Booker Prize. I pewnie u nas w Polsce pies z kulawą nogą nie wiedziałby, że coś takiego w ogóle istnieje, gdyby nie fakt, że oto nagle owo wyróżnienie otrzymała nasza Olga Tokarczuk, nam tutaj znana z kultowego już, a pochodzącego z jej sztandarowej powieści „Kroniki Jakubowe”, otwarcia: „Połknięty papierek zatrzymuje się w przełyku gdzieś w okolicy serca. Namaka śliną”.

       Szydziliśmy tu niedawno z rzekomego „sukcesu”, jaki odniósł podczas filmowego festwalu w Cannes Paweł Pawlikowski odbierajac nagrodę dla „najlepszego reżysera”. Po tym co nam pokazała pisarka Tokarczuk, muszę przyznać, że ten Pawlikowski to faktycznie poważny artysta. Oczywiście, Cannes to zaledwie Cannes i nie zmieni tego faktu nawet to, że berlińskie niedźwiedzie, czy weneckie lwy to poziom jeszcze niższy, jednak nie oszukujmy się, francuski festiwal to jednak na naszym europejskim rynku firma poważna, o której każdy miłośnik kina od kilku dobrych lat przynajmniej słyszał. Ów Man Booker Prize natomiast to czysta komedia. Proszę spojrzeć na odpowiednio skróconą listę laureatów, którzy torowali drogę dla Tokarczukowej: P.H. Newby, Bernice Rubens, John Berger, J.G. Farell, Nadine Gordimer (ta ma też, jak się właśnie dowiedziałem, Nobla), Stanley Middleton, Anita Brookner, Keri Hulme, Penelope Lively, Ben Okri, A.S. Byatt, Roddy Doyle, Arundhati Roy, Yann Martel… i tak dalej, na tym poziomie do końca. Prawie.

      I tu mamy prawdziwy hit. Otóż, jak już się domyślamy, przejrzałem historię tej nagrody i proszę sobie wyobrazić, że od samego początku, a więc, jak już wspomniałem, od roku 1969, wyróżniani są wyłącznie pisarze reprezentujący najgłębsze jądro Brytyjskiego Imperium, co świadczy o tym, że jest to impreza jak najbardziej lokalna. Wśród 51 osób wyróżnionych dotychczas tą nagrodą jest 27 Brytyjczyków, 5 Australijczyków, 3 pisarzy z RPA,  3 Hindusów, 3 Irlandczyków, 3 Kanadyjczyków, 2 z Nowej Zelandii, 2 Amerykanów, 1 pisarz z Jamajki, oraz 1 z Nigerii. I dziś nagle oni nagradzają Olgę Tokarczuk?

      Ktoś w tym momencie zapewne zakrzyknie: „Ha! Tu cię mam, oszuście! Tokarczuk wcale nie dostała nagrody Imperium, ale coś, co jest związane z zupełnie innym projektem o nazwie Man Booker Prize International, a co, jak głosi oficjalna informacja, ma wyróżniać nie imperialnych autorów, lecz pisarzy z całego świata, piszących w swoich własnych językach, a których książki zostały na język Imperium jedynie przetłumaczone”.

      Przepraszam wszystkich bardzo, ale w tej nowej sytuacji sprawa ma się jeszcze ciekawej. Otóż Man Booker Prize International Prize, ustanowiona w roku 2005 zapewne po to, by nagrodzić albańskiego pisarza Ismaila Kadare, w komunistycznej jeszcze Albanii niemal tak popularnego jak dziś w Polsce jest poularna Olga Tokarczuk, dalej pełniła dokładnie tę samą funkcję co dotychczas, a więc nagrodzeni zostali po kolei Nigeryjczyk, Kanadyjczyk i dwóch Amerykanów, wszyscy jak najbardziej za książki napisane w języku angielskim. Dopiero w roku 2015, z sobie tylko znanego powodu, organizatorzy postanowili ów geszeft nieco rozbujać i najpierw odznaczyli, jak rozumiem, nadzwyczaj wybitnego węgierskiego pisarza nazwiskiem László Krasznahorkai, następnie równie wybitnego przedstawiciela Korei, Han Kanga, w dalszej kolejności piszącego po hebrajsku niejakiego Davida Grossmana, no a teraz… trzykrotne hip hip hurrra dla Olgi Tokarczukowej za napisaną 11 lat temu książkę „Bieguni”.

      Ów przedziwny gest możemy teraz próbować wyjaśniać na trzy sposoby. Może oczywiście być tak, że po tych wszystkich latach tkwienia w swojej tradycji, oni trafili na Tokarczukową, oraz jej dzieło, i zwyczajnie oszaleli z zachwytu. Druga możliwość jest taka, że władcy Imperium w odpowiedzi na Dobrą Zmianę postanowili Polskę przyjąć do swojej bandy. Jest też możliwość trzecia. Otóż, jak się dowiadujemy, przewodniczącą pięcioosobowego jury, które nagrodziło to, jak słyszymy, wybitne dzieło, była niejaka Lisa Appignanesi, urodzona w roku 1946 w Łodzi córka Heny i Aarona Borensztejnów, która parę lat później wraz z rodzicami wyemigrowała najpierw do Paryża, następnie do Kanady, by wreszcie osiąść w Londynie i tam zdobyć pozycję jednej z najważniejszych osobistości w tamtejszym świecie literackim.  Niewykluczone więc, że tę nagrodę ktoś dla Tokarczukowej zwyczajnie zamówił, no ale skoro już przyjęliśmy to rozwiązanie, trzeba będzie dyskusję zacząć od początku, a więc wrócić – przyznaję, że nadzwyczaj niechętnie – do Pawlikowskiego, a kto wie, czy nie do jeszcze wielu, wielu innych.

 

A skoro już o książkach mowa, to tym bardziej zachęcam do odwiedzania naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl i kupowania nie tylko moich ksiażek. Powinno być dobrze.



tagi: żydzi  imperium brytyjskie  olga tokarczuk  man booker prize 

krzysztof-osiejuk
25 maja 2018 09:36
15     2414    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

jestnadzieja @krzysztof-osiejuk
25 maja 2018 10:55

Dzien dobry,

Podazalam wczoraj podobnymi tropami podczytujac sobie o tej nagrodzie i zastanawiajac sie co tez im do glowy strzelilo, zeby nagle starych Biegunow nagroda honorowac...

No i wyszlo mi troche na to, ze oni jednak, ci Brytyjczycy, nie bardzo chetnie tej forsy chca sie pozbywac, bo ta glowna nagroda w wersji  International ma byc rowno podzielona pomiedzy pisarza i tlumacza:) Taki warunek sobie obmyslili, jak juz postanowili "ow geszeft rozbujac".  Bieguni juz byli przetlumaczeni, a swiezsze Ksiegi Jakubowe pani tlumaczka (Jennifer Croft, zdobywczyni polowy nagrody) dopiero bierze na warsztat. W koncu tysiac stron to nie byle co.

Bardzo ciekawy watek pani przewodniczacej jury Lisy Appignanesi! Wlasnie podczytuje sobie dostepny fragment jej wspomnien rodzinnych z ksiazki Losing the Dead. Jej mama, Hena z domu Lipszyc, pochodzila z Grodziska Mazowieckiego:)

A zyciorys literacki pani Lisy wprost imponujacy, zasiada w tych roznych krolewskich stowarzyszeniach:

https://en.wikipedia.org/wiki/Lisa_Appignanesi

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk
25 maja 2018 11:01

Wszystkie drogi prowadzą do Grodziska

zaloguj się by móc komentować


krzysztof-osiejuk @jestnadzieja 25 maja 2018 10:55
25 maja 2018 11:39

Moim zdaniem tę nagrodę się kupuje.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski 25 maja 2018 11:01
25 maja 2018 11:44

A konkretnie do małej, skromnej wioski Szczęsne. 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @przemsa 25 maja 2018 11:24
25 maja 2018 11:45

Szydełkowała? No, no! To ciekawe. Czyli okazuje sie, że ona jednak coś potrafi.

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski 25 maja 2018 11:01
25 maja 2018 12:22

Nie ma przypadków są tylko znaki. Cały ten pop leży w twoich rękach i tylko żal że takie ciule pilnują skarbca narodowego swoimi lewymi łapami. Statek sobie kupili i będą sobie pływali po morzach i oceanach ho ho tak tak...

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @przemsa 25 maja 2018 12:17
25 maja 2018 12:27

Obojętne. Fakt że coś potrafi dobrze o niej świadczy.

zaloguj się by móc komentować

Draniu @krzysztof-osiejuk
25 maja 2018 13:08

Oprócz geszeftów .. Tez narzucają nam zewnetrzny światopogląd w ktorym nie istnieją w ogole wartości katolickie..A jak wystepują to w formie kretynskiej krytyki Światopogląd nachalnie promowane przez polskojezyczne obce media w Polsce..

Co do Pawlikowskiego.. Wiedzieli doskonale ,ze Ida został zle przyjeta przez większość Polakow.. Wymyslono ,ponieważ bali się, ze kolejny film zostanie odrzucony wśród Polaków.. Premiera na festiwalu, nagroda i niby tak kolejna romantyczna historia na tle tzw. zimnej wojny zdobedzie publiczność w Polsce.. Film w ktorym nie ma , nieodłącznych wartosci katolickich, ktore w Polsce slinie oddziaływały na Polaków w tamtych czasach.. 

Pelna zgoda ,wszystkie drogi prowadza do wioski Szczęsne k/Grodziska Mazowieckiego.

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @krzysztof-osiejuk
25 maja 2018 13:35

Czy UK w nazwisku wyróżnionej autorki mogło mieć wpwpływ na decyzję Lisy?

PS   J Leno (usa) miał w swiom tv programie fragment pt jey walking. Pewnego razu, na ulicy, zapytał 2 młode osoby (panienki) czy wiedzą jakie państwo reprezentuje skrót UK. Chwila namysłu, i pada odpowiedź: Ukraine!

zaloguj się by móc komentować


jestnadzieja @krzysztof-osiejuk 25 maja 2018 11:39
25 maja 2018 14:55

O, w tym krotkim artykuliku dotyczacym nagrody dla Tokarczuk, zdazyli pomiescic "esencje":

"Ms. Tokarczuk won the award again in 2015 for “The Books of Jacob,” a novel about the 18th-century Polish-Jewish religious leader Jacob Frank. In a TV interview at the time, Ms. Tokarczuk said that Poland liked to think of itself as an “open, tolerant country” but would not acknowledge its poor historical treatment of Jews and other minority groups."

https://www.nytimes.com/2018/05/22/books/booker-international-winner-olga-tokarczuk.html

 

Pani tlumaczka po zdobyciu nagrody ma juz spokojnie i w nadmiarze kase na wielomiesieczna robote przy tlumaczeniu tej cegly - Ksiag Jakubowych. Troche sie obijala, nawiasem mowiac, bo czytam, ze juz w 2015 dostala jakis powazny grant na przetlumaczenie Ksiag jakubowych. Po trzech latach rzecz wciaz nieukonczona, a nagrode dostaje jakas staroc..Moze plan byl inny?

Tak pani Croft pisala o tej pracy w 2015...

https://pen.org/understanding-difference-on-translating-olga-tokarczuk/

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @jestnadzieja 25 maja 2018 14:55
25 maja 2018 18:37

A little piece o paper just swallowed stops in the gullet, somewhere around the heart. Soaks with saliva.

Początek już mamy. Można korzystać.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować