-

krzysztof-osiejuk : To ja

Czy w Prądniku Czerwonym wylądowali Marsjanie?

        Głowy za to nie dam, niemniej wydaje mi się, że już nie po raz pierwszy tu na tym blogu zamierzam zwrocić uwagę na ów tak naprawdę niezwykle ponury fakt, że gdyby dziś połowa ludności świata została wymordowana czy to przez jakąś szczególnie agresywną bakterie, czy przez równie agresywnych przybyszów z kosmosu, owo wydarzenie zaprzątnęłoby naszą uwagę zaledwie na parę dni, a następnie zostałoby wyparte przez wiadomość niemal dowolną. Czemu tak? Otóż przyczyna jest prosta. Pomijając oczywiście, jakieś bardziej osobiste katastrofy, poziom naszych codziennych emocji jest determinowany od początku do końca przez przekaz medialny, a zatem jeśli media z jakiegokolwiek powodu uznają fakt anihilacji połowy mieszkańców globu za rzecz mało interesującą, choćbyśmy nie wiadomo jak próbowali się nad tym wydarzeniem zamyślić, nasze emocje i tak zostaną pożarte przez całą serię kolejnych informacji. I odwrotnie. Choćby i najmniej istotne wydarzenie, jeśli tylko media uznają, że warto temat grzać choćby i przez miesiąc, będzie w stanie poruszyć nasze serca i umysły przez cały ów czas i wszystko inne będzie musiało zostać odsunięte na dalszy plan, a my nawet się nad tym interesującym przecież zjawiskiem nie zadumamy. 

       Powiem szczerze, że nie mam najmniejszego pojęcia, jak wielu z nas zna sprawę. Osobiście obawiam się, że nie jest nas tu szczególnie dużo, no ale mogę się oczywiście mylić. Tak czy inaczej, faktem jest to, że kilkanaście dni temu w lasach pod Mińskiem Mazowieckim doszło do katastrofy odrzutowego Miga, a stało się to tak, że 28-letni, doświadczony podobno bardzo piliot, leciał sobie tym samolotem i nagle, przy prędkości ponad 300 kilometrów na godzinę, z nieznanych przyczyn stracił wysokość, walnął we wspomniane drzewa, a następnie wyczołgał się z tego co pozostało z jego kabiny, poczekał na pomoc i dziś jest już cały i zdrowy w domu. Jeśli wsłuchać się pojawiające się to tu to tam bardzo szczątkowe komunikaty, informacja jest taka, że śledztwo trwa i cały przebieg wydarzeń, podobnie jak ich przyczyna oraz niezwykłe wręcz skutki, zostana wyjaśnione i podane do publicznej wiadomości, gdy tylko nastąpi taka możliwość. To natomiast co już wiemy to przede wszystkim to, że sytuacja z jaką mieliśmy do czynienia w lesie niedaleko Mińska Mazowieckiego stanowi zagadkę, jakiej współczesny świat nie widział i prawdopodobnie już nigdy nie zobaczy. Z tego co słyszę, nie ma takiej fizycznej możliwości, by pędzący ze swoją zwykłą prędkością odrzutowiec uległ tego typu katastrofie, a jego pilot wyszedł z tego wszystkiego bez większego szwanku.  Jeśli doszło do czegoś podobnego, należy traktowac sprawę, jako autentyczny i dosłownie rozumiany cud, ewentualnie… no nie wiem, może wynik ingerencji ze strony wspomnianych na początku tego felietonu kosmitów.

      A zatem nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na zapowiadane prędzej czy później zakończenie śledztwa, a i może też relację samego pilota, który prawdopodobnie ma najwiecej na ten temat do opowiedzenia, ja bym jednak chciał zwrócić uwagę na coś, o czym już wcześniej wspomniałem, a mianowicie całkowitą obojętność wobec owego autentycznie historycznego wydarzenia ze strony mediów, no i w konsekwencji, ze strony publiczności. Owszem, wczoraj trafiłem na odpowiedni tekst na portalu tvn24.pl, gdzie państwo redaktorzy próbowali się zastanawiać nad tym, co się tam stało, jednak tak naprawdę cała ich uwaga skoncentrowała się na poinformowaniu nas, że taki Mig to kosztuje całe sto milionów złotych, no i że MON coś ukrywa, być może to, że mechanizm katapultowania w samolocie był zepsuty.

      A mnie dręczy i martwi dziś tylko jedno, świadomość mianowicie, że zapanowała tak straszna obojętność wobec wydarzenia jakby nie było sensacyjnego. Ja oczywiście rozumiem rząd, że nie ma ochoty iść z tym wszystkim do mediów i zaspokajać naszą chorą jak zwykle ciekawość świata. Ja jestem w stanie nawet sobie wyobrazić, w jaki to sposób media nie uznały za konieczne, by sprawą się zająć szerzej i z większym zaangażowaniem. W końcu, kto wie, co tam się dzieje? Dziwi mnie natomiast bardzo, i jednocześnie boli, że my wszyscy, podobnie czujnie, patrzymy za tym palcem, bez śladu refleksji.

       Zanim skończę, przed nami wiadomość, którą tvn24.pl akurat uznał za stosowne się nie plamić. Oto w wigilijny wieczór do jednego z mieszkań na krakowskim osiedlu o niezwykle poruszającej nazwie Prądnik Czerwony pewna młoda kobieta wezwała policję, skarżąc się na agresywnego znajomego. Kiedy policja przybyła na miejsce, widocznie pijana kobieta oświadczyła, że „tematu już nie ma”, ponieważ znajomy właśnie „wyskoczył przez okno”. Policjanci pokiwali głowami i odjechali, a co do dalszego przebiegu zdarzeń może zacytuje relację z samego Onetu: „Chwilę później oficer dyżurny otrzymał jednak zgłoszenie dotyczące tej samej ulicy. Zgłaszający poinformował, że zniszczono samochód sąsiada, bo ‘ktoś na niego spadł’. Policjanci znaleźli uszkodzony samochód, ale nie było przy nim nikogo. Policja sprawdzała w krakowskich szpitalach, ale do żadnego z nich nie trafił pacjent, który mógłby spaść z wysokości. Nad ranem, kiedy trwało ustalanie, co stało się z mężczyzną, policja otrzymała kolejne zgłoszenie o awanturze domowej z jednego z nowohuckich osiedli. Dzwonił ojciec w sprawie syna, który po powrocie do domu był agresywny i kłótliwy. Policjanci ustalili, że awanturujący się 34-latek jest osobą, która kilka godzin wcześniej wyskoczyła z czwartego piętra na Prądniku. Zawieźli go na Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie okazało się, że pomimo upadku z kilkunastu metrów mężczyźnie nic nie dolega. Za zniszczenie samochodu 34-latek może odpowiadać cywilnie”.

       A ja muszę powiedzieć, że ta końcówka mnie poraziła: „Za zniszczenie samochodu 34-latek może odpowiadać cywilnie”. No, no! Już się nie mogę doczekać procesu. Ciekawe, czy relacje z jego przebiegu przebiją wiadomości na temat wyników śledztwa, jakie służby prowadzą w sprawie katastrofy wojskowego Miga.

 

Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia moje książki. Z tego co udało mi się zauważyć, wydaje się, że Gabriel nawet odnalazł jakąś zagubiona paczkę z Elementarzami.

 



tagi: media 

krzysztof-osiejuk
29 grudnia 2017 10:08
24     2039    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @krzysztof-osiejuk
29 grudnia 2017 10:17

I taki Mig ląduje sobie w gęstym lesie, a pilot wychodzi o własnych siłach z kokpitu. A taki Tu-154 już nie. I gdzie tu symetryzm?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk
29 grudnia 2017 10:41

Nie znalazłem, zapomniałem wyrzucić elemetarz ze starego sklepu.

zaloguj się by móc komentować

Caine @krzysztof-osiejuk
29 grudnia 2017 11:00

Pilot zawdzięcza życie opiece Matki Boskiej, inaczej tego nie widzę.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Grzeralts 29 grudnia 2017 10:17
29 grudnia 2017 11:15

to wersja zdarzenia podana do publicznego rozpowszechnienia.

Co, jak i dlaczego wydarzyło się z MiG-29  i jego pilotem zostanie zapewne objęte tajemnicą wojskową.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @krzysztof-osiejuk
29 grudnia 2017 11:15

Panie Krzysztofie, waham się od dłuższej chwili...ale opowiem..

Jakiś miesiąc temu....na moim wioskowym placyku panie handlujące opowiadały sobie coś z przejęciem. Że jestem z nimi w przyjaźni to się dołączyłam...bo cóś mi w ucho wpadło 'smacznego'...

One mi to potem pokazały na telefonie...na stronie krakowskiej gazety, żeby mi udowodnić że to fakt.

Otóz pewien żonaty mieszkaniec N. Huty zaprosił na wódeczkę kolegę.... Pili tak sobie we trójkę... No ale domowy pies miał 'potrzebę'...Pan domu wyszedł z nim. Chyba jakaś niepogoda była i psiak szybko zawrócił.

I oto cóż zastali? Pani domu i kolega rozebrani do rosołu, ale chyba jeszcze 'non consumatum". Cudem powrócony do domu mąż złapał kolegę za 'interes' ......i mu urwał.

A potem troskliwie wezwał pogotowie i jeszcze wręczył im urwaną część ciała.... 

.

Chyba zrezygnowano z procesu.... cywilnego.... Poszkodowany był  zdaje się wdzięczny za ratunek :)))

.

Po prostu w N. Hucie są twarde chłopaki, nie ciaptaki. Co to jest wyskoczyć z czwartego piętra....?...

:).

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Maryla-Sztajer 29 grudnia 2017 11:15
29 grudnia 2017 11:45

To prawie jak w tym dowcipie:

- Władek, stary, tam w pokoju obok kibla twoja żona się pieprzy z jakimś facetem.

- Ja go znam, ale on nie pije.

zaloguj się by móc komentować

bendix @Maryla-Sztajer 29 grudnia 2017 11:15
29 grudnia 2017 12:02

Poszkodowany był  zdaje się wdzięczny za ratunek :)))

Jak to rozumieć? ;-)))

zaloguj się by móc komentować

JK @Grzeralts 29 grudnia 2017 10:17
29 grudnia 2017 12:11

Nie wszystko musi być symetryczne.

zaloguj się by móc komentować

JK @krzysztof-osiejuk
29 grudnia 2017 12:16

E tam! To tylko jeden MIG mniej. Przecież wszyscy wiedzą, że one są gorsze od SU - ileśtam i od F 16, a tych ostatnich to nam Amerykanie na pęczki dostarczą, jako ofset do Pershingów.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @krzysztof-osiejuk 29 grudnia 2017 11:45
29 grudnia 2017 12:24

W moim opowiadaniu przekaz dla innych chętnych...bo na żonę nie ma widać sposobu:))

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @bendix 29 grudnia 2017 12:02
29 grudnia 2017 12:26

Zwyczajnie ...mąż mógł rzucić 'interes' psu.....A wezwał nawet pogotowie.

Czy nie porzadny gość?

.

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maryla-Sztajer 29 grudnia 2017 11:15
29 grudnia 2017 12:28

i do tego na Prądniku Czerwonym na Prądniku Białym to jest bal, że heeeej

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Caine 29 grudnia 2017 11:00
29 grudnia 2017 12:30

Wyjaśnienie równie dobre, jak to, które pewnie poda jakaś Wysoka Komisja Badania Czegoś Tam... Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że pilot był równolatkiem kpt. Władysława Pałasińskiego, od którego ocalenia w 1934 r., o godz. 21: 00, wzięła się godzina Apelu Jasnogórskiego:

http://www.jasnagora.com/news.php?ID=2065

 

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @krzysztof-osiejuk
29 grudnia 2017 12:32

Przepraszam, chodzi oczywiście o kpt. Polesińskiego, a nie Pałasińskiego.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @qwerty 29 grudnia 2017 12:28
29 grudnia 2017 12:37

Nic nie wiem...?... 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @stanislaw-orda 29 grudnia 2017 11:15
29 grudnia 2017 12:43

Stąd też szyderczość.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maryla-Sztajer 29 grudnia 2017 12:37
29 grudnia 2017 12:59

każda dzielnica ma swoje urokliwe historie, opowiadane z pokolenia na pokolenie; a w Krakowie są dwa Prądniki i zawsze może byc licytacja wśród mieszkanców na 'wyczyny'

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @JK 29 grudnia 2017 12:16
29 grudnia 2017 13:15

jeden mniej, to zostało ich bodaj 11, z czego do lotu zdolna jest  zazwyczaj połowa.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @JK 29 grudnia 2017 12:16
29 grudnia 2017 14:34

O! To jest jeden z moich ulubionych komentarzy. W punkt i na temat.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Maryla-Sztajer 29 grudnia 2017 12:26
29 grudnia 2017 14:35

Bardzo porządny. To się, o ile pamiętam, nazywa empatia.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @jolanta-gancarz 29 grudnia 2017 12:30
29 grudnia 2017 14:40

Uwielbiam takie historie. Dzięki.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 29 grudnia 2017 13:15
29 grudnia 2017 14:42

Przepraszam bardzo, ale przy całym szcunku, czy mój dzisiejszy tekst okazał się zbyt trudny?

zaloguj się by móc komentować

qwerty @valser 29 grudnia 2017 17:11
29 grudnia 2017 18:05

tylko cywilna pointa będzie taka: szkodę poniósł skaczący bo auto było źle zaparkowane i odrwocenie roszczeń [powództwo wzajemne]; kilka lat temu [mniej niz 5] w krakowskim sądzie z sali rozpraw oskarżony wyskoczył z okna [1 pietro] i trafił na auto sędziego i uciekł;- to taka krakowska moda 'skok z okna'

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować