A propos Ojca Zięby, chciałem poczytać o nim nieco i znalazłem takie oto genialne trio specjalistów: https://www.youtube.com/watch?v=2Kyw8Ck53a8.

Moim zdaniem, wóda na depresję jest jak trucizna.

To się staje niepojęte, jak tak dalej sobie czytam tego bloga Dominikanów. A już się przekonywałem do Ojca Szustaka i zarzucałem sobie, że się czepiam i powinienem być bardziej wyluzowany. Jak widać chłodna wóda, góry i dobra książka Tokarczukowej to jest to, czego chcieć więcej. W życiu zakonnym chyba tylko wyjścia poza klauzurę, na Żoliborz na przykład. W międzyczasie można skoczyć na wieczór uwielbienia by pomachać flagami i wejść na stołki naprzeciwko ołtarza, bo za smutno wierzymy. Tymczasem teortycznie po drugiej stronie nie lepiej. Krzysiek Zanussi co kościoły stawiał, uzdrowiciel opychający swoje produkty książkowopodobne (w tym w Seminariach) jak i charyzmatycznej sieci znajomych Zieliński i jakiś gość stręczący młodzieży tarzanie się po błocie w celu odreagowania stresu. Na deset nawrócony muzyk, ale przez Pelanowskiego, więc ten akurat legitny...

Takich linków można by wklejać tysiącami. Módlmy się, by Kościoł zamiast grać na połowie przeciwnika i dobierać sobie jego narzędzia jako metody ewangelizacji, wymyślił swoje. Te zresztą ma, bo wystarczy stanąć w prawdzie i skorzystać z dorobku Kościoła. Kreowanie celebrytów katolickich i agentów ubezpieczeniowych opychających swoje książki i podejrzane charyzmaty jest co prawda dochodowe, ale zdaje się, że nie po to Kościół ma Świętych i Doktorów Kościoła, by wiarę wyjaśniali nam świeccy biznesmeni i eskimoscy katecheci. Czekamy na nowego św. Dominika w Kościele, jak pisał Coryllus.

Czekałem na to, by ktoś zwrócił uwagę na ten cyrkiel i w końcu sobie pomyślalem, że jesli nie Ojciec, to już pewnie nikt. Dziękuję.

Ostatnio oglądałem film, gdzie mówił o tym jak spowiadał. Rozumiem, że termin brat to tak bardziej by jeszcze bardziej rozmydlić hierarchię, by broń Boże nikt nie poczuł się poniżony?

Zresztą, Szustak to jest fasada, stały fragment gry, nie przywiązywałbym się do debat nt. jakichś szczegółów nt. jego nauki i potknięć, od tego są teolodzy i przełożeni. Od samej intensywności gadania można coś poplątać. Ważniejsze jest to, jaki ogólny obraz kościoła nam stręczą dzisiejszi kaznodzieje-celebryci i tzw. katolicka popkultura. Coraz częściej widzę jakieś zakusy w stronę pojednania z Eskimosami na ich zasadach, stworzenia jakichś domów modlitwy gdzie trzeba bulić 90zł za wielbienie Dawida, otworzenia się na nowe, inne, niesmutne. Moim zdaniem trzeba na to patrzeć po Coryllusowemu, przede wszystkim ktoś chce przejąć jakiś rynek, coś sprzedać i sprawić, by praca była tańsza. Po co więc nam kościoły, skoro mamy domy modlitwy za kasę (i jakby się nagimnastykować to pomodli się każdy, Azjata, Żyd czy Arab), po co nam św. Jan od Krzyża, skoro mamy Zielińskiego i czekających w kolejce charyzmatyków, którzy modlą się językami i spisali wszystkie porady dot. życia duchowego w swoich książkach i konferencjach do kupienia za 25-50zł. Po co nam w ogóle parafie, skoro reżyser może postawić kościół, a jak dobrze się skuma z odpowiednimi osobami to zrobią tam całodobowe wielbienie z wpisowym na cele organizacyjne, przy okazji opylając całą gamę usług dodatkowych, jak kursy modlitwy, śpiewu, może jakieś nowe szaty w fioletowym kolorze dla wszystkich wiernych... Na końcu wszyscy kupią dom na działce obok na http://osiedlefatimskie.pl/ od własciciela księgarni katolickiej i reżysera filmów.

Przecież to bańka do stawiania baniek. Względnie dzwon. ;{|

To już prędzej kołatka do drzwi.

Tylko kto dzisiaj instaluje kołatki do drzwi.

Mnie się czasem też podoba, ale. Szustak jest tylko symbolem zjawiska, reprezentantem przenoszenia do kościoła mechanizmów popkultury i orania sacrum. Dyskusja nad nim samym jest taką samą pułapką jak dyskusja o wyższości Dmowskiego nad Piłsudzkim. My sobie będziemy gadać, a w tle Szustak i jemu podobni poręczą kilkuset innym świeckim biznesmenom, charyzmatykom i innym na dobrą sprawę oszołomom jak Zieliński, którego Szustak u siebie promował (zresztą... który zakon go jakoś nie skonsumował) czy "Hipster Katoliczka" Jola Szymańska, wygadująca głupoty i promująca autorów gazowni. Słowem: Szustak i jemu podobni frontmani zakonów w polskim kościele tworzą rynek zbytu, a pułapką prowadzącą do nikąd i przedłużającą żywotność tego rynku jest dyskusja nad zgodnością z dogmatami, katechizmem czy tym, czy to lewak czy jednak taki katolicki centrysta.

Mnie Omega kojarzy sie z taka zaglowka, bardzo wywrotna.

Jak sie wywracala to zamykala plywanie , tak samo jak litera konczy alfabet. Moze dlatego ktos ja tak nazwal? :)

Poradzę sobie z tym.

Raczej kokieteria. Niestety cyrkiel "w ustach" hierarchy brzmi właśnie tak. 

Z czym?

Jedyna refleksja to złamana świeca. W sumie też może skojarzyć się z literą alfa.

To było do przemsa, przepraszam za zamieszanie.

To prawda. Dziękuje Ci za ten komentarz. Jeden z naprawdę nielicznych.

Jak się odpowiednio przypatrzeć tej fladze to i omegę oni sobie tam narysowali.

Zmusił mnie pan do przeglądu prasy nt Bp i powiem szczerze: "jestem w trakcie".

To jeszcze dodam jedną, wydaje się istotną informację kontekstową. To cyrkiel w kształcie litery X jest narzędziem murarzy. Ten w kształcie litery A jest narzędziem nawigatorów - do odkładania odległości na mapie potrzebny jest cyrkiel z możliwością precyzyjnego blokowania. 

Wszystkich, którzy źle kojarzą cyrkiel (znaczy się z masonami i Boga jako Zegarmistrza świata - takich zaś jest większość a nie z Jezusem Chrystusem) będę odsyłał do Pana.

Mnie prostemu kapłanowi symbole Alfy i Omegi tłumaczy Liturgia Paschalna. Nawet docent Wiki powstrzymuje się tutaj od przekłamań.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Paschał

Oto z czym mnie ciemnemu zakonnikowi kojarzą się te litery. Absolutnie nie z cyrklem.

W sumie, ciekawe, czy nie stało się tak, że, zupełnie paradoksalnie, Pan Bóg na czas czytania mojej notki nie odebrał części z nas rozumu? No wie Ojciec, żeby zapobiec niebezpieczeństwu, o którym wspomniałem.

Tu w ogóle nie ma żadnej debaty, a gonienie kijem pierwszej osoby, która chce powiedzieć coś innego, ukatrupia to forum.

Uff, dzięki.

Nie zamierzasz? Ciekawe. To cuchnie masochizmem.

Poza tym, cytując biskupa Skworca nie możesz mieć do nas pretensji, że nie zrozumieliśmy tekstu. Naprawdę bardzo się staraliśmy

>>>Szatan jest złodziejem<<<

Dokładnie i bingo! Dalej nie będę kontunuował, bo Gospodarz prosi.

Zakończę tylko złośliwym pytaniem, od którego nie mogę się powstrzymać. O czym myślimy, gdy widzimy tęczę i tęczowe flagi? 

Czy o przymierzu, które P. Bóg zawarł z Noem? Śmiem wątpić.

Bo ja wiem? Raczej helper syndrome.

To, co mówisz tym tekstem, nieważne przy tym, co chcialeś powiedzieć, jest szkodliwe dla większości czytelników. To, co mówisz tym wcześniejszym też, chociaż mniej. A i tak dyskusja poszła w stosunkowo niewinne tory. 

P.S. ci dominikanie, których poznałem osobiście są głęboko wierzący i bardzo konserwatywni.

Powtórzę: mała omega zwykłemu człowiekowi może skojarzyć się wyłącznie z pośladkami. A homilii abp.Skworca nawet nie próbował ten zwykły człowiek słuchać, nie mówiąc o zrozumieniu. 

Tęczowe flagi czy te łuki jakieś uliczne to kicz i popelina. Mnie kojarzą się z jeleniem-rogaczem na tle zachodzącego słońca nad brzegiem morza. Oprócz że z aktywistami lgbt. Zresztą skojarzenia te są dość bliskie sobie. 

Zwykły człowiek w ogóle nie słuchał homilii Skworca, bo to, jak wyraźnie napisałem, był Synod. Nie transmitowany przez Internet. Widzę że z Tobą jest coraz gorzej.

Proszę Ojca, niech mnie Ojciec poprawi, jeśli się mylę. Ta alfa i omega jest tłumaczeniem i może być nieco myląca. Pan Jezus nie mówił do uczniów po grecku, więc w Jego ustach były to alef i taw. Alef - w tradycji żydowskiej pierwszy dźwięk kreujący świat (u nas - Logos), taw - symbol rozdroża, końca i początku jedocześnie, to krzyż. To zdanie jest chyba najkrótszym ujęciem historii zbawienia.