-

krzysztof-osiejuk : To ja

Do widzenia się z panem, panie ka

       Jak może część z nas pamięta, parę tygodni temu opublikowałem tu notkę pod tytułem „Za co masoni nie lubią listów Zyty Gilowskiej”, w której poskarżyłem się na pewnego Stanisława Krajskiego za to, że ten jeździ po Polsce z wykładami na temat masonerii i wspomagając się cytatami z mojej książki zawierającej wspomniane listy, nie dość, że uporczywie odmawia podania nazwiska jej autora, to jeszcze powtarza kłamliwą informację, jakoby listy od Zyty opublikowane zostały wbrew życzeniu rodziny. I oto, proszę sobie wyobrazić, że jeden z czytelników – a diabli wiedzą, czy nie sam zainteresowany – poinformował mnie, że pan K. trzyma rękę na pulsie i właśnie odpowiedział na moje pretensje na swoim blogu w wyjątkowo bezczelnym wpisie, w którym po pierwsze kłamliwie twierdzi, że on o listach od Zyty wspomniał podczas zaledwie jednego wykładu, że on nie miał nawet pojęcia, że listy od Zyty ukazały się drukiem poza tym co się pojawiło na jakimś anonimowym blogu, no i że on nie miał żadnego sposobu, by owego „anonimowego prawicowego blogera” zidentyfikować.

      Czemu ja z takim przekonianem używam słowa „kłamliwie”? Przede wszystkim, ja sam znam dwa różne, dostępne w Internecie wykłady Krajskiego, gdzie on powołuje się na listy od Zyty, a więc mogę z czystym sumieniem sądzić, że ich jest więcej, a on faktycznie dopuszcza się tego przekrętu notorycznie. Po drugie, nie ma takiego sposobu, by ktoś taki jak Krajski, jak sam pisze, „przypadkiem” trafił na mój blog i to akurat na tę jedną notkę z jednym z listów od Zyty. Mogło się oczywiście zdarzyć, że jemu ktoś o tych listach powiedział i wysłał mu link akurat do tekstu o Fogelmanie, no ale w tej sytuacji, pozostaje zagadką, skąd on ma taką wiedzę na temat moich początkowych targów z rodziną prof. Gilowskiej? On musiał czytać całość tych listów, a jeśli to faktycznie robił na moim blogu, to miał dziesiątki możliwości, by się dowiedzieć, że owe listy zostały wydane w formie książkowej i poznać nazwisko ich adresata. Ja oczywiście biorę pod uwagę ewentualność, że Krajski, tak jak wielu z nich, to w swojej gnuśności osoba w sposób naturalny dramatycznie beztroska, no ale nie aż tak. Przepraszam bardzo, ale nie aż tak.

      No i wreszcie rzecz trzecia. Pisze Krajski, że „przez swoją krótką wypowiedź chciałem złożyć hołd autorowi bloga za to, że te listy jednak opublikował w internecie”. I to jest już bezczelność niewyobrażalna. Krajski, opowiadając swoim słuchaczom o Fogelmanie i jego interesach tak jak to relacjonowała Zyta Gilowska w listach do „anonimowego prawicowego blogera”, połowę swojej wypowiedzi poświęca na to, by publiczność zapamiętała bardzo dokładnie ów fakt, że te listy ukazały się mimo prostestów rodziny, tak jakby bez tej informacji jego wykład tracił sens, i on dziś chce nas przekonać, że zrobił to tylko po to, by „złożyć hołd” anonimowemu autorowi owej publikacji?

      Ale jest jeszcze coś, o czym Krajski napisał na swoim blogu (https://kukonfederacjibarskiej.wordpress.com/2017/05/30/dlaczego-zostalem-zaatakowany-i-obrazony-nie-wiem/), a czego ja akurat wcześniej nie wiedziałem. Otóż okazuje się, że on opowiadając o listach od Zyty na publicznie organizowanych spotkaniach, przede wszystkim promuje swoją kolejną książkę o masonerii, gdzie się wspomaga opublikowanymi przeze mnie listami od Zyty jednocześnie, jak się sam chwali, „zgodnie z zasadami pracy naukowej podając w przypisach adres internetowy tej strony”, owe listy cytuje. A skoro zatem jest tak, to ja muszę uznać, że ta cała gadka, jaką Krajski zabawia swoją publiczność na spotkaniach to nie jest tak zwany „heat of the moment”, lecz dokładnie opracowana akcja.  Ja wiem, jak się pisze książki, a więc też wiem, że on nad tymi listami musiał siedzieć i je opracowywać na tyle uważnie, by wiedzieć, co i jak. A zatem, kiedy on dziś cytuje fragment mojej wypowiedzi, że „kiedy już wydawało się, że sprawa jest do końca rozstrzygnięta, zainterweniował syn Zyty Gilowskiej i poinformował nas, że on sobie nie życzy, żeby listy, jakie jego mama wysyłała do mnie, wydawać drukiem [co sprawiło, że] w tej sytuacji, nie pozostaje mi nic innego, jak całość tej korespondencji opublikować tu na blogu”, tym bardziej wtedy, kiedy tę książkę pisał, musiał mieć świadomość, że zastrzeżenia Pawła Gilowskiego nie dotyczyły publikacji na blogu, lecz wydawania tych listów drukiem. A to dowodzi, że kiedy Krajski podczas swoich spotkań z takim namaszczeniem podkreśla, że owe listy zostały opublikowane wbrew stanowisku rodziny, nie mówi o blogu, lecz o książce. A skoro o książce, to wie też na pewno, że na książkę zgoda być musiała, no a przede wszystkim, że ta książka w ogóle istnieje. A zatem, kiedy zapewnia nas o tym, że o książce nie miał pojęcia, kłamie jak bura suka. Czemu to robi, to już problem jego i jego sumienia.

      I to jest wszystko co chciałem przekazać Krajskiemu dziś, kiedy wiem, że on doskonale wie, z kim ma do czynienia. I to nie od dziś.

     Gdy chodzi o resztę, to już w całości dla Czytelnika. I tu też nigdy nie było inaczej.

 

Zapraszam wszytskich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupowaćmoje ksiązki.



tagi: stanisław krajski  zyta gilowska  listy 

krzysztof-osiejuk
23 czerwca 2017 09:26
3     1533    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk
23 czerwca 2017 09:50

Zgodnie z zasadami pracy naukowej?  Ty, co by było, gdyby święty Piotr stanął przed sanhedrynem i rzekł - łowiłem te dusze zgodnie z uzgodnionymi przez szacowne zgromadzenie i obowiązującymi w akwenie jeziora Genezaret zasadmi rybołówstwa? 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski 23 czerwca 2017 09:50
23 czerwca 2017 11:15

Krajski byłby z pewnością bardzo zadowolony.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @krzysztof-osiejuk
23 czerwca 2017 14:13

Pan doktor pogrąża się.

"Kapitan dał prikaz, pogrążać się pierwyj raz. We all live in a yellow submarine, a yellow submarine, a yellow submarine". No może to jest różowa submarine, przepraszam. Zaś pogrążanie się to już nie pierwszy raz. O. Rydzyk coś chyba na ten temat wie. 

Tak czy inaczej, chamska bezczelność. No i pewnie też jest jakiś prikaz z układu medialnego. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować