-

krzysztof-osiejuk : To ja

Fit pupa rulez.

    Jak pewnie zauważyli stali bywalcy portalu szkolanawigatorow. pl, wśród najczęściej średnio ważnych postów, pojawiły się notki podpisane przez naszego kolegę Onyxa, które ja osobiście – przyznaję, że częściowo z powodów bardzo egoistycznych – traktuję jako nadzwyczaj ważne, w których ów Onyx przedstawia nam coś co kiedyś nosiłę nazwę przeglądu prasy, a dziś pozostaje bez imienia. W ostatniej prezentacji, wśród wielu prawdziwie fascynujących informacji, Onyx wrzucił tekst, który wyszydza tematy prac licencjackich i magisterskich, jakie ostatnio zostały złożone na Uniewersycie im. M.C. Skłodowskiej w Lublinie.  I choc ja oczywiście rozumiem emocje, jakie stoją za owym szyderstwem, chciałbym dziś złożyć zdanie odrębne. Otóż chciałbym zadeklarować, że każdy z przedstawionych tytułów, w odróżnieniu od tego, czego mógłbym się dziś spodziewać, robi na mnie wrażenie czegoś, z czym ja bym się bardzo chętnie zapoznał.

      Myślę, że większość czytelników tego bloga wie doskonale, co ja myślę o uniwersytetach, nie tylko zresztą, uniwersytetach polskich, niemniej zestaw, który przedstawił nam Onyx, gdy chodzi o mnie, daje nadzieję na to, że ludzie mają swój rozum i na to całe „uniwersytectwo” zwyczajnie rzygają. Proszę bowiem rzucić okiem na zestaw owych tytułów, które ktoś – nieważne kto – uznał za śmiechu warte. Proszę mi mianowicie zaproponować coś ciekawszego. Czy to ma być może praca zatytułowana:  „Wpływ feminizmu drugiej fali, na współczesne postrzeganie kobiet w wybranych dziedzinach-polityka, film i skateboarding”? A może „Suspense in ‘The Stalls of Barchester Cathedral’. ‘Count Magnus’ and ‘The Treasure of Abbot Thomas’ by MR James”?

       By odpowiedzieć sobie na to pytanie, rzućmy okiem na wybrane tematy, które nam proponuje do śmiechu – moim zdaniem dość nieroztropnie –  mój dobry kolega Onyx:

       „Potoczność rozmów telefonicznych

       „Rower. Znaczenia popkulturowe i obrazy medialne

       Ginące i żywe tradycje weselne miasta Lubartów

      „Ochotnicza Straż Pożarna w Gminie Wilkołaz

      „Real Madryt. Fenomen sukcesu

      „Symbolika butów w reklamach z pism lifestylowych

      Lęk przed matematyką u osób w różnych zawodach

I wreszcie tytułowa

      „Fit-pupa jako fenomen medialny

      O co chodzi. Otóż kiedy czytam tematy tych prac, to przede wszystkim myślę sobie, że choć osobiście, z niewielkimi wyjątkami, nie czytam już nic, to te akurat teksty przeczytałbym bardzo chętnie. Więcej. Ja bym był bardzo gotów, by osobiście poznać autorów tych prac, a więc ludzi, którzy w tym powszechnym syfie, nagle postanowili napisać o czymś co ich autentycznie interesuje. To jest bowiem coś nadzwyczaj dziś rzadkiego. I wcale nie chodzi mi o tę matematykę, która osobiście regularnie wraca do mnie w najgorszych koszmarach sennych, a ja nie mam pojęcia co to za cholera. Tu chodzi o ową pasję, która się stamtąd wręcz wylewa, wbrew całej tej okropnej uniwersyteckiej podłości. No, popatrzmy choćby na tę straż pożarną w gminie Wilkołaz. Ja ją jestem gotów zamienić na całą twórczość Stanisława Barańczaka, że już nie wspomnę o „Ulissesie” Joyce’a.

      A zatem – góra stoi.

 

No i książki czekają. Tam gdzie pan wisz i ja tyż)

 



tagi: uniwersytet  onyx 

krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 10:34
25     2225    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 11:04

uważam podobnie;

tematy są wcale, wcale, a i trzeba było się  przy nich sporo narobić.

np. tytuł mojej pracy magisterskiej (1974 r.) brzmiał:

"Struktura społeczno-zawodowa załogi pracowniczej na Wydziale Segregacji i Pomiarów w Warszawskiej Fabryce Półprzewodników "TEWA" w latch 1971-1973"

zaloguj się by móc komentować

onyx @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 11:21

Masz oczywiście rację, w zalewie tego błota i chłamu, który codziennie nam się wylewa z przekaziorów niektóre tematy brzmią bardzo ciekawie. Ja bym przeczytał o tych rozmowach telefonicznych bo sam mam często kłopot polegający na braku pomysłu "o czym gadać". Nigdy jeszcze nie zużyłem całej puli minut z abonamentu.

Co do fit-pupy to zastanawiam się skąd ta notka wystrzeliła w ponad 7 tysięcy odsłon? Może grono wywalonych z SN klika na złość żeby na czołówce portalu był tytuł sugerujący że tu gadamy o czterech literach pewnej Maryny? To też by mógł być pomysł na pracę licencjacką, np. "Sterowanie kolejnością treści w celu formatowania środowiska".

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 12:42

Cztery litery i piersi to podobno jedne z najczęściej poszukiwanych treści w internecie... Kiedyś gdzieś taka informację wyczytałem... No i słowo fit stało się ostatnimi czasy bardzo modne 

zaloguj się by móc komentować


orjan @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 12:45

Mamy oto kolejny dowód zadający kłam marksitowskiej tezie, że ilość przechodzi w jakość. W każdym razie, nie wtedy, gdy wzrost liczby (np. absolwentów) następuje przez proste namnażanie (studentów).

Ta fit pupa oczywiście budzi zainteresowanie. Każdy temat jest bowiem jakimś świadectwem czasów, w których jest podejmowany. Co, mianowicie, koncentruje uwagę społeczną, jak wysoko unosi się aspiracja i inne takie.

Weźmy dwa z powyższych przykładów: Fit-pupę jako fenomen medialnyorazOchotniczą Straż Pożarną w Gminie Wilkołaz”. Żaden z tych tematów nie jest bynajmniej miałki sam w sobie. Interesujące byłoby natomiast zapoznać się z ustaleniami (wnioskami) danych prac. Te zaś podlegają raczej gustom promotorów, niż studentów.

Na przykład, pierwszy z tych tematów możliwy jest do rozwinięcia w kierunku analizy, jak media sprowadzają potrzeby społeczne do du.y. Może być jednak ukierunkowany na apologię idei dopasowania du.y jako miary wszechrzeczy.

Drugi z ww. tematów wydaje się typowym przykładem tzw. przyczynkarstwa, czyli tworzenia niewielkich prac naukowych o przeznaczeniu pomocniczym. Gdybym był mieszkańcem Wilkołaz, to chciałbym do domowej biblioteki taką pracę bez wzgledu nawet na jej poziom (no, w pewnych granicach jednak).

Cała sytuacja przypomina mi (toutes proportions gardées) taką z przełomu 19 i 20 wieku na uniwersytetach z kręgu austriacko-niemieckiego. Otóż swego czasu Prusacy wymyślili uniwersytecką pozycję naukową zwaną Privatdozent. Żeby się tu nie rozpisywać o szczegółach, odsyłam do gugla. W każdym razie, spowodowali tym spory rozrost liczebny kadry naukowej z reguły dobrze wykwalifikowanej.

Rzecz w tym, że taki privatdozent musiał mieć doktorat i habilitację a potem musiał prowadzić aktywność naukową. To oczywiście spowodowało wzrost zapotrzebowania na tematy prac naukowych i skutkowało rozmaitością podejmowania badań. To zaś wypchnęło poszukiwania naukowe z uniwersytetów w tzw. teren. Szkoda, że wtedy nie było internetu, bo dorobek był imponujący, lecz rozproszony. Może z czasem internet to wchłonie.

Oczywiście, nie sposób (tu te proporcje) oczekiwać od dzisiejszych studentów aż takiej wydolności i pasji naukowej. Poza tym, owi privatdozenci byli, aby użyć tu modnego słowa, niezawiśli. Tego o studencie piszącym pracelicencjacka, czy magisterską powiedzieć sie nie da. Gdzies tam w półmroku instytutów, czy katedr stoją nad studentami także i takie kadry naukowe, które czasem wypełzają na wierzch. To one stanowią problem.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @onyx 24 lipca 2018 11:21
24 lipca 2018 12:46

Mój tekst z Bieberem w tytule tez został tak potraktowany. Nie mam pojęcia, oc o chodzi.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @krzysztof-osiejuk 24 lipca 2018 12:46
24 lipca 2018 12:49

Bieber to też bardzo popularny tag w necie

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @OdysSynLaertesa 24 lipca 2018 12:42
24 lipca 2018 13:22

może większość klikaczy pomyliła fit z innym słowem na cztery litery.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 14:01

Skoro już trzeba coś pisać, to niech chociaż będzie interesujące, albo przynajmniej zabawne. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 17:54

To bardzo pocieszające że są młodzi dociekliwi nawet na UMCS. Ja mam jednak z tym problem, bo jestem nauczycielem obcego języka w szkole dla b. miłych dziewcząt z całkiem przyzwoitych rodzin oraz Ukraińców (też całkiem dobrze wychowanych), Turków (tylko jeden z nich miał zlecenie na chamstwo i to nie u mnie), Hiszpanów i innych erazmusów. Kiedyś nawet byłem promotorem takich prac licencjackich i mgr. Problem polega na tym, że ja się gorąco modlę za tę młodzież, żeby wyszła bogato za mąż i nie musiała ani szlajać się jako kelnerki po Knightsbridge'u czy innym Westendzie ani zdzierać sobie nerwów w szkołach publicznych, zwłaszcza za tę mniejszą niecą część męską tej młodzież, żeby rzuciła w cholerę te "studia" zanim dopadnie ich gender i jakieś tęczowe cioty i zabrała się za jakąś konkretną kasę. Słabą mam wiarę, ale dwóch już udało mi się wykasować z pomocą mocy nadprzyrodzonych. Trzeci uchował się chyba do 3 roku, ale powiedział że zamierza inwestować w druki biurowo-pocztowe. Byłem naprawdę w niebo wzięty jak to usłyszałem. CZwarty przetrwał do końca, ale zrobił sobie papiery spawacza w Dublinie.

Zaś o tematach tych tu prac lic. i mgr dżenetelmeni nie rozmawiają - too tight to mention.

Chociaż dwa co najmniej tematy, które zapamiętałem z dwu lat kiedy po długiej przerwie dostałem znowu seminarium, były niczego sobie: House of cards, film i powieść, i korespondencja Fitzgeralda z jego córką - pod kuratelą krewnych - temat dramatyczny z racji choroby psychicznej żony Zeldy i jego własnego alkoholizmu i chronicznej niestabilności jego sytuacji, ale i budujący z racji, że musieli sobie radzić. Córka, Scottie oczywiście była nieco przetrącona, dwa małżeństwa i dwa rozwody, ale za to pięcioro dzieci. 

No i co? I nic. Właśnie nic. Nic mi nie wiadomo, czy ta młodzież, co to napisała te pracki, już bogato wyszła za mąż. Z pewnością też nie będą się publikować w literackim dotatku Timesa.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 18:46

Ciężko się nie zgodzić.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Magazynier 24 lipca 2018 17:54
24 lipca 2018 22:12

Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tymi dżentelmenami zwłasza wobec uwagi: "too tight to mention". Weź no oświeć zwykłego korepetytora.

 

zaloguj się by móc komentować

beczka @krzysztof-osiejuk
24 lipca 2018 22:39

OT

Papież Franciszek dzisiaj:

"Modlitwa nigdy nie jest bezwartościowa: zawsze wyrośnie z niej coś nowego, co wcześniej czy później przyniesie owoce."

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @beczka 24 lipca 2018 22:39
24 lipca 2018 22:41

Paież Franciszek to człowiek święty.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @krzysztof-osiejuk 24 lipca 2018 22:12
24 lipca 2018 23:45

Money is too tight to mention, co tłumaczy się jako gentelmani nie rozmawiają o pieniądzach.

zaloguj się by móc komentować


onager @krzysztof-osiejuk
25 lipca 2018 10:10

Stoję sobie niedawno w kolejce do kasy w "Biedronce" za osobliwą parą. On -kulturysta w dresie, ona - kulturystka, również w dresie. Ponieważ mam oko skażone warsztszatowo ( kiedyś byłem sportowcem i instruktorem sportowym) zacząłem przyglądać się owej parze - ich cielesności tj. nad którymi partiami ciała pracowali ze sztangą, ich cerze, zakupami jedzenia, a także przysłuchiwałem się również treści i formie ich rozmowy.     W skrócie: była to wspaniała para Narcyzów w tzw. markowych ciuchach i obuwiu, on - wiadomo bicepsy, karczek, rzeźba, a jej rysem, który przyciągnął mój wzrok, była właśnie PUPA, do której idealnie pasuje nieznane mi wcześniej określenie Fit-Pupa. Ich rozmowa miała charakter specjalistyczny - mówili o wartościach jedzenia pasującego do ich "stylu życia", patrzyli na stojący w kolejce lud biedronkowy z pobłażliwym politowaniem. 

Dobrze, że żadne z owej pary nie miało zdolności telepatycznych i nie czytało w moich myślach, bo zapewne po wyjściu z Biedry chcieliby mnie oklepać za moje myśli o tym co myślę o tej pani. A jakie to były myśli, ano takie, że fit-pupa owej pani zaczyna się już od 3/4 jej uda, a przez wewnetrzną szparę, jaką miała udami, mógłby prześliznąć się jamnik z budą.

Zastanawiam się, czy moje wyznania mogłyby być zaliczone do części badań empirycznych cyt. pracy licencjackiej  o fenomenie miedialnym ?

zaloguj się by móc komentować


orjan @onager 25 lipca 2018 10:10
25 lipca 2018 10:53

Chyba do badań empirycznych w rozdziale pod tytułem: Skutki fenomenu medialnego.

Ale przecież pupa, to znaczy koń, jaki jest, każdy widzi. Nie ma więc większych wątpliwości co do zależności i przyczynowości, że pupa wyszła z mediów, a nie odwrotnie.

Starsi pamiętają jeszcze, gdy atakiem medialnym wylansowano sylwetkę à la Twiggy. Tych parę dziesięcioleci, hmm ..., nazad, fit pupy nie były w mediach pożądane. Skutkiem przeżycia silnego szoku zapadł mi wtedy w pamięć ówczesny, brutalnie rasistowski dowcip, który tutaj przytoczę gwoli ostatecznego zdemaskowania synonimu pod nazwą: "brazylijskie pośladki". Zarazem dowcip ten ma tutaj wartość merytoryczną (empiryczną), bo należy do dowodów w temacie falowania mody. Zatem:

- Dlaczego Murzynki mają wystające tyłki?

- Bo siedzą i nic nie robią.

Straszne paskudztwo taki dowcip! Konwergencja była bezwzględnie potrzebna. Nareszcie kobiety także w sferze kultury muszą się napracować, tzn. naprzysiadać ze sztangą i inne takie.

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Magazynier 24 lipca 2018 23:45
25 lipca 2018 12:32

Wacek, przepraszam Cię bardzo, ale ja wiem co to znaczy "money's too tight to mention". I nie gniewaj się, ale nawet gdyby Twoje tłumaczenie był poprawne - a nie jest - to nie mam pojecia, dlaczego dżentelmeni nie powinni rozmawiać o tych tematach.  

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @krzysztof-osiejuk 25 lipca 2018 12:32
25 lipca 2018 12:54

Swoją drogą my chyba nie mamy takiego powiedzonka.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @onager 25 lipca 2018 10:10
25 lipca 2018 12:59

Taka pupa u kobiety to obrzydliwość. Fuj. Poziom ohydy porównywalny z pupą a'la płaski tyłek tirowca.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @krzysztof-osiejuk 25 lipca 2018 12:32
26 lipca 2018 11:15

Nie ma za co przepraszać. Byłem przekonany że to jest to. Dzięki.

Linguee podaje frazy analogiczne np.: "I mainly work for magazines, I wish i could say that I have time to research and make loads of roughs but the reality is editoriais too tight to mention. --Chciałabym powiedzieć, że mam czas dobrze przygotować materiały i narobić mnóstwo szkiców, ale tak na prawdę w branży wydawniczej nie ma na to czasu." 

Ale jeśli przez "to", masz na myśli tematy prac lic. i mgr, to ja jednak się upieram. One nie są jakieś beznadziejne, ale powtarzają się czasem to porzygania, albo wpisują się w schematy propagandy akademickiej. Wykazują niewystarczalność i niesamodzielność tzw. literaturoznawstwa, brakujące acz konieczne odniesienia do antropologii filozoficznej i do historii w tym gospodarczej. Może i genetelmani powinni o tym dyskutować. Ale w sumie wstyd obnażać te dziury, bo mówimy tu o młodzieży, która jest zależna od swoich promotorów, która nie zdobędzie się w większości przypadków na krytykę tzw. akademii, i która dopiero zaczyna samodzielne życie. Jakoś o tym trzeba pisać, ale ja nie mam na to pomysłu.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @krzysztof-osiejuk 25 lipca 2018 12:32
26 lipca 2018 11:28

Ale jednak "getlemen do not talk of money" jest za bardzo dosłowne. "Money's too tight to mention" lepiej brzmi i jest sprytniejsze, nawet jeśli znaczenie dosłowne (g. nie rozmawiają o pieniądzach) jest odległe. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować