... jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć
Zamieścilem tu przy niedzieli tekst o walce miedzy cywilizacją śmierci, a cywilizacją życia, i muszę przyznać, że czuję z jednej strony lekkie wyrzuty sumienia, a z drugiej satysfakcję. Wyrzuty sumienia z tego powodu, że ów tekst – jestem tego absolutnie pewien – przez wielu czytelników został odebrany, jako bełkot wariata, satysfakcję natomiast przez to, że ja dokładnie w ten sposób sobie wszystko zaplanowałem. Im dłużej bowiem prowadzę ten blog, tym mmocniejsze mam przekonanie, że gdy chodzi o przekaz, wszystko już było, natomiast to, co jeszcze może mnie tu w jakiś sposób ratować, to zagadka. I to z tego własnie powodu niekiedy wpadam w nastrój, by pisać w taki sposób, żeby nawet dla mnie samego to co powstanie stanowiło pewne wyzwanie. A chyba wszyscy przyznamy, że to już jest nie byle co.
Ponieważ jednak temat walki życia ze śmiercią to nie jest sprawa błacha, pomyslałem sobie, że przypomnę swój tekst sprzed kilku już lat, zamieszczony w wydawanych przez poznańskich karmelitów „Zeszytach” pod tytułem „… a jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć”, z nadzieją, że przynajmniej części z nas ów tekst rozjaśni ten tak niewyraźny obraz. Bardzo proszę.
Ani nie jestem teologiem autoryzowanym, ani, jak część z tak zwanych dziennikarzy katolickich, teologiem samozwańczym, ani, co więcej, nie mam nawet tak skromnych ambicji, by objaśniać ludziom najprostsze zagadki naszej wiary, takie choćby, o których dzieci uczą się – czy choćby powinny się uczyć – na lekcjach religii, jednak tym razem chciałbym zaryzykować pewną teorię dotyczącą słynnego fragmentu Pisma Świętego, znanego nam z krótkiej bardzo sekwencji: „Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć”.
Otóż od pewnego czasu chodzi mi po głowie owa śmierć, jako ostatni wróg. Ja oczywiście rozumiem, że wrogiem – choćby i ostatnim – może być Szatan. Nie zdziwiłbym się też, gdyby ostatnim wrogiem okazał się grzech, czy w ogóle zło… a tu tymczasem mamy tę śmierć. Wszyscy wiemy, jak śmierć potrafi być czymś bardzo z naszego punktu widzenia najgorszym: boimy się jej, nie rozumiemy, niektórzy z nas nawet nie lubią o niej rozmawiać, i mimo że wiemy jednocześnie, że żyć wiecznie nikt z nas chyba by nie chciał, staramy się ją odwlec w nieskończoność. A i tak wciąż mamy tę świadomość, że ona jest czymś równie naturalnym, jak życie. Tymczasem nagle się dowiadujemy, że śmierć jest wrogiem. Nie wyjątkowo wyboistą drogą do życia wiecznego, ale wrogiem, i to – co tu akurat jest dla nas kwestią podstawową – wrogiem ostatecznym.
Tematem tego numeru „Zeszytów” jest piąte przykazanie, czyli „nie zabijaj” i jego przeróżne interpretacje. Nie wiem, jak inni, ale z jakiegoś niepojętego dla mnie powodu, od czasów, gdy byłem małym dzieckiem, to właśnie przykazanie – nie pierwsze, nie czwarte, nie siódme nawet, ale właśnie piąte – przemawiało do mnie najbardziej: nie wolno zabijać. Kraść, kłamać, nie chodzić do kościoła, nie słuchać rodziców – owszem, to też. Przede wszystkim jednak trzeba się trzymać jak najdalej od śmierci. Takie to były wówczas moje emocje, do tego stopnia silne, że fraza „piąte nie zabijaj” stanowiła dla mnie w pewnym momencie punkt wyjścia do innych przykazań. Ile razy trzeba było szybko powiedzieć, które przykazanie nie pozwala na przykład cudzołożyć, od razu zaczynałem w głowie te recytację od „piąte nie zabijaj”. A przecież, jeśli się dobrze zastanowić, to akurat piąte jest być może jedynym przykazaniem, które większości z nas nie dotyczy. My możemy nie szanować Boga, bliźniego i rodziców, i opuszczać Mszę Świętą, i zazdrościć, i kłamać i kraść nawet, ale zabijać? No, zabijanie akurat to nie jest nasza rzecz.
A jednak myślę, że emocje, jakie budziło to piąte przykazanie, były nie tylko moje. Emocje, które w jakiś tam sposób, jak sądzę wyprzedzały, a jednocześnie uzupełniały, ową zapowiedź św. Pawła, że na końcu jako największy wróg zostanie pokonana śmierć. I już nikt nikogo nie zabije.
Proszę zwrócić uwagę, że Paweł, poza tym największym, nie wymienia innych wrogów. Oczywiście, w innych miejscach mamy i demony i grzech i grzeszników i samego diabła, ale tu u Pawła jest tylko śmierć. Wszyscy wrogowie i największy z nich – śmierć. Czy to możliwe więc, że nasza dziecięca intuicja, która kazała nam traktować zabójstwo jako grzech największy, a śmierć jako największego wroga człowieka, była słuszna? Wydaje mi się że tak.
Kiedyś przeżyłem pewną przygodę, którą zresztą miałem okazję już opisać w paru miejscach, ale muszę do niej wrócić i tu w „Zeszytach”. Otóż przez jakiś czas, jeżdżąc tramwajem do pracy, spotykałem dziewczynkę w wieku może 15, a może 16 lat, drobną blondynkę, ani ładną, ani brzydką, z plecakiem, w jakim dzieci noszą książki do szkoły, z niemal całą twarzą poprzebijaną czarnymi kolczykami. I kiedy mówię o całej twarzy i o kolczykach czarnych, wcale nie przesadzam, ale mam na myśli autentycznie całą twarz: wargi, nos, uszy i brwi, i że ona miała to wszystko poprzebijane czarnymi kolczykami. Ale mało tego. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ona za każdym razem, kiedy ją widziałem – a widziałem ja razy kilka – była straszliwie smutna, straszliwie samotna i straszliwie pusta. Nigdy się nie dowiedziałem, czy ona jechała do szkoły, czy może tak krążyła bez sensu po mieście, bo szkoła jej nie była do niczego potrzebna, czy może była umówiona z kimś „na mieście”, ale myślę, ze to akurat nie jest takie ważne. To co robiło największe wrażenie, to oczywiście te kolczyki i ta samotność. A jeśli ktoś jest na tyle domyślny, by wyprzedzać moje słowa, to już wie, że jeszcze ta śmierć. Bo właśnie tak to wyglądało: ona była zanurzona w śmierci.
W odróżnieniu od większości dzieci w jej wieku, ona też nie słuchała muzyki. Nawet nie robiła wrażenia, jakby mogła mieć telefon komórkowy, z którego tej muzyki mogłaby, gdyby tylko chciała, słuchać. Siedziała taka pogrążona w swojej ponurej samotności i patrzyła przed siebie. I to, powiem szczerze, mnie bardzo zdziwiło. Ja bym po kimś takim jak ona spodziewał się, że będzie słuchał nawet jeśli nie Nergala z zespołem Behemoth, to chociaż Black Sabbath, a ona nie słuchała niczego. Ją najwidoczniej ta muzyka nawet nie interesowała.
Trochę skaczę w tym tekście od wątku do wątku, no ale tak to jakoś wyszło i pewnie już tak zostanie. Rzecz w tym, że ja od pewnego czasu bardzo przejmuję się satanizmem promowanym przez kulturę popularną, a kiedy używam określenia „satanizm” to niekoniecznie mam na myśli takich wykonawców, jak wspomniany Black Sabbath, czy Led Zeppelin, czy choćby całą tę muzykę określaną nazwą „black metal”, ale też – i to może przede wszystkim – i nie to, co ostatnio staje się coraz bardziej popularne, jako pogański folk. Chodzi o tych wszystkich grajków poprzebieranych w najstarsze słowiańskie stroje, uzbrojonych w stare, tradycyjne słowiańskie instrumenty i wykonujących muzykę źródeł, z czasów, jak to oni określają, jeszcze przedchrześcijańskich, a więc jedynie prawdziwych. Słucham niekiedy tej muzyki i myślę sobie, że tak to właśnie Diabeł próbuje zdobyć nasze dusze. Odwracając naszą uwagę od Boga. Realizując dokładnie to, co papież Franciszek tak fantastycznie celnie określił słowami, że kto się nie modli do Boga, ten się modli do Szatana. Słucham niekiedy tej muzyki i się trochę boję.
Niedawno miałem okazję obejrzeć gdzieś fragment koncertu zespołu Behemoth, gdzie wśród tej całej satanistycznej dekoracji Nergal wykrzykiwał do idealnie opętanej publiczności bluźniercze hasła, a tłum je podejmował i za nim wiernie powtarzał, no i też się bałem. Bo wiedziałem, że tam z nimi jest Szatan. Natomiast przyznaję, że ani na moment nie przyszło mi do głowy, i wtedy, podczas słuchania fragmentów tego koncertu, ani wcześniej, kiedy słuchałem zespołów Led Zeppelin, Black Sabbath, czy naszej polskiej Kapeli ze wsi Warszawa, że tam dochodzi do zabójstwa; że tam oprócz tego Diabła jest też śmierć.
I oto kilka dni temu kolega przesłał mi link do pewnego filmu dostępnego w Internecie, stanowiącego fragment większego projektu zatytułowanego „Kraina grzybów”, po obejrzeniu którego doszedłem do wniosku, że gdyby nawet zostawić ten obraz – obraz, powiedzmy to uczciwie, z wielu względów, dla normalnie przeżywającego świat człowieka, nie do wytrzymania – natomiast wypełniający go dźwięk zastąpić wspomnianym wcześniej koncertem zespołu Behemoth, cały czarny plan stojący za tym projektem wziąłby w łeb. Gdyby wspomniany film wypełnić klasycznym czarnym metalem, to wszystko nagle stałoby się żartem. Bo rzecz polega na tym, że projekt „Kraina grzybów” to nie jest satanizm, jaki znamy – to jest śmierć. I owa śmierć jest wręcz doskonale opisywana i przez ten obraz, ale w równym stopniu też przez dźwięk – powtarzam, dźwięk zupełnie inny od tego, do któregośmy się już zdążyli przyzwyczaić.
Nie udało mi się obejrzeć więcej, niż dwie, może trzy minuty tego filmu, ale powiem szczerze, że te parę minut wystarczyły mi, żebym zrozumiał, czym jest śmierć i jak wygląda piekło. I niech nikt nie myśli, że tam mieliśmy jakieś kozły, odwrócone krzyże, szyderstwa z Boga, seks, ciężką rockową muzykę, jakieś nieludzkie zawodzenia. Nic z tego. Tam wszystko robiło wrażenie dość klasycznego artystycznego projektu, tyle że on cały tonął w śmierci. Nie jestem tego w stanie opisać, i przyznaję, że też bym nie chciał tego robić, ale tak to właśnie wyglądało: to było, jak koszmar z dzieciństwa, z którego się budzimy zlani potem, bo przez chwilę poczuliśmy na czole zimny oddech śmierci. Piekła, Szatana, wiecznego cierpienia, ale przede wszystkim śmierci, czyli – powiedzmy to sobie wreszcie – nieskończonej samotności.
I przyjaciele i rodzice i Kościół i różnego rodzaju autorytety przestrzegają nas, byśmy trzymali się z dala od ścieżek Szatana, który – ciekawe, swoją drogą, skąd ten pomysł – próbuje nas podobno uwieść przez muzykę, czy w ogóle kulturę pop. Otóż wygląda na to, że, owszem, Tenktórynieprzepuszczażadnejokazji ma wiele sposobów i bardzo dużo cierpliwości, by każdy z nich wykorzystać przeciwko człowiekowi, jednak nie powinniśmy zbyt ławo uwierzyć, że on jest tak naiwny, by te wszystkie swoje sposoby wymalować nam na wielkiej tablicy, a na koniec się jeszcze pod tym podpisać przy pomocy trzech szóstek, czy odwróconego pentagramu. Jeśli on jest tym, kim uważamy, że jest, i będzie chciał nas zaatakować, to z całą pewnością nie dostarczy nam wcześniej odpowiedniej instrukcji, jak się przed tym atakiem bronić, ale spróbuje nas, z sobie tylko znaną perfekcją, uwieść.
Co więc powinniśmy wiedzieć? Przede wszystkim, że on jest, i wcale nie zamierza czekać bezczynnie na przyjście Królestwa Bożego. On w Boga nie wierzy. On jest przekonany, że Bóg nie żyje. Poza tym nie powinniśmy się łudzić, że wystarczy, że nie będziemy słuchać muzyki rockowej, ale ograniczymy się na przykład do klasyki, bo nie ma żadnego naprawdę powodu, by uważać, że Diabeł z jakiegoś powodu czuje obrzydzenie do Beethovena. Nie ma też powodu sądzić, że Diabeł gardzi i nie ogląda rozrywkowych programów w Polsacie. No i wreszcie, po trzecie, musimy pamiętać, że największym wrogiem jest śmierć i to w niej dopiero możemy odnaleźć prawdziwego Szatana. Bo to on jest pierwszym zabójcą. To przeciwko niemu zostało zapisane piąte przykazanie.
Właśnie tak. To śmierć jest pierwszym wrogiem i bądźmy pewni, że kiedy Tenktórynieprzepuszczażadnejokazji będzie nas chciał do siebie przygarnąć, to nie przez to, że nam pokaże jakiś wisiorek z powieszonym do góry nogami krzyżykiem, nie przez figurkę kozy z poskręcanymi rogami, nie przez pisane gotykiem idiotyzmy o tym, że niepokonane słońce przenika czarne drzewa, ale w taki sposób, byśmy się nawet nie zorientowali, że to on do nas przemawia, byśmy myśleli, że to tylko taka sztuka w temacie kosmosu i niepokonanej śmierci. Bo ona, jak już wiemy, zostanie pokonana, ale co z nami?
Tak. Kradnie, cudzołoży, kłamie, nie szanuje rodziców, zazdrości, zabija nie człowiek, ale Szatan, a robiąc to spycha nas w otchłań śmierci. To jest jego domena. I właśnie dlatego, na samym końcu, jako największy wróg, zostanie pokonana śmierć.
Tego akurat tekstu nie ma w mojej książce o paleniu licha, natomiast są inne, równie inspirujące. Polecam serdecznie. Tu.
tagi: szatan grzech śmierć
![]() |
krzysztof-osiejuk |
9 października 2017 09:30 |
Komentarze:
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk |
9 października 2017 10:10 |
etymologicznie sens tego w hebrajskim, za redagowania Prawa Mojzeszowego miał sens:
nie zabijaj bez stosownego uzasadnienia, ergo nie morduj i zasada ta odnosiła się tylko do współplemieńców (Izraelitów).
Sens ten został wyabstrahowany z czasu i przestrzeni, czyli uwarunkowań dotyczacych spolecznosci sprzed 30 stuleci.
Moim zdaniem piąte przykazanie mialo na celu głownie uzasadnienia dla zakazania składania ofiar z ludzi (w Palestynie składano niemowlęta - pierworodnych synów dla pogańskiego - fenickiego Baala-Molocha), czyli odróżnienie się od pogańskiego otoczenia izerwania z kultami, które de facto zagrażały istnieniu mało licznych plemion hebrajskich, i tak skazanych na ciągłą walke o przetrwanie z silniejszymi z reguły sasiadami.
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk |
9 października 2017 12:02 |
Chrystus sam zdefiniował, kim jest.
A mianowicie że On - Syn Boży jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Alternatywą jest: Manowiec, Fałsz i Śmierć. To jest zaś definicja Antychrysta.
Tertio non datur.
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk |
9 października 2017 12:02 |
Chrystus sam zdefiniował, kim jest.
A mianowicie że On - Syn Boży jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Alternatywą jest: Manowiec, Fałsz i Śmierć. To jest zaś definicja Antychrysta.
Tertio non datur.
![]() |
krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 9 października 2017 10:10 |
9 października 2017 12:54 |
Ja znam to objaśnienie. Mnie jednak chodziło o coś innego.
![]() |
krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 9 października 2017 12:02 |
9 października 2017 12:55 |
W tej sytuacji pozostaje nam wrócić do Franciszka: "Kto się nie modli do Boga, modli się do Diabła".
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk 9 października 2017 12:55 |
9 października 2017 12:57 |
tak, tertium non datur.
![]() |
parasolnikov @krzysztof-osiejuk |
9 października 2017 13:45 |
Przepraszam ja z innej beczki ale od 4 minuty 9 sekundy jest trochę śmiechu z naszego ulubieńca:
https://youtu.be/HvbnmirKAKA?t=4m10s
![]() |
stanislaw-orda @parasolnikov 9 października 2017 13:45 |
9 października 2017 14:13 |
wesz łonowa?
![]() |
Augustynka @krzysztof-osiejuk |
9 października 2017 15:16 |
Z 2 zdaniami nie mogę się zgodzić.Napisałeś:
"Co więc powinniśmy wiedzieć? Przede wszystkim, że on jest, i wcale nie zamierza czekać bezczynnie na przyjście Królestwa Bożego.On w Boga nie wierzy. On jest przekonany, że Bóg nie żyje".
Szatan nie musi wierzyć w Boga,on wie,że Bóg istnieje. Drugie i czwarte zdanie są sprzeczne: skoro Szatan jest przekonany,że Bóg nie żyje,to dlaczego "nie zamierza czekać bezczynniena przyjście Królestwa Bożego"? Po co się trudzi?Nie może mieć świadomości,że Bóg nie żyje.A egzorcyzmy?Przecież Szatan ma świadomość,że to żywy Trjosobowy Bóg odbiera mu,posługując się egzorcystą,dusze opętanego.
Albo czegoś nie rozumiem albo co...
![]() |
Slepowron @krzysztof-osiejuk 9 października 2017 12:55 |
9 października 2017 18:31 |
Nie wnikajac w subtelnosci teologiczne powyzszy tekst uwazam za wartosciowy.Niemniej jednak, podobnie jak w przypadku komentarzy autora o dubiach, przytoczenie w tym kontekscieFranciszka wskazuje na brak znajomosci autora z ta strona tego pontyfikatu jaka moze budzic, i budzi, najwyzsze zaniepokojenie. Najczesciej wynika to stad, ze glowne media katolickie po prostu to cenzuruja. Nie wnikam w intencje cenzorow, napewno w Polsce czesto moze powodowac nimi ostroznosc aby nie skandalizowac wiernych, szczegolnie w naszym kraju gdzie kult JPII moze oscylowac na granicy papolatrii.
Bardzo polecam np. onepeterfive.com, powazne i wiarygodne miejsce.
Kilka przykladow bezprecendensowych (bo nie chodzi to o osobiste grzechy) dzialan lub zaniechan Franciszka, bardzo a propos dzisiejszego tekstu:
- Bluznierczy, moim zdaniem, son et lumiere na bazylice Sw. Piotra, osobiscie zatwierdzony przez Franciszka) w Swieto Niepokalanego Poczecia symbolika nie majaca nic wspolnego z nasza wiara, a bedac uzyta w takim miejscu i czasie lokujaca sie gdzies w okolicach krainy grzybow.
- General Jezuitow (sic!) glosi ze diabel jest figura tylko symboliczna. Franciszek slynacy z niekonczacych sie wypowiedzi milczy. Nie proboje komentowac bo to mnie wrecz przyprawia o mdlosci. Jak widac modlitwa do Diabla jest w sumie niegrozna bo nie jest on przeciez bytem osobowym.
https://www.lifesitenews.com/news/jesuit-chief-claims-satan-only-a-symbol-created-by-man
- Pani Bono instrumentalna w legalizacji aborcji we Wloszech, pyszniaca sie tym, ze w ciagu roku sama dokonala 10. 000 morderstw na nienarodzonych fetowana, i to nie jednokrotnie przez Franciszka. Apoteoza to, czy walka o pokonanie smierci jaka daje wiara?
- Franciszek przyjmuje i zabiera ze soba bluznierczy krucyfiks jaki otrzymal od prez. Boliwii. Pozniej powiedzial ze komunisci daza wlasciwie to samo co chrzescijanie.
https://www.theguardian.com/world/2015/jul/13/pope-francis-communist-crucifix-gift-bolivia prosze nie kwestionowac zrodla, oprocz the Guardian te informacje mozna znalezc na bardzo katolicki
- To komunisci mysla tak jak chrzescijanie https://onepeterfive.com/pope-communists-think-like-christians/
Naprawde przykladow jest bolesnie zbyt wiele ...
Wiara bez uczynkow martwa jest, praxis Franciszka jest daleko lepszym probierzem jego pontyfikatu niz minimum
nauczania jakiego wymaga urzad juz nawet nie Piotrowy, ale nawet biskupi czy kaplanski.
![]() |
stanislaw-orda @Slepowron 9 października 2017 18:31 |
9 października 2017 20:19 |
istnieje przepowiednia, że ostatnim z papieży będzie czarny papież.
Ale wcale nie chodzi o kolor skóry. Czarny wśród duchowieństwa rzymsko-katolickiuego to określenie jezuity.
![]() |
krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 9 października 2017 20:19 |
9 października 2017 23:09 |
E tam! Uważam, że wiara w tak zwane "przepowiednie" to grzech.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Slepowron 9 października 2017 18:31 |
9 października 2017 23:11 |
Możesz spać spokojnie. Ja mam pełną wiedzę na temat tego, jakie emocje budzi ten pontyfikat u tak zwanych "los perfectos".
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk 9 października 2017 23:09 |
9 października 2017 23:15 |
Nie napisałem, że ja daję wiarę w cytowaną wersję, tylko podałem wyjaśnienie/interpretację jednej z nich.
Ja natomiast uważam, że kara boska za powojenny genocyd nienarodzonych jest nieuchronna, zasadna i konieczna.
Dlatego każdy jej rodzaj i każdy wymiar będzie sprawiedliwy.
![]() |
Slepowron @krzysztof-osiejuk |
10 października 2017 04:27 |
@krzysztof osiejuk
Emocje? W dubiach? W precyzyjnej logice Seiferta? Pierantoniego? Pelna wiedza? Prosze wymienic kilku "los perfectos" na poczatek, czy nalezy do nich 4 kardynalow? Schneider? Sarah? De Mattei? Prosze skomentowac rzeczowo chocby jeden z artykulow w kwestii np. Correctio fillialis jakie zamiescil OnePeterFive, lub samo Correctio. Nie oczekuje rozprawy teologicznej. A mem Spadaro (nieoficjalny rzecznik Franciszka) 2 + 2 = 5? Tylko bez tanich chwytow w rodzaju: sfera duchowa nie rzadzi sie prawami logiki.
Nie mam co prawda pelnej wiedzy na temat osob opatrujacych nonszalancko etykietka "los perfectos" ludzi jakimi kieruje milosc do Kosciola, ale mam pewne podstawy by sadzic, ze zyjac w IVw przylepili by ja chetnie ekskomunikowanemu Sw. Atanazemu i tym, ktorzy jak on pozostajac w opozycji do calej hierarchii, lacznie z papiezem, staneli w obronie wiary.
Wydarzenia nabieraja przyspieszenia. Jest wysoce prawdopodobne, ze perspektywa p. Osiejuka jeszcze sie zmieni.Moze jak pary homoseksualne zaczna otrzymywac blogoslawienstwo swych zwiazkow w kosciolach. Protestanci juz to robia, a Franciszek taka mozliwosc zasygnalizowal w ostanio wydanych wywiadach. Bo jasne, ze sakrament to tylko miedzy kobieta i mezczyzna (choc jak twierdzi duza wiekszosc malzenstw sakramentalnych na swiecie jest i tak nie wazna) ale poza tym, to kim jestesmy zeby sadzic? Zaledwie kilka lat temu nikomu nie przyszloby do glowy, ze Synod Kosciola katolickiego bedzie mowil o ubogacaniu Kosciola przez homoseksualistow. Ze papiez bedzie wyglaszal heretyckie opinie. Teraz ci, ktorzy na to tylko wskazuja, moga byc nazwani "los perfectos". Pojdziemy jeszcze dalej, to wydaje sie byc pewne.
![]() |
Slepowron @krzysztof-osiejuk |
10 października 2017 04:27 |
@krzysztof osiejuk
Emocje? W dubiach? W precyzyjnej logice Seiferta? Pierantoniego? Pelna wiedza? Prosze wymienic kilku "los perfectos" na poczatek, czy nalezy do nich 4 kardynalow? Schneider? Sarah? De Mattei? Prosze skomentowac rzeczowo chocby jeden z artykulow w kwestii np. Correctio fillialis jakie zamiescil OnePeterFive, lub samo Correctio. Nie oczekuje rozprawy teologicznej. A mem Spadaro (nieoficjalny rzecznik Franciszka) 2 + 2 = 5? Tylko bez tanich chwytow w rodzaju: sfera duchowa nie rzadzi sie prawami logiki.
Nie mam co prawda pelnej wiedzy na temat osob opatrujacych nonszalancko etykietka "los perfectos" ludzi jakimi kieruje milosc do Kosciola, ale mam pewne podstawy by sadzic, ze zyjac w IVw przylepili by ja chetnie ekskomunikowanemu Sw. Atanazemu i tym, ktorzy jak on pozostajac w opozycji do calej hierarchii, lacznie z papiezem, staneli w obronie wiary.
Wydarzenia nabieraja przyspieszenia. Jest wysoce prawdopodobne, ze perspektywa p. Osiejuka jeszcze sie zmieni.Moze jak pary homoseksualne zaczna otrzymywac blogoslawienstwo swych zwiazkow w kosciolach. Protestanci juz to robia, a Franciszek taka mozliwosc zasygnalizowal w ostanio wydanych wywiadach. Bo jasne, ze sakrament to tylko miedzy kobieta i mezczyzna (choc jak twierdzi duza wiekszosc malzenstw sakramentalnych na swiecie jest i tak nie wazna) ale poza tym, to kim jestesmy zeby sadzic? Zaledwie kilka lat temu nikomu nie przyszloby do glowy, ze Synod Kosciola katolickiego bedzie mowil o ubogacaniu Kosciola przez homoseksualistow. Ze papiez bedzie wyglaszal heretyckie opinie. Teraz ci, ktorzy na to tylko wskazuja, moga byc nazwani "los perfectos". Pojdziemy jeszcze dalej, to wydaje sie byc pewne.
![]() |
Slepowron @Slepowron 10 października 2017 04:27 |
10 października 2017 04:53 |
Zdalem sobie sprawe, ze ton mego wpisu mogl sugerowac chec wykazania sie lepsza znajomoscia tematu.Nie jest tak. Stawka jest wielka, wiele dusz bladzi i moze zginac. Papiez, unikajac formalej zmiany dogmatow, czego zrobic zreszta nie moze, odrzuca powszechne normy moralne dane przez Boga na rzecz relatywizmu i etyki sytuacyjnej. Jest to kryzys bezprecedensowy w historii Kosciola. Nie mozemy zamykac oczu na to co sie dzieje. Tu nie chodzi o sama polemike i etykietowanie, a o sprawy ostateczne.
![]() |
Grzeralts @Slepowron 10 października 2017 04:53 |
10 października 2017 06:22 |
Eeech...zająłbyś się Różańcem zamiast studiowania głupot. A jak masz wewnętrzne ciśnienie, to pierwsze soboty miesiąca wymagają sporo samozaparcia.
![]() |
DrzewoPitagorasa @Slepowron 10 października 2017 04:53 |
10 października 2017 14:48 |
Czasem mam wrażenie że te ultra katolickie portale więcej złego robią niż otwarcie lewackie. Przeczytalam kiedys jeden z artykułów na lifesitenews.com z bardzo negatywnym tytułem wobec papieża. Tytuł sugerował że wypowiedź papieża była niemal skandaliczna. W dalszej części artykułu była zdecydowana ta wypowiedź, ale można ją było interpretować na różne sposoby. Lifesitenews wybrało interpretację najbardziej niekorzystną dla papieża .
Myślę że Toyah m.in.to ma na myśli mówiąc o "los perfectos".
![]() |
Grzeralts @DrzewoPitagorasa 10 października 2017 14:48 |
10 października 2017 16:45 |
Bo robią. Neofaryzeizm.
![]() |
qwerty @krzysztof-osiejuk |
11 października 2017 18:57 |
niech pointą będzie przykład na wykładzie [dziś] z wartości niematerialnych i prawnych: czy zwierzę może być twórcą i czy przynależą mu prawa autorskie? ;- w normalnym ustawodawstwie twórczość zarezerwowana jest dla ludzi ale w Kalifornii już nie;- zapadł wyrok, że małpa robiąca zdjęcie jest autorem a czlowiek, ktory to zdjęcie opublikował naruszył jej prawa autorskie [osobiste i majątkowe] - sankcją był nakaz zapłaty na rzecz stowarzyszenia, które uzurpuje sobie prawo do ujmowania się za prawami zwierząt;- w naormalny świecie posługujemy się logiką a nie paranojami i jak widać normalny świat zanika albo kryje się w gettach
![]() |
qwerty @Grzeralts 10 października 2017 16:45 |
11 października 2017 19:00 |
przyjmowanie nazw: ultra/extar takie owakie jest tylko walką o kasę przez
epatowanie odkrywczością/tajemnicami/opętaniem/wizjami/... a nuż bedzie klikalnośc i na drinka ktos zaprosi, a zaprosi to pewne
![]() |
qwerty @Slepowron 10 października 2017 04:53 |
11 października 2017 19:02 |
etyka sytuacyjna toż to piękne i jakże rozwojowe; norma moralna/etyczna zależna od sytuacji - zrobmy petycje aby to odzwierciedlał KK i KC;- tu juz wódka czysta nie pomoże
![]() |
qwerty @Slepowron 10 października 2017 04:53 |
11 października 2017 19:06 |
ale, ale etyka sytuacyjna a sprawy ostateczne? ostatecznie te sprawy moga zależeć od sytuacji i czym jest zamykanie lub nie oczu;- to jak w tym dowcipie: sąsiadka do sąsiadki: życzę ci abyś poszła do nieba - jeszcze dziś