Kto uczy nasze dzieci miłości do sztuki?
Reżimowe media podały, jak rozumiemy, w ramach walki o oczyszczenie śrdodowiska, że któryś z sędziów gdzieś w Polsce kazał wypuścić z aresztu pewną Luizę, która dwa lata temu poderżnęła gardło swojemu sąsiadowi, starszemu już człowiekowi, i dziś, w związku z tym, że Diabeł jeden wie, gdzie ona się podziewa, cała okolica żyje w strachu, że Luiza się nagle ujawni i zechce zrobić krzywdę kolejnej osobie. Skąd ten lęk? Otóż, jak się dowiadujemy, Luiza, wówczas jeszcze 18-letnia, wiejska dziewczyna, jeszcze zanim zamordowała człowieka i została potraktowana przez prawo z odpowiednią uwagą, znana była z tego, że krążyła po okolicznych cmentarzach, niszczyła nagrobki, bezcześciła krzyże oraz święte figury, oraz, naturalnie, paliła Pismo Święte, no i to wszystko w świadomości ludzi prostych łączy się dziś w jedną całość, która powoduje ów strach.
Czemu sędzia po dwóch latach puścił Luizę wolno do domu? Okazuje się, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, nie można bowiem przetrzymywać w areszcie osoby podejrzanej choćby o najcięższe przestępstwo bez procesu dłużej niż dwa lata, jeśli nie ma ku temu specjalnych powodów, no a w przypadku Luizy owych powodow sędzia się nie dopatrzył i, jak sam mówi, inaczej postąpić nie mógł. No i, co już zostało powiedziane, dziś Luiza krąży w sobie tylko i jej demonowi-stróżowi miejscu, a ludzie boją się o życie swoje i bliskich.
Cała ta historia, już sama w sobie, robi oczywiście pewne wrażenie i nic by pewnie nie zaszkodziło, gdybym tu w tej chwili ułożył odpowiednio mocny komentarz i sprawę zamknął, gdyby nie fakt, że jest w niej coś, co mnie zaintrygowało znacznie bardziej, niż sama zbrodnia i ewentualny brak kary. Otóż – i tu, jak już nie jeden raz wcześniej, czuję wdzięczność wobec mojej córki, która przeprowadziła dla mnie odpowiednia kwerendę – okazuje się, że Luiza była uczennicą liceum plastycznego w Nałęczowie, co pewnie nie miałoby większego znaczania, gdyby nie fakt, że w ten oto sposób ona dołącza do całej grupy znanych nam satanistów, o których przy róznych, mniej lub bardziej drastycznych, okazjach informowały media. Czy to bowiem będziemy wspominać tę poetkę z Białej Podlaskiej, czy tamtego poetę z Poznania, czy autorów projektów takich jak festiwal Unsound, czy Kraina Grzybów, które dla jednych, drugich i trzecich stanowiły deklarowane wręcz źródło inspiracji, wychodzi na to, że współczesny satanizm jest bardzo mocno związany ze współczesną sztuką. I odwrotnie – współczesna sztuka często jest budowana na estetyce śmierci.
Nie pamiętam w tej chwili, czy to było w zeszłym roku, czy może jeszcze wcześniej, ale swego czasu pisaliśmy tu o wielkim satanistycznym widowisku, jakie zostało z nadzwyczajną pompą zorganizowane w Szwajcarii przy okazji zakończenia budowy oraz uroczystego otwarcia najdłuższego tunelu na świecie. Oglądaliśmy fragmenty owego widowiska, z autentycznym drżeniem przeżywaliśmy każdą minutę tego upiornego teatru i wydawało się, że to jest coś naprawdę wyjątkowego. Tymczasem, odnoszę ostatnio coraz częstsze wrażenie, że to wcale nie był wyjątek, lecz zaledwie reguła.
Proszę sobie wyobrazić, że parę dni temu, przerzucając leniwie stacje w swoim telewizorze trafiłem na muzyczny kanał o nazwie Mezzo, a tam nadawano ni mniej ni więcej, tylko przedstawienie „Dziadka do orzechów” Czajkowskiego w wykonaniu baletu Teatru Wielkiego w Genewie. Przyznam się, że w pierwszej chwili byłem pod autentycznym wrażeniem i to do tego stopnia, że choć zarówno operę, jak i balet z wszelkimi przyległościami, ze szczególnym uwzględniemienm muzyki Czajkowskiego, mam w minimalnym zainteresowaniu, pomyślałem sobie, że to jest tak wysoki poziom pod każdym możliwym względem, że ja bym nie dość, że poszedł sobie to obejrzeć, to niewykluczone, że wysiedziałbym na tym czymś pełne dwie godziny. Wystarczyło jednak kilka minut, kiedy, widząc co tam się dzieje, a raczej czując ów wszechobecny smród śmierci, który znałem wcześniej choćby ze wspomnianego otwarcia tunelu, zacząłem się naprawdę bać. Ja oczywiście nie mam sposobu, by poza wrzuceniemem tu owego parominutowego fragmentu, opisać, w czym rzecz, jednak proszę mi uwierzyć: tam nie ma ani Arlekina, ani Kolombiny, ani tych śnieżynek, ani nawet tych baletnic. A w momencie kiedy pokazuje się Cukrowa Wieszczka i jej Książe, to człowiek ma już tylko ochotę ze strachu wejść pod fotel. Bo na zewnątrz jest już bowiem tylko ów wszechogarniający smutek i unosząca się w powietrzu śmierć. Taka to jest, jak się okazuje, owa nowoczesna szwajcarska estetyka.
I proszę mi nie mówić, że ja przesadzam, bo to jest tylko taka zabawa. W końcu nawet ja muszę przyznać, że w odróżnieniu choćby od tego, co widzieliśmy przy okazji otwarcia tunelu, tu nawet nie ma tych potworów z rogami. Owszem, z tego co zdążyłem zauważyć, tam na tej genewskiej scenie istotnie nikt nie miał ani rogów, ani ogona. Zaledwie maski na twarzach i to też nawet nie każdy z nich. Otóż nie. To nie jest w żaden sposób zabawa. To jest znak. A jeśli komuś się wydaje, że taki znak to nie znak, to niech zajrzy do liceum plastycznego w Nałęczowie, Warszawie, czy tu w Katowicach i popatrzy, co tam malują ostatnio te dzieci, bo ja się nie odważę.
Zachęcam oczywiście wszystkich do odwiedzania naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl i do kupowania też i moich książek. Przypominam, że jedną z nich, „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph”, można zamawiać bezpośrednio u mnie pod adresem [email protected], z dedykacją jak najbardziej w cenie.
tagi: satanizm zbrodnia sztuka
![]() |
krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 09:46 |
Komentarze:
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 10:29 |
To jest istotne spostrzeżenie o wartości porządkującej.
Nie ma tu nic do uzupełniania, choć ciśnie się komentarz, że cały i wszędzie dotychczasowy rozwój sztuk pięknych zawdzięczamy poszukiwaniu Boga. Bez tego jest tylko impotencja twórcza. Pożądanie musi wtedy poszukiwać jakiejś wiagry.
Wtedy u Fausta pojawia się oferent: "Jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze złego chce i zawsze sprawia dobro?"
Czy jest jakaś nadzieja? W Niemczech może niewielka. W końcu to u nich jest kultura faustowska. Polska kultura na szczęście ma swojego Pana Twardowskiego.
![]() |
100peral @krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 10:30 |
Wprowadzanie satanizmu w przedszkolu zaczyna się tak niewinną rzeczą jak naklejki za dobre sprawowanie klejone na ubranie (tzw "buźk") oraz nauka czytania i pisania literek w wieku już od 4 lat. Rodzice są tymi gadżetami zaczarowani i zachwycenie, zwłaszcza kiedy dziecko rzeczywiście rozpoznaje prawie cały alfabet. A potem to już idzie... Sztukaplastyczna i poznawanie sekretów ciała ludzkiego przychodzą na dobrze już przygotowany grunt.
![]() |
orjan @100peral 3 marca 2018 10:30 |
3 marca 2018 11:06 |
Symbole i narzędzia muszą mieć przeznaczenie (cel) zewnętrzne waględem nich samych. Litery służą opisowi, a ten zależy od doboru treści (i znowu jesteśmy u Gabriela).
![]() |
Shork @krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 11:20 |
"współczesna sztuka często jest budowana na estetyce śmierci"
nie masz racji. Aby sztukę określić współcześnie mianem sztuki, nie narażając się na focha krytyków, MUSI być budowana nie tyle na estetyce śmierci (bo turpizm w końcu istnieje) ale na kulcie śmierci.
Dowodem są dzieła Beksińskiego które niewątpliwie nie są sztuką nowoczesną.
![]() |
jolanta-gancarz @krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 11:37 |
Prekursorzy (celowo nie zamieszczam współczesnego logo):
I żeby nie było wątpliwości: dostrzegam różnicę znaczeniową, czyli memento mori:
![]() |
Grzeralts @krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 11:44 |
Forma wróciła, widzę. A to jest przecież, w klasycznej choreografii przepiękny, pogodny balet.
![]() |
MarcinD @valser 3 marca 2018 10:30 |
3 marca 2018 11:45 |
A Bazylea egzotycznym potem i kupą śmieci.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 3 marca 2018 10:29 |
3 marca 2018 12:13 |
I Bogu dzięki, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł, by na tym motywie zbudować nowoczesny spektakl baletowy.
![]() |
krzysztof-osiejuk @valser 3 marca 2018 10:30 |
3 marca 2018 12:14 |
Tego oczywiście nie wiedziałem, no ale przyznaje, że jest w tym coś pokrzepiającego.
![]() |
krzysztof-osiejuk @100peral 3 marca 2018 10:30 |
3 marca 2018 12:16 |
Nie.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Shork 3 marca 2018 11:20 |
3 marca 2018 12:18 |
Zwał jak zwał. Tu nie ma co teoretyzować.
![]() |
krzysztof-osiejuk @jolanta-gancarz 3 marca 2018 11:37 |
3 marca 2018 12:20 |
Pomysleć tylko, jaka tu jest wręcz niedostrzegalna różnica. I jak bardzo decydująca.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Grzeralts 3 marca 2018 11:44 |
3 marca 2018 12:21 |
I w tym rzecz. To przedstawienie genewskie jest wręcz przenikliwie smutne.
![]() |
krzysztof-osiejuk @valser 3 marca 2018 12:49 |
3 marca 2018 13:01 |
Góra stoi.
![]() |
MarcinD @krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 13:34 |
Lubię takie teksty u Pana.
Ludzie są albo prości albo skrzywieni. Ostatnio u nas ksiądz w kazaniu mówił o wsi, że już nawet tam zagląda coraz bardziej ten "wielki świat". I wtedy pomyślałem to samo. Tylko życie na wsi jest prawdziwe. Miasto to sztuczny twór, którego celem nigdy nie było harmonijne i normalne życie człowieka.
Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę, ale na tym filmiku w 9 sekundzie widać kościotrupy ze skrzydłami narysowane na balkonie opery. I rogi też są, jako kolce na kostiumach wszystkich. Tam śmierć i ciemność jest wszędzie, w samej sztuce i w architekturze obiektu.
![]() |
JSC @100peral 3 marca 2018 10:30 |
3 marca 2018 13:41 |
Czasami bywa inaczej "Kod Leonarda da Vinci" rozreklamował najlepiej tzw. Żelazny Kardynał Joseph Ratzinger. Z kolei jakiś czas pod moim kościołem stała wystawa "ostrzeżnie", która była pięknym kompodium symboli okultystycznych.
![]() |
MarcinD @valser 3 marca 2018 13:34 |
3 marca 2018 14:16 |
Basel to głównie farmacja i chemia zgadza się. Ale też spożywka, finanse i ogólnie totalna dominacja przemysłu. Co kształtuje przyjezdne i przebywające tam do kilku lat społeczeństwo miasta. No i sporo osób z Niemiec i Francji do pracy też przyjeżdza, ale oni raczej od razu po robocie wracają do siebie i patrząc choćby na ceny ciężko im się dziwić. Południowa strona rzeki to jeszcze trochę starego miasta, choć prawdziwy jego klimat to jest dosłownie tylko w promieniu 200 m. Reszta to śmietnik kulturowy, a po drugiej stronie rzeki nie tylko kulturowy. Pamiętam, jak pojechałem tam pierwszy raz po Monachium i byłem załamany (szczególnie w kontekście różnych pochwał ludzi, jak tam jest ładnie). A tu ani ładnie, ani ciekawie, ani do gór wcale tam blisko. Gdyby nie ta rzeka, to w ogóle nie byłoby o czym mówić. Tyle, że kasy jest tam mnóstwo.
![]() |
orjan @valser 3 marca 2018 12:49 |
3 marca 2018 14:18 |
Może poszczególne kantony są dobrym polem do badań porównawczych. Mnie od dawna bowiem nurtuje pytanie, dlaczego daną okolicę reformacja opanowała, a sąsiedniej okolicy już nie. Jestem trochę zbyt leniwy, aby to badać, więc zdaję się na intuicję.
Ta podpowiada, że ludzie w sąsiedztwie nie mogą być dramatycznie różni, choć dawniej lokalność miała większe znaczenie. Nie decyduje też różnica np. językowa, czego dowodem np. Szwajcarskie kantony.
Poza tym, podejrzewam, że reformacja była raczej ruchem odgórnym, a nie oddolnym, czyli zainicjowanym i służącym możnym. Oni w końcu skorzystali na rabunku, więc motyw (interes) był u nich, a nie u ludu. Ten mógł natomiast skorzystać i polubić wtórnie, ze swojego upodobania do rozpasania podobnie jak ruska czerń. No, ale ciągle nie ma odpowiedzi dlaczego tu tak, a tam nie?
Moja intuicja prowadzi mnie więc do kwestii inwestytur biskupich. Konflikt w obszarze wpływów niemieckich wcale nie skończył się w Canossie. W Polsce natomiast skończył się na Bolesławie Śmiałym. Od tej pory, poza nielicznymi wpadkami (np. krakowski Muskata) biskupami w Polsce częściej byli ludzie dobrani według zdolności i cnót, a niekoniecznie spośród ówczesnej polskiej magnaterii (np. Jakub Świnka).
Tymczasem biskupstwa niemieckie obsadzane były jako synekury rodowe. Np.: pierwszy syn dziedziczył (primogenitura!), najzdolniejszy robił karierę militarną, a ten nic nie wart dostawał miejscową diecezję. Tu właśnie potrzebne byłoby badanie porównawcze pocztów biskupów w diecezjach, które przejęli protestanci i w tych, które się oparły. Moja intuicja podpowiada mi, że w tych diecezjach przejętych w biskupich pocztach dominowały osobniki synekuralne typu platformerskiego: bez wiary, bez honoru, o wątpliwych kwalifikacjach za to wyspecjalizowani w jumie i wystarczająco bezczelni.
Czy w takim kierunku Szwajcarzy cokolwiek analizowali?
![]() |
JSC @orjan 3 marca 2018 14:18 |
3 marca 2018 14:50 |
(...)Poza tym, podejrzewam, że reformacja była raczej ruchem odgórnym, a nie oddolnym, czyli zainicjowanym i służącym możnym. Oni w końcu skorzystali na rabunku, więc motyw (interes) był u nich, a nie u ludu. Ten mógł natomiast skorzystać i polubić wtórnie, ze swojego upodobania do rozpasania podobnie jak ruska czerń.(...)
W ludzie też znajdą się motywy:
- dziesięcina
- w tamtych czasach pokuta (bez tego nie zostaniesz zbawiony!) miała też element o wymiernej wartości fansowej
- a przy okazji prawią o obóstwie!
![]() |
Kuldahrus @krzysztof-osiejuk 3 marca 2018 12:13 |
3 marca 2018 14:50 |
Chyba już wpadł >>[]<
![]() |
JSC @krzysztof-osiejuk |
3 marca 2018 14:56 |
(...)Ta podpowiada, że ludzie w sąsiedztwie nie mogą być dramatycznie różni, choć dawniej lokalność miała większe znaczenie.(...)
Z tym różnie bywa... W krajach o niewielkich tradycjach unitarności do dzisiaj większe znaczenie dla tożsamości ma lokalność i nie zapominajmy też o separatystach, którzy trafią się w takich krajach jak Polska (Ślązacy), Hiszpanie (Baskowie i Katalończycy) czy Ukraina (Noworosjanie).
![]() |
Kuldahrus @orjan 3 marca 2018 14:18 |
3 marca 2018 14:56 |
"Poza tym, podejrzewam, że reformacja była raczej ruchem odgórnym, a nie oddolnym, czyli zainicjowanym i służącym możnym."
To nie są podejrzenia tylko fakt. Każda herezja jest ruchem odgórnym.
![]() |
orjan @JSC 3 marca 2018 14:50 |
3 marca 2018 15:53 |
Czy w diecezji, której lud pozostał katolicki dziesięcina była lżejsza?
Poza tym, jeśli już sporządzać bilans doczesny, to wypadałoby pokazać także to, co lud dostawał od i dzięki kościołowi.
![]() |
JSC @orjan 3 marca 2018 15:53 |
3 marca 2018 16:37 |
Oczywiście, że nie... ale może mniej ją odczuwali, bo byli ogólnie bogatsi, może tamtejsze kościoły mniej obnosiły się majątkiem albo przywilejami, a może tamtejsze pastorały trzymały bardziej kochanymi tronami czy też pastorały trzymały resztę za twarz?
Dużo tego może, ale tak to już jest kiedy bierze się za wnioskowanie bez znajomości lokalnych faktów.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-osiejuk 3 marca 2018 12:21 |
3 marca 2018 17:10 |
Tak. To jest sedno.
![]() |
glicek @valser 3 marca 2018 15:35 |
3 marca 2018 17:47 |
Napisze o tym notke za czas jakis jesli to kogos intetesuje
Interesuje.
![]() |
glicek @jolanta-gancarz 3 marca 2018 11:37 |
3 marca 2018 18:58 |
Kaplica Czaszek w Czermnej kolo Kudowy-Zdroju? Byłem z wycieczką w podstawówce w latach 80tych. Ciekawe czy dzisiaj wycieczki z podstawówek tam jeżdzą? czy rodzice karmiące pociechy cukierkami w helołin "żeby nie bały się śmierci" też tam te pociechy wypuszczają?
Taka ciekawostka - bedąc w Kłodzku i okolicach chciałem tam pojechać kilka lat temu m.in. też z kolegą, który "kocha" hardcorowe horrory, te wszystkie "Piły", wbijanie wiertarki itp. i on odmówił, po prostu przestraszył się śmierci... takiej "żywej" namacalnej innej niż z telewizora czy jakiś knig okultystycznych. Podobnie jak bardzo przestraszył się rozmowy o chorobie i śmierci mój dawny znajomy, z którym się spotkałem niedawno a o ktorym dowiedziałem się, że regularnie bierze "śnieżek do noska". Cóż, pokolenie wychowane na helołin...
![]() |
JSC @glicek 3 marca 2018 18:58 |
3 marca 2018 20:02 |
(...)Taka ciekawostka - bedąc w Kłodzku i okolicach chciałem tam pojechać kilka lat temu m.in. też z kolegą, który "kocha" hardcorowe horrory, te wszystkie "Piły", wbijanie wiertarki itp. i on odmówił, po prostu przestraszył się śmierci... takiej "żywej" namacalnej innej niż z telewizora czy jakiś knig okultystycznych.(...)
Prawdą jednak jest, że na Karaibach różni wyznawcy synkretyzmu mają wysoką śmiertelność związaną z ujrzeniem symbolu klątwy, a właściwie silnego stresu...
![]() |
stanislaw-orda @orjan 3 marca 2018 15:53 |
3 marca 2018 20:12 |
"dziesięcina" to był pomysł przeniesiony z podatku świątynnego na rzecz Swiatyni Jerozolimskiej w judaiźmie (dopóki Swiatynia funkcjonowała). Działało to płynnie w teokracji jako jedyny podatek, dopóki nie dołozyło swoich podatków tzw. państwo cywilne (czyli kolonialna administracja rzymska - Czasy Imperium Romanum). W chrześcijaństwie funkcjonował on w tzw. dobrach koscielnych, wyłączonych z jurysdykcji władców swieckich. Niestety, dziesięcina wkrótce stała sie obciążeniem podatkowym na rzecz instytucji religijnych, które fundowali równiez wladcy świeccy, gdyz była związana z utrzymywaniem miejsc kultu. Problem w tym, że dziesięcina nigdy nie była jedynym podatkiem nakładanym na poddanych.
wysokość danin podatkowych doprowadziły do absurdu dopiero współczesne socdemokracje.
![]() |
orjan @stanislaw-orda 3 marca 2018 20:12 |
3 marca 2018 20:22 |
Ja już nie chcę trolować, ale ciekawe byłoby porównać w przestrzeni historycznej jakieś dwie sąsiednie gminy (czy kantony, whatever), jedną nadal katolicką, drugą protestancką - na okoliczność porównania dynamiki danin, oprocentowania kredytu, itd.
![]() |
stanislaw-orda @orjan 3 marca 2018 20:22 |
3 marca 2018 20:51 |
na terenach objetych Reformacją dziesięcina była egzekwowana bardzo konsekwentnie. Oni Pismo stosują literalnie.
![]() |
Magazynier @krzysztof-osiejuk 3 marca 2018 12:21 |
3 marca 2018 22:46 |
Daje linka bo filmik nie chce się wpisać. Filmik w którym widać więcej. Obietnica przemocy i agresji. Więcej widzę w tym nienawiści i złości niż śmierci. Znak: damy wam, szmaciarze, popalić. Coś w stylu "All the world is full of pggies living piggy lives". Manson w balecie.