-

krzysztof-osiejuk : To ja

O pytaniach granicznych i tych, którzy nad nimi pracują

      Wczorajszy dzień był o tyle szczególny, że to coś, co przywykliśmy tu nazywać Systemem, tak jak to już robiło wielokrotnie wcześniej, zaatakowało Kościół, tyle że tym razem tak zwaną „ławą”, no i, co ciekawe, korzystając ze wsparcia samego Kościóła. Oto, proszę sobie wyobrazić – z powodów, jakich nie jestem w stanie rozpoznać –  w ciagu zaledwie jednego dnia, pięć osób, przynajmniej nominalnie reprezentujących hierarchię kościelną, wystąpiło w różnego typu mediach i zaatakowało Kościół właśnie. W wypowiedzi dla „Gazety Wyborczej” dominikanin Paweł Gurzyński wystąpił przeciwko życiu poczętemu, ksiądz Adam Boniecki, w wywiadzie udzielonym telewizji TVN24, próbował realatywizować grzech antykoncepcji, w rozmowie z Moniką Olejnik, biskup Tadeusz Pieronek zasugerował, że Jarosław Kaczynski jest uzależniony od narkotyków, natomiast ksiądz Wojciech Lemański na swoim facebookowym profilu ogłosił, że premier Beata Szydło „łże jak bura suka”. Na końcu wreszcie, choć nie ostatku, dziś już wprawdzie poza Kościołem, niemniej wciąż z Kościołem kojarzony, były ojciec Jacek Międlar zapowiedział publikację swojej książki, w której ujawni wszystkie, dotychczas ściśle skrywane, grzechy Kościoła, a która będzie nosiła bezkompromisowy tytuł „Moja walka”. A to wszystko, jak powtarzam, w ciągu jednego zaledwie dnia.

     O co tu chodzi i czemu akurat teraz, nie mam pojęcia, niemniej mam swoje podejrzenia co do przyczyny zachowań wspomnianych księży, i chciałbym je tu przedstawić, przypominając fragment starszego trochę tekstu o pewnych szczególnych czarownikach. Proszę posłuchać:

 

      Na fali niedawnych doniesień o tym, że kolejny dominikanin postanowił machnąć ręką na tę całą regułę i próbować żyć zgodnie z zasadami wyznaczanymi przez rytm kosmosu, tygodnik „Do Rzeczy” zamieścił najpierw odpowiedni tekst, a po nim rozmowę z przeorem klasztoru w Krakowie, gdzie – i tu i tam – wszyscy wspólnie próbują dojść do jakiegoś konsensusu w próbie znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego oni to robią. No i wygląda na to, że winowajcą nie jest ani zbyt słaba wiara, ani ludzka próżność, ani nawet kobieta, tylko psychologia. Mogę się oczywiście mylić, ale wydaje mi się, że słowo „psychologia” w obu tych tekstach pojawia się najczęściej. W pewnym momencie, przepytywany przez „Do Rzeczy” ojciec Kozacki formułuję tak prostą, że językowo wręcz niezgrabną, choć bardzo jednoznaczną tezę: „Dostrzegam wśród niektórych moich braci, że psychologia jest czymś, co pokrywa brak duchowości. […] Jeśli komuś brakuje zawierzenia Jezusowi i budowania na Ewangelii, to czasem ratując siebie i próbując być dla innych, szuka w filozofii, w psychologii, które zastępują mu duchowość”.

      A ja sobie myślę, że ta diagnoza, to naprawdę nie byle co. Jeśli on, a więc człowiek, który, jak sam przyznaje, był świadkiem wielu dramatycznych wręcz kryzysów, wspomina o owej fascynacji psychologią, to znaczy, że warto by było tego akurat elementu nie lekceważyć.

      W poprzedzającym wspomnianą rozmowę artykule, autorzy wspominają, że były ksiądz Tomasz Węcławski, występujący obecnie publicznie, jako prof. Tomasz Polak, pracuje dziś na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie wspólnie z żoną prowadzi zajęcia w czymś, co nosi nazwę Pracowni Pytań Granicznych. Ciekawy więc bardzo tego, co to za bestia, o ilu głowach i jakich językach, zaglądam więc na stronę internetową tego czegoś, i czytam co następuje:

      „’Graniczność’ jest perspektywą poznawczą co najmniej równoprawną wobec innych powszechnie przyjmowanych perspektyw. Obszary graniczne między różnymi źródłami poznania / dyscyplinami nauki okazują się szczególnie płodne eksploracyjnie, obiecują nowe możliwości, mimo ryzyka niepowodzeń. Dlatego jesteśmy gotowi do:…”.

      Dalej następuje wyliczenie w punktach tego, do czego gotowi dziś są państwo Polakowie, jednak, ponieważ dalszy ciąg jest zbyt straszny, bym miał ryzykować umieszczanie go tutaj na tym blogu, a poza tym zwyczajnie szkoda mi miejsca, z tej części proponuję zrezygnować. Natomiast chciałbym wspomnieć pewne też już nie nowe świadectwo zaprzyjaźnionego księdza Rafała Krakowiaka, starszym czytelnikom znanego bardziej może, jako Don Paddington, który opowiadał nam jak to kiedyś wspólnie z paroma kolegami-księżmi zastanawiał się nad tym, co się mogło takiego przytrafić księdzu Węcławskiemu – człowiekowi, wedle wszelkich danych, swego czasu bardzo swoją pobożnością twardego – że postąpił jak postąpił, i wtedy jeden ze starszych księży zasugerował, że oni wszyscy w pewnym momencie nie są już w stanie dłużej znieść „powszedniości” grzechu, jakim są codziennie dręczeni w spowiedzi. No i pozostaje im ucieczka w alkohol, dziwki, ewentualnie właśnie w psychologię.

      Kiedyś szwajcarski psychiatra Karl Gustav Jung napisał, że z jego zawodowej praktyki wynika, że praktykujący katolicy praktycznie nie potrzebują usług psychoterapeutycznych, bo ta część ich człowieczeństwa jest znakomicie wypełniana przez sakramenty, w tym Sakrament Pokuty. A ja już tylko mogę dodać, że moja intuicja każe mi podejrzewać, że z tą psychologią nie ma żartów. Jeśli ona jest aż tak zaborcza, a celem swojego ataku uczyniła akurat konfesjonał, to znaczy, że to już jest czysty satanizm.

       Pojawiła się tu swego czasu czysto fikcyjna nazwa „Towarzystwa Diamentowej Świadomości”. Myślę, że dziś, wiedząc znacznie więcej, niż wiedzieliśmy wtedy, możemy spokojnie zastąpić tę fikcję czymś jak najbardziej realnym, mianowicie Pracownią Pytań Granicznych na poznańskim uniwersytecie, z pierwszym mistrzem owej czarnej ceremonii, księdzem Tomaszem Węcławskim. I nie dajmy się zwieść tym manewrem ze zmianą nazwisk – TemuKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji nie jest potrzebny żaden prof. Polak; On musi mieć coś autentycznego; On podróbkami się brzydzi.

 

Przypominam, że moje książki, w tym ta o paleniu licha, są do kupienia w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl. Polecam całym sercem.

 



tagi: kościół  szatan  księża 

krzysztof-osiejuk
31 sierpnia 2017 10:03
2     1417    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @krzysztof-osiejuk
31 sierpnia 2017 10:53

Niemało ludzi traktuje konfesjonał jako psychoterapię. A to musi mieć skutki katastrofalne. Sakrament nie może zastąpić psychoterapii, ale większości tych, którzy wiedzą jak z niego korzystać psychoterapia nigdy nie będzie potrzebna. 

Psychologizacja wiary jest w ogóle błędem metodologicznym. Tak jak nikt nie próbuje wiary wyjaśniać na gruncie biochemii, tak nie powinno się mieszać do tego psychologii. Natomiast wiele ludzkich zachowań religijnych da się na gruncie psychologii wyjaśnić. Ale z wiarą ma to niewiele wspólnego.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @krzysztof-osiejuk
31 sierpnia 2017 15:44

" On musi mieć coś autentycznego; On podróbkami się brzydzi."

Konkluzja wdechowa. Pracownia Pytań Granicznych jako hasło propagandowe też niczego sobie. 

Zakładam że Micheal Jones, którego wielką sympatią nie darzę , ale zakładam, że  ma rację z tą psychoanaliza, a nawet psychologią - że to sekta. Czegoś owa sekta, mimo wyszukenej ornamentyki akademickiej, zdradza dziwne podobieństwo do praktyk "męża Bożego" Rasputina. Być może to podobieństwo przypadkowe, ale dziwnie się powtarza ów zbiór cech, "rytm kosmosu", "wyzwolenie z zabobonu", "seksoholizm". No i znowu mamy przedziwne zbiegi okoliczności. Bo podobny zbiór wzniosłych idei i "ześlizgu" jest np. u Doris Lessing, noblistki i eksponentki wyższości brytyjskiej cywilizacji, i nie tylko również Michała Bułhakowa i jego wspaniałego pelagianizmu, czyli tej fascynującej wizji Jezusa Króla nie jako Króla/Chrystusa ale jako tylko człowieka wędrownego filozofa, na podobieństwo wędrownych nauczycieli/donosicieli, którzy przemierzali 17 wieczną Ukrainę, takich jak ulubieniec Bułhakowa Skoworoda, i jeszcze ten sam motyw jest u Borysa Akunina w "Czerwonym Kurze", gdzie nomen omen główna bohaterka, ruda zakonnica ma na imię Pelagia. Tam jest wręcz cała historia Jezusa jako geniusza psychoterapii, który nie umiera na krzyżu, tylko zostaje ukryty w jaskini, a to jest jaskinia czasu i w ten sposób trafia na Syberię w czasach Mikołaja II. Nie ma Wcielenia, Eucharystii, Krzyża i Zmartwychwstania Zbawcy, jest za to psychoanaliza. Zaś Biskup prawosławny widzi we śnie jak Pelagia jest jego żoną i wiesza pieluszki na sznurze. Pelagianizm i psychoanaliza to ulubione herezje mędrców Albionu i Holywoodu, łącznie z tymi wyzwolicielami młodzieży którzy kręcili się wokół Beatelsów i Woodstocku (tego amerykańskiego) z wykładami o prezerwatywach i aborcji. Nie pamiętam nazwisk.

Zajrzyj na wewnętrzną pocztę.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować