-

krzysztof-osiejuk : To ja

O sumieniu księży i nie tylko

Oczywiście chciałbym, żeby to już było naprawdę po raz ostatni, ale Diabeł jeden wie, jak, jeśli w ogóle, sprawa będzie dalej rozwijała, więc obiecywać niczego nie będę. Przed nami więc jeszcze parę refleksji w temacie niedawnej śmierci pod Pałacem Kultury, jakie zamieściłem w minionym tygodniu w „Warszawskiej Gazecie”. Mam nadzieję, że, mimo wszystko, każdy z nas znajdzie tam coś nowego do tego, by się zadumać.    

 

 

      Nieoczekiwanie, tematem debaty stała się sprawa pewnego Piotra Szczęsnego, który 19 października (co ciekawe, dokładnie w rocznicę zamordowania działacza Prawa i Sprawiedliwości, Marka Rosiaka) podpalił się pod Pałacem Kultury, by zaprotestować przeciwko rządom Pis-u, i zwyczajnie zmarł. O tym, że sprawa ma szerszy zakres świadczy fakt, że o ile na samym początku ów biedny człowiek był przedstawiany w mediach jako Piotr S., dziś, dzięki zaangażowaniu takich ośrodków antyrządowej propagandy, jak „Newsweek”, jego nazwisko jest już własnością publiczną, i pojawiają się nawet głosy, by w dzień, w którym Szczęsny dokonał aktu samospalenia, oraganizować kontrmiesięcznice na wzór tych znanych nam od roku 2010.

     Mieliśmy w Polsce już wcześniej tego typu dramatyczne gesty, z których najbardziej wprawdzie znanym jest sprzeciw Ryszarda Siwca wobec inwazji Związku Sowieckiego na Czechosłowację, ale oprócz tego też samospalenie się Walentego Badylaka w proteście przeciwko ukrywaniu przez komunistyczne władze prawdy o Katyniu, no i wreszcie ów straszny gest z roku 2011, kiedy to przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów podpalił się pracownik Urzędu Skarbowego wyrzucony z pracy za próbę ujawnienia korupcji w swojej firmie. Wydaje się, że perspektywa, jaka została nam dziś podarowana, pozwala nam spojrzeć na te wszystkie przypadki z pewnym dystansem. Oto mamy ludzi, osiągających poziom desperacji, który prowadzi ich do śmierci faktycznie męczeńskiej, w pierwszym wypadku za wolność Czechosłowacji, w drugim za prawdę o Katyniu, w trzecim – tu akurat ów biedny człowiek szczęśliwie przeżył – za życie rodziny, no i zwykłą sprawiedliwość. Tym razem na scenie pojawia się ów Piotr Szczęsny i oddaje życie za demokrację, Europę i, last but not least, Puszczę Białowieską, a cała Polska zrywa się na równe nogi i ogłasza nową erę.

      I gdy wydawałoby się, że sprawa jest absolutnie czysta i każde dodatkowe słowo zbędne, do dyskusji włącza się Kościół i ustami biskupa Pieronka ogłasza, że oto doszło do aktu mądrości, ujawnionej przez bohaterstwo wręcz wyjątkowe. A zatem mamy dyskusję i tu pojawia się myśl sprzed wielu już laty znanego nam księdza Tischnera o nastepującej treści: „Mnich buddyjski dokonując aktu samospalenia, decydował się na ofiarę pełną bólu. Chciał w ten sposób krzykiem swoim ogłosić, że ma coś bardzo ważnego do powiedzenia. Nic na świecie nie boli tak jak oparzenie. Sumienie jest ostateczną instancją, która rozstrzyga, co człowiek powinien, a czego nie powinien zrobić. I gdybym zaobaczył, że taki jest głos jego sumienia, musiałbym to uznać”.

      Pojawia się owa myśl i nieoczekiwanie zaczyna stanowić argument w walce o Prawdę. Oto, jak się okazuje, każdy postępuje zgodnie z własnym sumieniem i ci będą zbawieni. Reszta, odwołująca się do jakichś przesądów i kombinująca bez sensu, balansuje na linie. I tak jak to ma miejsce już od lat, wygrywa ksiądz Tischner, ów słynny specjalista od „gówno prawdy” i jego kolejni uczniowie.

 

Moje książki można niezmiennie kupować w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Polecam goraco.



tagi: kościół  piotr szczęsny  sumienie 

krzysztof-osiejuk
13 listopada 2017 10:19
7     1616    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

A-Tem @krzysztof-osiejuk
13 listopada 2017 12:18

Jeśli ów nieszczęśnik był pod opieką specjalistów, a wiemy skądinąd, że był, to całe fanzolenie Tischnera i jego kumpli od urządzania świata zgodnie z "boskim sumieniem" jest psu na budę.

 

Wiesz, o czym piszę. O środkach przeciwbólowych,  tych zmieszanych czule esbecką pazurzastą łapą z prozakiem. A co mi, i tak już wszyscy wiedzą, jak: wysokodozowany fentanyl, wpompowywany jonowo do ustroju, dodatek fluoksetyny do fentanylu, fluoksetyny podawanej w dowolnej formie do ustroju i gites, i chwatit' — napompowany takim koktajlem delikwent fruwa, chce zeskakiwać z mostów, przechodzi na czerwonym, oblewa się naftą i jeździ zapalniczką po mankietach. Uj, un nie chce się, ten teges, w zaplanowanym terminie? To go poprawia, raczej zaprawia, taki prowadzący specjalista, flakką. Jak wiemy z casusu Magdy Żukówny, śp. modelki i urlopowiczki, która nie wróciła z Egiptu, narkotyk flakka używany jest przez wrocławską mafię okołogazownianą... chwila! Cóż za zbieg okoliczności, gazwyb pisze gęsto obecnie o podpalaczu: czyżby to było to samo towarzystwo, które tutaj eksploatuje nieszczęśnika-podpalacza spod PKiN-u, a tam likwidowało nieposłuszne kobiety, zagubione w ich modelkowaniu...? Do rzeczy, krótko i węzłowato, w punktach to przekażę:

1.

Każdego leczonego można popchnąć do samobójstwa. Przykładowo: doborem trzech tanich substancji, przebijających barierę mózgową.

2.

Co do dnia, być może (tu z ostateczną dokładnością nie posłużę) co do godziny można tzw. lekarstwami takiego wytypowanego nieszczęśnika zaprogramować.

3.

Wytypowany nie czuje nic, a na pewno żadnego bólu. Gdzie tam — czysta euforia, szalona radość, ledwie przykryta pewnym otępieniem, wyrażającym zadowolenie z siebie i pęd do czynu.

Czyli, że —

Pieronki, Tischnery i ten trzeci Jakmutambyło, ich słowa nie dość, że są sprzeczne ze znaną im (chyba) nauką Chrystusa. One są gówno warte — jak to zwykł był epitetem góralskim okraszać stary Tischner. Nie ma w takim takim spreparowanym człowieku bólu-lecz dzika euforia, pchająca takiego, przez jego skrytych zabójców dobranego nieszczęśnika. Euforia, do zaplanowanego czynu wręcz zmuszająca, naginająca, przygniatająca, grożąca mu zatracaniem, gdy nie wykona samobójstwa.

Nawiążę do niedawnej notki.

Jak kiedyś napisałeś — te głąby nie mają nic na swoją obronę. Mogli wiedzieć to, co wiemy my, jako skromni ludzie, na dodatek zawodowo nie zajmujący się żadną medycyną, bynajmniej. Oni zaniedbali i informowanie innych i karygodnie zarzucili poinformowanie SIEBIE SAMYCH o mechanizmie oddziaływania substancji psychoaktywnych.

Z Ewangelii.

Było nie dalej, jak wczoraj, czytanie "o pannach roztropnych i o pannach głupich". Te ostatnie, z ich potłuczonymi duszami - od obijania się nocą na drodze - wyrzucone zostały z przyjęcia weselnego. Mógł więc taki Gądecki (mam go, to on był), taki nomen-est-omen Pieronek, taki Tischner sylogista-talmudysta wreszcie przypilnować oliwy... nie w lampie, we własnej łepetynie. Nie przypilnował, to bez nas i bez konieczności osądzania go w tym życiu, zostanie on osądzony przez Najwyższego. Czy należy takich upomnieć, że rozlali oliwę?

Tak.

I tutaj się nasza rola, jak sądzę, kończy. Skazywać ich nie musimy ani w myśli, ani w czynie. Osądzeni zostaną przez wyższego Sędziego, a wczorajsza Ewangelia niech będzie przedsmakiem tego nieubłaganie zbliżającego się do nich Sądu. Właściwie powinienem cofnąć co twardszą, co mocniejszą nazwę... chyba, że zostanie mi policzona jako otrzeźwienie, jako upomnienie wzmiankowanych.

 

I jeszcze coś, na koniec. Widzimy wysuniętych z ramienia na czoło gadaczy-uzasadniaczy. Nie widzimy morderców. Tymczasem są, a co ważniejsze: to oni zapoczątkowali bieg wydarzeń, prowadzący do zbrodni, do szeregu następujących, powiązanych ze sobą zbrodni.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @krzysztof-osiejuk
13 listopada 2017 13:32

..."I gdy wydawałoby się, że sprawa jest absolutnie czysta i każde dodatkowe słowo zbędne, do dyskusji włącza się Kościół i ustami biskupa Pieronka ogłasza"...

Bardzo przepraszam, ale ks. bp. Pieronek jest na emeryturze. Nie reprezentuje nikogo poza sobą samym. To jego prywatna opinia. Bolesnym jest fakt, że ks. biskup zdecydował się na takie wystąpienie wiedząc z praktyki, że automatycznie będzie to interpretowane właśnie tak: ... włącza się Kościół i i ustami biskupa ... To niestety ks. bp. Pieronek wciągnął Kościół i przypisał Mu swoje dywagacje.
 

Co do sumienia, rodzi się pytanie z czym ludzie w tym sumieniu konfrontują swoją sytuację? Jeśli mogę, to polecam wystąpienie papieża do uczestników sympozjum "Amoris laetitia". Zauważa w nim, że: współczesnemu światu grozi pomylenie prymatu sumienia z absolutną autonomią jednostki względem relacji, w których ona żyje.

To tyle moich spostrzeżeń.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @A-Tem 13 listopada 2017 12:18
13 listopada 2017 14:24

Ciekawość bierze, czy prokuratura zażądała badań na obecność fluoksetyny itp w ciele tego nieszczęśnika.Tu jeszcze dochodzi casus śp. chorążego Musia.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @DYNAQ 13 listopada 2017 14:24
13 listopada 2017 14:58

Była zapowiedź sekcji zwłok, ale o wynikach nic nie wiemy. A pogrzeb jutro na krakowskim Salwatorze, choć cała rodzina z Białostocczyzny czy Podlasia pochodzi. Ponoć od 10 lat mieszkała w swoim domu w Niepołomicach, o czym się miejscowi z mediów dowiedzieli...

Tu o planowanej sekcji: http://www.tvp.info/34619595/prokuratura-zbada-sprawe-samopodpalenia-pod-pkin-bedzie-sekcja-zwlok

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @krzysztof-osiejuk
13 listopada 2017 18:35

"...ksiądz Tischner, ów słynny specjalista od „gówno prawdy” i jego kolejni uczniowie."

Piękne.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @mniszysko 13 listopada 2017 13:32
13 listopada 2017 20:19

Jak zawsze, dobrze jest posłuchać papieża. 

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @DYNAQ 13 listopada 2017 14:24
14 listopada 2017 14:08

Założę się, że nie. Jeszcze by wykryli. I co wtedy?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować