-

krzysztof-osiejuk : To ja

O sztuce trzymania mordy w kuble

      Myślę że nie tylko ja, ale i znaczna grupa czytelników tego bloga pamięta czasy, gdy kardynał Wojtyła został ogłoszony papieżem i po pierwszych kilku latach pewnego chaosu poznawczego, bardzo już wyraźnie zaznaczył się podział na tych, którzy z jednej strony uważali, że misją Jana Pawła II jest reprezentowanie tej części Narodu, która pragnie prawdy i wolności, a z drugiej strony na tych, dla których głównym zadaniem Papieża miało być głoszenie tak zwanej „prawdy o Jezusie”. Wydaje się, że kulminacyjnym momentem owej konfrontacji, kiedy to już nikt nie mógł mieć choćby cienia wątpliwości, o co tu w tym wszystkim chodzi, był rok 1995, kiedy to papież Jan Paweł II, z okazji 50 rocznicy istnienia „Tygodnika Powszechnego” wysłał do jego naczelnego Jerzego Turowicza list, w którym uznał z konieczne napisać co następuje:

      „Odzyskanie wolności zbiegło się paradoksalnie ze wzmożonym atakiem sił lewicy laickiej i ugrupowań liberalnych na Kościół, na Episkopat, a także na Papieża. Wyczułem to zwłaszcza w kontekście moich ostatnich odwiedzin w Polsce w roku 1991. Chodziło o to, ażeby zatrzeć w pamięci społeczeństwa to, czym Kościół był w życiu Narodu na przestrzeni minionych lat. Mnożyły się oskarżenia czy pomówienia o klerykalizm, o rzekomą chęć rządzenia Polską ze strony Kościoła, czy też o hamowanie emancypacji politycznej polskiego społeczeństwa. Pan daruje jeżeli powiem, iż oddziaływanie tych wpływów odczuwało się jakoś także w ‘Tygodniku Powszechnym’. W tym trudnym momencie Kościół w ‘Tygodniku’ nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać; ‘nie czuł się dość miłowany’ – jak kiedyś powiedziałem. Dzisiaj piszę o tym z bólem, gdyż los ‘Tygodnika Powszechnego’ i jego przyszłość bardzo leżą mi na sercu”.

      I znów, myślę, że i tu wielu z nas wciąż pamięta, jaka była reakcja na te słowa adresatów tego listu, oraz ich akolitów. Kiedy już nie dało się dłużej owych słów zamilczeć, oni w najmniejszym stopniu nie poczuli się w obowiązku potraktować słowa Jana Pawła II jako napomnienia, lecz wręcz przeciwnie, uznali, że ponieważ mają do czynienia ze swoim dawnym kolegą, to co on do nich mówi, to jest takie sobie duszpasterstwo, które jeśli czegokolwiek od nich wymaga, to ewentualnie drobnych korekt na dotychczasowej ścieżce wiary. I od tego momentu było już oczywiste, że Jan Paweł II będzie  do samego końca traktowany wyłącznie jako polityczny argument, gdzie z jednej strony będzie wolność i prawda, a z drugiej Jezus Chrystus i jego nauka.

      Jak to się stało, że, mimo iż wydawało się, że kwestie naszej Wiary mamy już załatwione, temat ów wraca jak bumerang? Otóż jeden z Czytelników, jak rozumiem zanspirowany wcześniejszą dyskusją, podesłał mi link, którego głównym bohaterem jest osoba dotychczas mi kompletnie nieznana, jednak, jak się okazuje, tu i ówdzie kultowa, a mianowicie niejaki ojciec Augustyn Pelanowski. Poszukałem jego biogramu w Wikipedii i dowiaduję się, że ów Pelanowski to „paulin, długoletni ojciec duchowny w Wyższym Seminarium Duchownym Zakonu Paulinów w Krakowie na Skałce, rekolekcjonista, kaznodzieja, spowiednik, autor książek, publicysta, artysta malarz.

      […]

      Stał się znany w środowiskach chrześcijańskich dzięki uczestniczeniu w nawróceniach znanych polskich muzyków rockowych, m.in. Tomasza Budzyńskiego (Armia, 2Tm2,3), Darka Malejonka (Armia, Houk, 2Tm2,3), Piotra „Stopy” Żyżelewicza (Armia, Voo-Voo) i Grzegorza „Dzikiego” Wacława, związanego z warszawskim środowiskiem anarchistycznym. Użyczył swojego głosu na pierwszej płycie zespołu 2Tm2,3 – Przyjdź, w piosence Getsemani. Wystąpił w filmie Programu Poświęconego Frondy Dzyń (1994) według scenariusza Tomasza Budzyńskiego i Andrzeja Wasilewskiego. Jego rysunki zostały wykorzystane w booklecie płyty Houk Generation X (1995)”.

      Zainteresowałem się więc osobą owego wybitnego duchownego i oprócz tego, że to jest w istocie rzeczy postać dla tak zwanych „środowisk radykalnych” prawdziwie kultowa, dowiedziałem się również tego, że  on parę miesięcy temu w którymś z publicznych wystąpień powiedział co następuje:

      – Czasem ktoś mnie pyta, jak to teraz zrozumieć w związku z tymi wszystkimi niejasnościami jakie pojawiają się w Kościele, kogo tu słuchać? Proste: zejdź mi z oczu szatanie. Inaczej mówiąc: dopóki mówisz Piotrze prawdę o Mnie – jesteś Kefasem, papieżem, ale gdy kłamiesz o mnie, gdy manipulujesz moją Prawdą, to jesteś pod wpływem szatana, a szatana się nie słucha tylko egzorcyzmuje. Pan Jezus nie odrzucił Piotra. Wyegzorcyzmował go i Piotr zgodził się z Prawdą, spokorniał i poprawił się, przyjął korektę, Correctio fraterna”.
       I dalej:

       „Nauczanie papieża jest bezbłędne jedynie wtedy, gdy jest zgodne z nauczaniem Jezusa”.

       I proszę sobie wyobrazić, że to co na mnie zrobiło największe wrażenie, to nawet nie to, że ów ksiądz w sposób niemal jednoznaczny sugeruje, że papieza Franciszka należy egzorcyzmować, ale to, że jako podstawowy argument przeciwko jego nauczaniu używa owego śmierdzącego już wręcz trupem tekstu: „Zadaniem Kościoła jest głoszenie Słowa Bożego, a wszystko co ponad to, to polityka”.

        Jak się dowiaduję, po tej, i jak się domyślam, również innych jego wypowiedziach, bo trzeba nam wiedzieć, że ojciec Pelanowski mówić bardzo lubi, kierownictwo zakonu paulinów przeniosło go w bardziej odpowiednie dla niego miejsce i objęło go nakazem powstrzymania się od owych popisów. W jednej chwili oczywiście w środowisku fanów Pelanowskiego podniósł się odpowiedni rwetes, któremu towarzyszył apel o zwieranie szeregów w obronie owego świętego męża przed agresją ze strony watykańskiej reakcji. I oto, proszę sobie wyobrazić, że w tym momencie Kościół, zamiast zacząć się tłumaczyć, wyjaśniać i prosić o zrozumienie, głosem wszystkich zainteresowanych osób, ogłosił, że mu nie jest nic wiadomo o tym, by ojciec Pelanowski został jakoś szczególnie ukarany, no i żeby w ogóle działo się coś szczególnego. Co ciekawe, nawet sam Pelanowski położył uszy po sobie, odmówił jakichkolwiek komentarzy, a sprawa została ostatecznie zamknięta i pozostawiona nic nie znaczącym plotkom.

       Jedyne co po tym krótkim zamieszaniu pozostało, to wciąż krążące gdzieś w czeluściach Internetu, opublikowane przez samego Pelanowskiego widzenie, w którym sam Jezus ogłosił mu co następuje:

       Czy wasz prezydent nie nazwał mnie królem? To czemuż się lęka i uśmiecha do władców tego świata? Powinien płakać przede Mną, a wysłucham go, a nie uśmiechać się do władców zaprzedanych kłamstwu. Nie musi nikomu się podobać, tylko Mnie, a wzmocnię wasz kraj i wywyższę! Ja swoją Krwią wybielam wszystko. Dałem wam dwa znaki, i inne, lecz dlaczego nie rozumiecie, po co uczyniłem te cuda eucharystyczne?

      Ktoś powie, że głupia sprawa i że dobrze by było to wszystko jakoś skomentować, no bo my chyba, jako wierny lud, mamy prawo do informacji. Otóż nie. My wszelkie informacje, jakich potrzebujemy, znajdziemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego. A w związku z tym, nie będzie żadnego komentarza, poza tym jednym: to jest Skała, której bramy piekielne nie przemogą, a nam nic do tego, poza gorliwą modlitwą za grzechy nasze i tego świata. Zwłaszcza nasze.

 

Przypominam, że mam tu u siebie paręnaście egzemplarzy mojej książki „Rock and roll, czyli podwójny nokaut”. Polecam serdecznie. Kontakt, gdyby ktoś nie znał: [email protected]



tagi: jan paweł ii  franciszek  augustyn pelanowski 

krzysztof-osiejuk
18 czerwca 2018 10:14
33     3174    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk
18 czerwca 2018 11:52

To chyba oznacza, że  o. A. Pelanowski daje jasno  do zrozumienia, iż  bardziej poprawnie  zrozumiał przesłanie Jezusa Odkupiciela niż sam papież.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 18 czerwca 2018 11:52
18 czerwca 2018 11:57

Z tego co zdążyłem zaobserwować, najlepiej słowa Jezusa zrozumieli Jacek Międlar i Wojciech Lemański. Niczego oczywiscie nie ujmując ojcu Pelanowskiemu.  

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @krzysztof-osiejuk 18 czerwca 2018 11:57
18 czerwca 2018 13:58

Naukę Jezusa najłatwiej zrozumieć mając dwucyfrowe IQ i nieszczególne wykształcenie. Ludzie tak bystrzy, jak o.Pelanowski muszą być ostrożni. Na szczęście jest zakonnikiem. Międlar i Lemański tej przewagi nie mieli, więc nawet fakt bycia mniej bystrymi ich nie uratował.

zaloguj się by móc komentować

bendix @krzysztof-osiejuk 18 czerwca 2018 11:57
18 czerwca 2018 15:58

Przy okazji się zapytam: miałeś może chwilkę czasu na przeczytanie mechanicznej w tłumaczeniu Stillera wersja rosyjska?

zaloguj się by móc komentować


krzysztof-osiejuk @telok 18 czerwca 2018 17:15
18 czerwca 2018 18:52

Święci doktorzy to jeszcze mały pikuś. Tacy uczeni w piśmie, ci to dopiero mieli wiedzę.

zaloguj się by móc komentować

chlor @telok 18 czerwca 2018 17:15
18 czerwca 2018 19:03

Dawno temu leciał pewien film radziecki w TV. Nie pamiętam o czym, ale tam była fajna rozmowa wnuczka z dziadkiem uczonym. Wnuczek zapytał, w jaki sposób powstało życie. Dziadek zaczął opowiadać jak z amoniaku i ceodwa powstały aminokwasy, z nich bakterie, z bakterii robale proste, i tak dalej, aż do człowieka. Na to wnuczek mały: "I ty w to wierzysz dziadku???"

zaloguj się by móc komentować


krzysztof-osiejuk @telok 18 czerwca 2018 18:56
18 czerwca 2018 20:45

Temu co zawsze. Wykpieniu glupstwa.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @telok 18 czerwca 2018 20:48
18 czerwca 2018 20:54

Skoro okay, to powiem Ci coś jeszcze. Wśród wymienionych przez Ciebie tak zwanych " doktorów Kościoła" jest św.  Katarzyna ze Sieny - analfabetka. Wygląda na to, że z Tobą jest tak, że jak słyszysz słowo "doktor", stajesz na baczność,  natomiast kiedy pojawia się słowo "analfabeta", prychasz z pogardą. Słabe to jest.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @telok 18 czerwca 2018 17:15
18 czerwca 2018 20:59

Mam pełną świadomość tego, co napisałem. I osobiste doświadczenie. Nie napisałem też słowa o wiedzy, tylko o IQ oraz wykształceniu. 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @krzysztof-osiejuk
18 czerwca 2018 21:04

No, głupia sprawa, bo o. Pelanowski to rzeczywiście wybitny kaznodzieja i rekolekcjonista. Nawet nie wiedziałem, że w tzw. "środowiskach radykalnych" to postać kultowa.

zaloguj się by móc komentować

ApesCornelius @krzysztof-osiejuk
18 czerwca 2018 21:25

Wszelkie informacje, jakich potrzebujemy, znajdziemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego, uzupełniłbym lekturą „ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH NA WSZYSTKIE DNIE ROKU” księdza Piotra Skargi, którą czytała mi moja babcia i ja dzisiaj chętnie sięgam do tej lektury.
Natomiast śledzenie wszystkich wypowiedzi papieża wydaje mi się bez sensu. Mnie wystarcza to, co usłyszę na mszy w niedzielę i święta nakazane.
Z mszą mam tylko problem wynikający z dogmatów wiary, które mówią, że 1545–1563 Podczas Soboru Trydenckiego orzeczono, że Msza Święta powinna być odprawiana po łacinie w niezmienionej formie, po wsze czasy.
Papież Pius V wydaje 12 lipca 1570 roku konstytucję apostolską „Quo Primum”, w której pisze: „Przez niniejszy nasz dekret, który ma być ważny nieskończenie, określamy i rozkazujemy, że nic nie może być dodane, ominięte lub zmienione w tym Mszale. Szczególnie ostrzegamy wszelkie osoby będące u władzy w Kościele, jakiejkolwiek godności czy rangi, nie wyłączając Kardynałów, im polecając jako sprawę ścisłego posłuszeństwa, nigdy nie używać lub też zezwalać, na jakiekolwiek ceremonie lub modlitwy mszalne inne niż te zawarte w tym Mszale ustanowionym przez Sobór Trydencki i zawierającym wszystko, co jest potrzebne dla zachowania czystego i powszechnie jednolitego sposobu oddawania czci Panu Bogu. W żadnym czasie w przyszłości nie może ksiądz, czy to świecki, czy zakonny, być zmuszony do innego odprawiania Mszy. I żeby wykluczyć raz na zawsze wszelkie skrupuły i obawy kościelnych kar czy cenzur, niniejszym stwierdzamy, że na mocy naszej apostolskiej władzy zarządzamy i określamy, że ten nasz obecny rozkaz i dekret jest nieodwołalny i wydany raz na zawsze i nie może być prawnie odwołany lub poprawiony w przyszłości. Jeżeli ktokolwiek mimo to ośmieliłby się spróbować działania sprzecznego z naszym powyższym rozkazem wydanym raz na zawsze, niech będzie mu wiadomo, że narazi się na gniew Wszechmogącego Boga i świętych Apostołów Piotra i Pawła”.

zaloguj się by móc komentować

Szestow @Kuldahrus 18 czerwca 2018 21:04
18 czerwca 2018 21:26

Pomijajac intencję samego ojca Pelanowskiego to autorzy frondy troszke zmanipulowali ten tekst, wyrwali fragmenty półgodzinnego kazania z kontekstu i wzmocnili własne tezy. Proszę sobie jednak posłuchać całość  a szczególnie od 11 minuty

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Kuldahrus 18 czerwca 2018 21:04
18 czerwca 2018 21:44

Ja tez nie wiedziałem. Podobnie jak tego ze on jest wybitny.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @telok 18 czerwca 2018 21:11
18 czerwca 2018 21:58

To ja jeszcze raz przypomnę, że Katarzyna że Sieny była analfabetką.

Co do głównej części Twojego komentarza, zwróć uwagę,  to Ty użyłeś pojęcia "doktor" w sensie popularnym. I to Cię kompromituje. 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @ApesCornelius 18 czerwca 2018 21:25
18 czerwca 2018 22:04

I to jest nauka dla tych wszystkich, którzy głupio uznają, że świat się kończy w momencie gdy oni umrą.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Szestow 18 czerwca 2018 21:26
18 czerwca 2018 22:06

Mnie wystarczy to co ja zacytowałem. Od kropki do kropki.

zaloguj się by móc komentować

orjan @krzysztof-osiejuk
19 czerwca 2018 05:48

Ja tam myślę, że należy odróżniać nieomylność papieską od pretensji o nieomylność papieską.

Najlepiej opisuje to A. Brillat-Savarin (Fizjologia smaku), jak to: Z końcem siedemnastego wieku pan de Madot został biskupem w Belley, dokąd przybył objąć swój urząd.  Przygotowano więc dla niego ucztę nie pomijającą żadnej możliwości kuchni ówczesnej.

Wśród rozmaitych dań znalazła się również fondue, której prałat nałożył sobie obficie. Lecz o niespodzianko! nie znając potrawy i myśląc, że to krem, jadł ją łyżką, nie zaś widelcem, jak to jest przyjęte od niepamiętnych czasów.

[...] Respekt wszakże nie pozwolił nikomu otworzyć ust, jakkolwiek bowiem zachowuje się biskup przybyły z Paryża i to w pierwszym dniu swojego pobytu, nie ulega wątpliwości, że zachowuje się dobrze.

Ale rzecz nabrała rozgłosu [...] Z miasta wieść poszła na wieś i po trzech miesiącach cała diecezja wiedziała o sławnym wydarzeniu.

Warto dodać, że incydent o mało nie zachwiał wiarą naszych ojców. Nie zabrakło nowatorów, którzy opowiedzieli się za łyżką, ale szybko o nich zapomniano; widelec odniósł zwycięstwo.

zaloguj się by móc komentować

orjan @ApesCornelius 18 czerwca 2018 21:25
19 czerwca 2018 06:19

Twój (i wielu innych) problem łatwo uspokoić (niekoniecznie aż rozwiązać) zwracjąc uwagę na istotny fragment podanego przez Ciebie cytatu, że ustanowienie Mszału było potrzebne dla: zachowania czystego i powszechnie jednolitego sposobu oddawania czci Panu Bogu.

"Sposób powszechnie jednolity" w pewnym okresie może być, ale w innym nie musi być potrzebny, co zresztą jest kwestią oceny ziemskiej zwłaszcza, gdy chodzi o jednolity sposób jako taki, więc na przykład o język Mszy.

Mamy więc tu sytuację logiczną chyba najprostszą ze wszystkich, a polegającą na wymaganiu iloczynu logicznego "sposobu czystego" oraz "sposobu jednolitego" przy czym zbiór jednolity ma być całkowicie zawarty w czystym.  Na tym poprzestanę, bo nie zamierzam obrażać Twojej i innych inteligencji.

W każdym razie, chyba tędy, a nie owędy należy rozumieć zastrzeżenie nieodwołalności dekretu.

Kwestią do oceny jest, czy dzisiaj potrzebna jest owa jednolitość? Ja akurat mam w tej sprawie preferencję prywatną: wolałbym mszę łacińską. Po raz pierwszy ją zrozumiałem, gdy na pewnej mszy w Ameryce Południowej nagle poczułem się jak u siebie w domu, a to z przyczyny samego podobieństwa słownictwa i brzmienia języka tej mszy do tej z mojego dzieciństwa i wczesnej młodości.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @orjan 19 czerwca 2018 06:19
19 czerwca 2018 06:40

Zanik łaciny ma sens w sytuacji przeniesienia się masy katolicyzmu poza Europę - dla nas to jest tradycja, dla ludów poza Europą niezrozumiały, martwy język.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @ApesCornelius 18 czerwca 2018 21:25
19 czerwca 2018 09:07

Najpierw uwaga teoretyczna. Dokumenty papieskie trzeba umieć czytać i rozróżniać między nimi. Inaczej dojdziemy od absurdów i pułapek jakie swego czasu niektórzy popełniali przy egzegezie Pisma św. traktując je jako argument w dowodzeniu swoich tez np. z astronomii.

Teraz dam praktyczny argument co do rozumienia tej konstytucji Piusa V. Gdyby rozumieć dosłownie ad literam rozporządzenie tego papieża, ten mszał powinien być nietyklany na wieki wieków amen. Nie można by było dodać żadnych uroczystości i wspomnień, co póżniejsi papieże robili. Nie można by było dokonać gruntownej reformy Triduum Paschalnego przeprowadzonej przez Piusa XII, którego chyba tutaj nikt nie będzie posądzał mam nadzieję o modernizm.

Poza tym chcę przypomnieć, że jeszcze przed SWII istniał i ryt dominikański i tak samo cysterski z własnymi adaptowanymi mszałami.

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @mniszysko 19 czerwca 2018 09:07
19 czerwca 2018 13:42

Jednak rozumienia ad literam całkiem odrzucać nie należy. Trzeba wtedy jednak wejść głębiej, niż język potoczny. Pozostając przy cytacie wskazanym przez @ApesCorneliusa, pierwsze co należy zauważyć, to tyle, że "powszechna jednolitość sposobu ..." oznacza nakaz powstrzymania się od różnorodności sposobów oddawania czci Panu Bogu.

Nakazaną "jednolitość" należy bowiem wyjaśnić przez antonim tego określenia, którym jest  "różnorodność" i to ona ma być usunięta, aby Kościół był jeden.

Tutaj zaryzykuję prowokację, że gdyby Sobór Trydencki odbywał się dzisiaj, to kto wie, czy Mszał nie zostałby ustanowiony w języku angielskim.

Wracjając po tej prowokacji do Trydentu, warto zauważyć, że najpierw dekretem wskazano Wulgatę jako tekst Biblii ujednolicony w języku łacińskim. Już w tym momencie język jednolity Mszy był przesądzony według zadania, które podjął Kościół na Soborze. Zadanie to miało miejsce wykonania przede wszystkim w 16 wiecznej Europie w miarę jednolicie ukształtowanej przy łacińskim jako jezyku wspólnym.

 

 

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @orjan 19 czerwca 2018 13:42
19 czerwca 2018 14:05

Po prostu błędnie się przyjmuje, że głównym adresatem konstytucji Piusa V są przyszli papieże. I to jest pułapka, w którą próbują nas zaciągnąc. Głównym adrestatem konstytucji są przede wszystkim biskupi, duchowieństwo i wierni. To jest prawo a nie orzeczenie dogmatyczne ogłoszone w sposób uroczysty.
Ten który stanowi prawo i jest źródłem prawa (czyli Stolica Apostolska) jest władny to prawo zmienić. Koniec kropka.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Grzeralts 19 czerwca 2018 06:40
19 czerwca 2018 14:23

Jest 2018r. I o tym, że łacina i że tradycja mało kto słyszał a skojarzenie łaciny to ew. kwiecisty język na Ząbkowskiej i mitologizowanie łaciny jest dość zabawne

zaloguj się by móc komentować

orjan @mniszysko 19 czerwca 2018 14:05
19 czerwca 2018 15:05

Rzeczywiście. Jest w tym paradoks pozorny, bo osiągnięciem chrześcijaństwa jest, że prawodawca też prawu podlega, lecz ma moc jego tworzenia i zmiany w zakresie wszystkiego, co jest potrzebne dla zachowania czystego i powszechnie jednolitego sposobu oddawania czci Panu Bogu .

zaloguj się by móc komentować


krzysztof-osiejuk @orjan 19 czerwca 2018 05:48
19 czerwca 2018 16:23

To mi przypomina moją wizytę u ojca Wincentego w Wąchocku, gdzie podczas obiadu zauważyłem jednego z zakonników, jak jadł obiad, w prawej dłoni trzymając kotlet schabowy, a lewą, uzbrojona w widelec, nabierając sobie ziemniaki i surówkę. Przezornie, tu na blogu pochwaliłem go za zmysł praktyczny i błogosławioną asertywność.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @telok 19 czerwca 2018 16:14
19 czerwca 2018 16:35

To nie jest kwestia zrozumienia. To jest fakt. Na uwagę Grzeraltsa, że dla poznania Boga niepotrzebe jest IQ i wykształecnie, Ty zarzuciłeś mu propagowanie bzdur i jako kontrargument podałeś tak zwanych "doktorów Kościoła", z oczywistą sugestią, że to byli ludzie o wysokim IQ.. 

Przyznanie się do błędu to cnota, a nie wstyd.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @orjan 19 czerwca 2018 15:05
19 czerwca 2018 16:50

takie wrażenie z rozprawiania o Papieżach, Encyklikach,..., że jednak najwięcej jest znawców KK niż medyków; a tak na marginesie to rozważania rozważaniami a jak wygląda zderzenie z codziennością, gdy zło staje naprzeciw a Encykliki w bibliotece? który ryt wtedy zastosować?

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @krzysztof-osiejuk
19 czerwca 2018 17:33

Nic z tego. Uwagę Grzeraltsa o tym, że ludzie prości i niewyksztalceni mają wieksze szanse poznać Boga nazwałeś - podkreślam że bardzo niesprawiedliwie - bzdurą, a jako argumentu użyłeś nie imion wielu nadzwyczaj dobrze wykształconych świętych,  lecz tak zwanych "doktorów Kościoła". Owszem, możemy dalej tego nie ciągnąć,  ale na pewno nie na zasadzie, że pozostajemy przy swoim zdaniu.

zaloguj się by móc komentować

orjan @qwerty 19 czerwca 2018 16:50
19 czerwca 2018 23:18

To są momenty intelektualne do których najlepiej przystosować receptę Napoleona: z tzw. znawcami KK nie nalezy dyskutować, ale spokojnie wysłuchać bzdur, które mają do powiedzenia.

Wtedy wspomniane zderzenia z codziennością rozwiążą się same. Przynajmniej większość z nich. Resztę załatwimy prostą wiarą (NB.: popieram stanowisko @Grzeraltsa).

Dodam tylko: Kto lubi wszystko przekombinować, sam sobie winien swoich wątpliwości.

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @krzysztof-osiejuk 19 czerwca 2018 17:33
20 czerwca 2018 07:56

lepszym określeniem jest 'doznawanie obecności' - pojęcie 'poznawanie' jest ciut, ciut na wyrost do naszych możliwości

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować