Napisz.

Nic nie szkodzi. Ja jednak zawsze wolałem to. Tak na marginesie, Ty wiesz, że ich wolakista miał wyższe wykształcenie muzyczne, jako śpiewak operowy?

A tak na marginesie, czy ja dobrze myślę, że rozmawiam z kolegą Ewarystem? Ponieważ jestem człowiekiem ostrożnym, na wszelki wypadek Pana stąd grzecznie wyproszę.

Pisze Pan o dysonasie poznawczym, ok.. Załóżmy, że wie Pan o tym ,że np korporacja jest zadłuzona, pracownicy ledwo utrzymują rodziny, środki jakimi dysponuje korporacja są praktyczne zadne, bo poprzedni zarządza pracował np na rzecz konkurencji.. No i ma pan do dyspozycji kadrę ,która niby Panu się wydaje ,że Pan ich zna, ale nikt przecież Panu nie dał gwarancji na tych ludzi.. No i przejmuje Pan taka firmę.. Wchodzi Pan z tą swoją kadra, i co się okazuje ,że obraz jeszcze gorzej się przedstawia niż Pan to przewidywał , gdzie się Pan nie obejrzy to można się załamać.. A warto zaznaczyć ,że nie wolno Panu firmy sprzedać.. I bedzie Pan musiał pracowac w systemie ,ktory juz od dekad jest zakorzeniony..Oczywiście cały czas musi Pana zachować ciągłość finansową i uważać na sabotarzystow którzy non stop wkładają kij w szprychy.

I co, uważa Pan ,że przy tym co Pan planował , uda się Panu zmienić w krótkim czasie firmę, zmienić struktury, mentalność ,rozpocząć nowe inwestycje.. ?  

Generalnie jestem za krytykowaniem, ale róbmy to z sensem.. 

Wyleciał za to ze używa języka, który znam z tekstów Ewarysta. 

Internet nie ma na tyle siły,  by odebrać PiS-owi zwycięstwo,  ale obawiam się,  że jeśli stworzy odpowiednią atmosferę,  może odebrać mu większość konstytucyjną.  A to by była strata. Dlatego uważam ze akurat Eska mogłaby się powstrzymać od takich tekstów.  Z tego nie będzie żadnej korzyści. 

W pierwszym okresie obecnych rządów PiS narzucił takie tempo gry, że oponentom pozostał tylko wrzask. Oponenci po prostu nie wyrabiali się. Zupełnie zresztą jak w pierwszym okresie poprzednich rządów PiS z tą jednak różnicą, że PiS nie jest teraz niewolnikiem koalicjantów.

Powodzenie większości rządowej w konflikcie z nierządną mniejszością wymaga jednak pozostawania politycznego przekonania, iż zwolennicy rządu mają do wyboru wyłącznie rząd, albo nierząd. Innej alternatywy nie ma. Czy ponownie oddalibyśmy klucze do swojego mieszkania komuś, kto poprzednio nie dbał o nie a sporo fantów zaginęło?    

Tutaj, być może, PiS okazał się zbyt wstrzemięźliwy. Zdradę i złodziejstwo należało demaskować mocniej i z koniecznym wskazywaniem odpowiedzialnych zamiast dowodzeniem winy, bo to zupełnie co innego. Zwłaszcza w uprawianiu polityki.

Wskazanie winnego wymaga jakiegoś tam oskarżenia, to wymaga dowodów, te powinny mieć wartość "procesową", a ciężar spoczywa na oskarżającym, gdy tymczasem wymagane jest domniemanie niewinności. Jak najbardziej słusznie i potrzebnie, ale ta róża ma kolce. Ileż to bowiem razy widzieliśmy już "dżentelmenów" złapanych na gorącym uczynku a - niczym ten ruski pedał - machających ichniemi ręcami, że akurat one czyste i nic przecież nie robią.

Natomiast wskazanie odpowiedzialnego, to jest zupełnie inna para kaloszy. W państwie zorganizowanym nawet patologicznie (jak za platfusiarni) zawsze ktoś jest za coś odpowiedzialny. Nie ma sfer, które nie pozostawałyby w czyjejś gestii (władzy), bo wtedy nie byłoby dojścia do czerpania tam fruktów, więc po co tam platfusiarni władza?

Gdy jest jakaś sfera władzy, to jest konkretna osoba odpowiedzialna. Wskazywanie faktu jej odpowiedzialności nie podlega żadnym rygorom "procesowym", bo istnienie odpowiedzialności oparte jest o sam fakt władania sferą, w której coś zdarzyło się. To władca ma uwolnić się od odpowiedzialności.

Politycznie jałowe jest więc częste w politycznej praktyce PiS wskazywanie afer bez imiennego wskazywania osoby odpowiedzialnej. Wskazywanie - zamiast tego - podejrzanych winnych jest zaś politycznie bez sensu, a propagandowo jest przeciwskuteczne. 

Wydaje się, że dzisiejsza opozycja chwilowo lepiej z tego korzysta, bo wtedy, gdy PiS boryka się z procesowymi trudnościami wskazywania winnych afer, to oponenci odpowiadają wskazywaniem "odpowiedzialnych w PiS". Nie ma znaczenia za co, bo tak nikt nie rozkmini szczegółów. Krzyk jest ważny, a nie "za co". Nie ma też znaczenia kto jest odpowiedzialny, bo w każdej sprawie można ogólnie wskazać na Kaczyńskiego, Ziobrę, czy kogo tam. Byle często i bezczelnie głośno. Resztę metody rozpracował dr gebels.

Tak to przebiega. PiS musi czasem zmniejszyć tempo, bo - pomijając tu dodatkowe przyczyny z presji zewnętrznej, czy skutki wyczynów we własnych (?) szeregach - trzeba jakoś porządkować i umacniać drogę już przebytą. A na politycznym ringu przewagę, a w propagandzie przebicie zawsze mają "te krzyczące" nad porządkującymi tak jak nad spokojem chwilową przewagę ma każda sensacja.

Czy da się taką chwilową przewagę, lub serię chwilowych przewag rozwinąć w trwalsze powodzenie polityczne? To zależy od odporności drugiej strony na defetyzm. Jaki defetyzm? Ano polegający na zwątpieniu, że coś z tym PiSem musi jest krzywo, że Kaczyński musi nie daje rady, że tam, nie wyłączając prezydenta, "jedna baba drugiej babie", itd.

Defetyzm zaczyna rządzić, gdy zakrywa zrozumienie dla odporności, iż niepowodzenia lub nieporozumienia są obiektywne w toku jakiegokolwiek działania społecznego, a w zamian sufluje schowanie się w mysią dziurę i popiskiwanie stamtąd.

Przede wszystkim, w obecnej sytuacji defetyzm nakrywa pytanie społecznie podstawowe: czy chcemy nawrotu platfusiego złodziejstwa? Innego wyboru, ani skutku nie ma, bo jako takie, platfusie złodziejstwo jest już faktem bezspornym. Nie zaraz, proszę wysokiego sądu, abym ja tu publicznie mówił, że konkretne platfusy kradły. Tego nie mogę wiedzieć na pewno. Ale na pewno konkretne platfusy odpowiadały za to, że ktoś kradł na ich oczach, a one platfusy Polski nie pilnowały jak należy. Ktoś chce spróbować jeszcze raz? 

Zobaczymy wkrótce, czy ostatnio nasilający się defetyzm stanie w sojuszu z opozycją i zapewni jej utęsknioną moc. Sama w sobie mocy to ona nie znajdzie; nie ten materiał biologiczny. W każdym razie, na polu medialnym z zainteresowaniem obserwuję wysiłki takie, jak np. eski. Ja tam zamiast zadomowionego złodzieja wolę w składzie porcelany choćby i słonia. Łatwiej pokierować.

Był taki francuski punkowy zespół o tej nazwie.

Nie.

OK

Wszystko zależy od tego, na ile tak zwany "prawicowy internet" jest reprezentatywny. A tego niestety nie wiem. Jeśli się okaże,  że teksty takie jak Fedorowicza docierają dalej niż do durniów,  takich jak Paris, Genezy,  czy ostatnio ten caly Przecinek, to można się niepokoić.  Jak mówię,  nie o zwycięstwo,  ale o jego skalę. A widzieliśmy jak ważna jest skala, choćby parę dni temu na Węgrzech. 

Nie, o tych co poszli na wybory, czyli elektoracie, przynajmniej tych co mogę "ogarnąć wzrokiem".

Tak na pewno będzie bo zawsze tak jest. Zaczęli kuć na opozycji "porozumienie ponad podziałami" do tego dojdzie zjednoczona lewica i w sam raz będzie miejsce na jakąś "narodowo-radykalną" kanapę. Świeczki się w głowach zapaliły widząc wyniki Jobbiku ale nasza prawica nie ma liderów, którzy by coś takiego zrobili. Ogólna narracja antypisowa jeśli ją streścić w jednym zdaniu brzmi "Maski opadły wszyscy są Żydami". Internet jest zalewany masą fejkniusów i i tekstów wyrwanych z kontekstu do tego polityka informacyjna władzy nie pomaga a wiele ruchów jest ciężkich do wytłumaczenia. Głównie chodzi o to jak zawsze by zbić co się da i by PiS nie uzyskał większości konstytucyjnej. Bo jeśli uzyska to będzie przejmował kolejne paśniki IIIRP a to jest dla nich gorsze niż wojna. PiS ma wciąż potężne narzędzia w postaci dobrej koniunktury i rozwijającej się gospodarki więc może nieco zdjąć opodatkowania do tego wsadzić paru gangusów politycznych i ludzie na resztę machną ręką. Ale co zrobią to w praniu wyjdzie z tym że tak jak jest teraz to wizerunkowo słabizna.

Ja mówię o tych ludzich którzy są całkowicie poza narracją antypisową bo w tzw. internetach nie siedzą i telewizji nie oglądają, a patrzą na to czy w końcu, jak to Pan określił, "wsadzili paru gangusów" nie koniecznie tych politycznych.

No na dolnym Śląsku niestety nie.

Tylko, że zapomina dodać/pomyśleć iż ci baronowie z PSLu nakradli się tyle że chyba z nudów i przez zasiedzenie nabyli trochę tych kompetencji. Po kolejne ludzie ideowi, czasem na wyrost trafiają w tą bezideową magmę i wyglądają jak ten Stach na weselu ze swoim angielskim. Do tego tam wszędzie są animozje i robienie pod górkę więc jest opór środowisk zasiedzianych z jednej strony i swego rodzaju zemsta za lata poniżeń z drugiej. Łatwo nie jest i nie będzie. Sam wiesz po sobie jak działa ten systemik :(

Ten język to taka wariacja z Michalkiewicza, widzę tego coraz więcej. Tekst Eski też jest tak napisany i to staje się coraz bardziej koślawe i niestrawne. Można tak pisać bo to wzbudza pewien oddźwięk ale zaciemnia sytuację i daje całą masę niepotrzebnych podtekstów. Nie mówiąc już o powoływaniu się na anonimowe źródła, że ktoś gdzieś we Warszawie panie tego chlapnął przy obiedzie.

Moim zdaniem, oni robią porządek na tyle na ile to jest możliwe... no może dałoby się więcej, ale nie sądzę. Gadanie o spadających kapciach to mit, o którym my, ludzie dorośli, możemy przestać wspominać.

Dlaczego mówisz, że "oni robią porządek"? Przecież należysz do PiS-u. Wiadomo, że utożsamiasz się z Towarzyszem Naczelnikiem Prezesem - "on zakłada ręce jak proboszcz" to i Ty tak samo, ale gdzie cała reszta partii?

Nie ma żadnej siekiery. "Zakłada ręce jak proboszcz" cytuję (z pamięci) z jednego z tekstów Szanownego Autora Bloga. Opisał w ten sposób wewnętrzny spokój Towarzysza Naczelnika Prezesa, który objawił się takim właśnie spleceniem dłoni podczas jakiejś spornej sytuacji w Sejmie.

A kto Twoim zdaniem ma? Śmiało. Wymień pięciu

To co Ty tu wyprawiasz nie ma nic wspólnego z zadziornoscia.  To jest już tylko uparte trollowanie. Dlatego też przyszedl wreszcie i na Ciebie czas. Idź już sobie.

Ja tylko dodam, że "PiS popełnia błędy", lecz wypada je oceniać według intencji i przyczyny.

W odbywających się rozgrywkach politycznych, jak w piłce kopanej, może się zdarzyć złe podanie, nie mówiąc już o sfaulowaniu, czy nawet o samobóju. Gdy my siedzimy na trybunach, to na dole PiS nie gra "na ścianę", ale z przeciwnikiem, który ma też swoich kibiców na trybunach, a reguły dla nich nie istnieją. Sami się ich wyrzekli jako "totalni".

Jeśli w temacie władz samorządowych będą do wyboru tylko ci niekompetentni albo ci co są obecnie to już chyba lepsi są ci niekompetentni. Wszak większość PiSu to są ludzie bez kompetencji, ale takie są ograniczenia demokracji, że możemy sobie co najwyżej wrzucić papierek do urny.
Zresztą samorządy to jest tylko część lokalnych problemów.

tak patrząc na werbalizacje ocen to statystyka jest odpowiedzią; ilu jest członków PiSu w relacji do populacji: aparatu administracyjnego Państwa [wraz z rodzinami i zapleczem), społeczeństwa będacego zbiorem przeróźnych środowisk, ..;- no i co będzie bez PiSu, bez PADa? będziecie na murach po nocach pisać spreyem "Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie" czy też skargi na komorników za dnia, ..; większość z epatujących swymi doznaniami nie ma pojęcia o co się w Polsce toczy wojna, bo to jest wojna, i ile funktorów ma swe oddelegowane 'siły' oraz poparcie lokalnych grup, a tym najodważniejszym życzę aby choć jednym, udokumentowanym czynem mogli pokazać, że potrafia byc skutecznymi w dzialaniach [ot, jak usunąć ze stanowiska np. czerowoną kanalię], bo opowiadanie pierdół jest dosyć nudne na dłuższą metę

kompetencje, kompetencje, - jakiż piękny sen ;- to jak z Giertycha prawnik http://3obieg.pl/za-chodzenie-po-schodach-trzeba-bedzie-placic/

mecenasik to może wiceprezes skoku wolomin nabierac na kasę [oj, dużo...] i na wizje swych możliwości i/lub zdolności ale w normalnych ludziach wywołuje tylko usmiech politowania

Radzę sobie.

W samorządach nie będzie żadnych większych zmian o ile (jeśli dobrze pamiętam) zrezygnowali z zapisu o 2 kadencyjności. Zbyt wielu ludzi "na dole" chce aby "bylo jak bylo".  Obserwuję to w gminie gdzie mam działkę. Gmina jest często nie tylko jedynym pracodawcą -glosy wyborcze  trzeba przemnozyć przez minimum 6-8 (całe rodziny chcą utrzymania etatu) to i wypracowane "Scieżki zlecen i zamówień publicznych".

NO i kto mógłby kontrkandydować? Potrzeba forsy forsy i jeszcze raz forsy, a przegrany kandydat ma w gminie TEŻ przechlapane.