-

krzysztof-osiejuk : To ja

Ogłaszam powstanie Szlachetnej Paczki Świątecznej Pomocy

       Wczoraj mieliśmy tu lekką awanturę, sprowokowaną przez komentatora o nicku „ezdrasz”. O co owemu Ezdraszowi chodziło, daję słowo, że od dziś nie wiem, ale domyślam się, że jemu bardzo nie spodobały się moje uwagi pod adresem księdza Jacka Stryczka, chciał mi to zakomunikować, tyle że nie bardzo wiedział jak to zrobić, no i wyszło, jak wyszło. Klasyka.

      Kiedy piszę, że wyszło, jak wyszło, mam na myśli również to, że po raz nie wiem już który spotkałem się z zarzutem, że kiedy w pewnym momencie funkcjonowania tego blogu – dziś to już będzie pewnie jakieś 7 lat temu – postanowiłem zwrócić się do jego najbardziej oddanych czytelników z prośbą, by zechcieli mi przez pewien czas za moje teksty płacić, to uciekłem się do prostej i zwykłej „żebraniny”.  Jak mówię, ja z tą pretensją spotykam się już nie po raz pierwszy i daję słowo, że jej nie rozumiem. Niemal każdego dnia od dziesięciu już lat, siadam do komputera, piszę kolejny tekst, wrzucam go do sieci, zabawiając w ten sposób wcale nie małą grupę czytelników i niezmiennie robię to na zasadzie, która w języku prawników określana jest pojęciem „pro bono”. Nie siadam pod mostem, czy pod kościołem, kładąc na ziemi kartkę z napisem „proszę o parę groszy na flaszkę dla żony”, wyciągam przed siebie czapkę, uderzam w tak zwaną kimę, a kiedy się obudzę, zabieram to co zebrałem i wracam przed telewizor. Nie jest też tak, że ja zamawiam druk kilku tysięcy świętych obrazków, idę pod swój kościołem i sprzedaję te obrazki po pięć złotych z obietnicą modlitwy. Nie. Ja budzę się rano, piszę tekst, który, staram się, by był na tyle dobry, by dał on satysfakcję jak największej liczbie osób, zamieszczam go na swoim prywatnym blogu  i nie proszę o nic w zamian. Raz zdarzyło się, że znalazwszy się w poważnych finansowych tarapatach, zwróciłem się do Czytelników, by zupełnie wyjątkowo, jeśli kto ma ochotę, za te teksty mi wedle uznania zapłacił. Czytelnicy uprzejmie zareagowali, a ja, kiedy kiedy już stanąłem na nogi, ogłosilem, że to już koniec i od tego czasu – z parodniową, jak wiemy, przerwą – znów każdego ranka siadam do laptopa i wrzucam kolejny tekst, licząc jedynie na dobre słowo. I na to, raz na jakiś czas, pojawia się ktoś, kto mi wyrzuca, że ja tu bezczelnie „żebrzę”.

      Pisałem tu wczoraj o księdzu Stryczku, który, jak wiemy, prowadzi działarnośc dobroczynną i na jej rzecz organizuje publiczną zbórkę. Czy ksiądz Stryczek żebrze? Oczywiście, że nie. Wszyscy świetnie wiemy, że ksiądz Stryczek – podobnie zresztą, jak Jurek Owsiak, ale też tysiące filantropów na całym świecie – nie żebrze. On jedynie pomaga ludziom bezradnym i słabym i chce nas do tej pomocy zaangażować, a żeby tego dokonać, potrzebuje naturalnie pieniędzy. Ponieważ tego typu działalność, realizowana w ten a nie inny sposób, nie jest nazywana żebraniną, lecz filantropią, ja w tej sytuacji mam do wszystkich tych, którzy z takim zaangażowaniem postanowili mnie wdeptać w ziemię, już tylko jedną informację. Skoro oni się uparli twierdzić, że dopóki, ja nie umieszczę na tym blogu guziczka z napisem „donate”, to co tu się dzieje, to jest klasyczna żebranina, proszę ich, by moją blogerską działalność od dziś traktowali, jako działalność dobroczynną, a mnie jako szczerego filantropa. Ja, zamieszczając dzień w dzień te teksty, w tym nowym, wspaniałym świecie służę ludziom pogardzanym przez System, którzy bardzo pragną poczytać coś świeżego i prawdziwego, a nie mają na to najmniejszych szans. Robię to bezinteresowanie, w poczuciu czystej i żywej solidarności, i jeśli niekiedy zamieszczę tu numer konta i poproszę o wsparcie dla tego projektu, to w drodze zupelnego wyjątku. I mam tu jeszcze do niech dodatkowy apel. Proszę ichg, by ten blog od dziś nazywali „Szlachetną Paczką Świątecznej Pomocy”.

      I niech się oni akurat nie niepokoją. Póki co, ten towar wciąż będzie dostarczany „za friko”. Jeśli coś się zmieni – co mam nadzieję, nigdy nie nastąpi – o wprowadzeniu opcji rynkowej nie omieszkam osób zainteresowanych powiadomić. Żebraninę zostawiam księdzu Stryczkowi i paru innym cwaniakom.

 

Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Naprawdę warto.



tagi: dobroczynność  jacek stryczek  żebranina 

krzysztof-osiejuk
6 października 2017 10:28
4     1256    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Magazynier @krzysztof-osiejuk
6 października 2017 14:35

Mój plus. Z filantropią pomysł ekstra. Żałuję że wczoraj nie weszłem na Toyaha ale nie zawsze mam czas. Jak są wszyscy na jednej stronie, to strasznie się jako czytelnik rozleniwiam. To jedno kliknięcie staje się jakimś dalekim horyzontem. No i ta pętla czasu. 

zaloguj się by móc komentować

bendix @krzysztof-osiejuk
6 października 2017 18:32

<wściekłość>

http://niezalezna.pl/205219-nie-tak-dawno-chcial-quotniszczyc-gazete-polskaquot-teraz-ks-sowa-moze-wrocic-do-warszawy

zaloguj się by móc komentować

bendix @krzysztof-osiejuk
6 października 2017 18:33

I bynajmniej nie chodzi o gazetę.

zaloguj się by móc komentować

bendix @krzysztof-osiejuk
6 października 2017 18:36

życiński, boniecki, sowa, tiszner oraz cała reszta - wściekły jestem (akurat mam powody) :((((((

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować