Myślę, że sprawa jest głębsza...

Moim skromnym zdaniem jest jeszcze coś: po prostu Kościół Powszechny trzeba niszczyć za wszelką cenę i wszelkimi sposobami. Tutaj przekaz międzynarodowej bolszewii brzmi: Geje w sutannach to źli geje, bo wszyscy mężczyźni w sutannach to źli ludzie. 

To się uzupełnia: Kościół generalnie stanowi ciężki wyrzut sumienia dla tych co w niego walą, choćby dla takiego teraz Smarzowskiego. 

No właśnie. Oni się zachowują jak przestępcy i to dla przeciętnego sodomity stanowi obelgę.

Jasne. Najlepiej czarnoskórą. Są już pewne jaskółki tego Nowego Wspaniałego Świata: 

Teraz nie mogę, może w przyszłym tygodniu

A ja myślę, że wszelakie związki pederastów i pedofili mają po prostu tych samych lub blisko powiązanych patronów (i sponsorów), co wszystkie organizacje walące obecnie (nie pierwszy już przecież raz w historii) ze wzmożoną siłą w Kościół Katolicki. Bo i za jednymi i drugimi stoi ten sam Zły, który wykorzystuje swoje narzędzia do walki z jedyną siłą, która jest prawdziwa i jedyną, która oprócz nich samych coś znaczy.

(Zauważmy przy okazji, że żadna inna religia nie jest od 500 lat pod obstrzałem oraz, że w różnych dziełach propagandowych tej drugiej strony - jak książki czy filmy - padają co i rusz odruchowe i spontaniczne odniesienia do Boga, np. zwroty tyou "teraz to niech lepiej Pan Bóg ma go w swojej opiece", "Bóg jeden wie" itp. - i każdy wie o jakiego Boga chodzi. Dlaczego tak piszą? Bo oni najlepiej wiedzą, że tylko On jest prawdziwy).

Napisałem ci komentarz, ale niechcący wyszła notka.

Stosunkowo (hm...) pewne jest, że przynajmniej na razie dane zjawisko nie replikuje się przez rozród. Utrzymywanie się tego zjawiska może mieć przyczynę naturalną, zatem zależną od naznaczenia niczym grecka (hm...) tragedia.  Może też zależeć od rozpowszechniania upodobań w trybie (hm...) myśliwskim lub hodowlanym. Jak z tym jest, tak jest, lecz zupełnie niezwykła jest odmowa solidarności względem grupy osobników organizacyjnie przynależnych do Kościoła.

Celowo eufemistrycznie piszę: "organizacyjnie przynależnych", bo raczej trudno mi przypuścić, że dla osobników nieprzynależnych interesujące może być coś takiego jak poczucie religijnego powołania u tych przynależnych. Natomiast posiadanie "swoich ludzi" w obcym obozie musi być interesujące. Tym bardziej, jeśli uważa się, że to są ludzie tam wpływowi. "Swoi ludzie" - czy w tym jest klucz?

Jeśli bowiem ta odmowa solidarności jest po prostu odpowiedzią na drugostronną odmowę wspólnoty w rozpowszechnianiu upodobań, to wtedy zrozumiałe staje się niszczenie osobników odmawiających według spiżowego prawa lewizny i wszelkiej gangsterki: "kto nie jest z nami, jest przeciwko nam".

Jak mi się wydaje, ewangeliczna oferta Kościoła „kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami" może być przyjęta przez homoseksualistę, ale w żadnym przypadku przez geja.

I tak powinno być.

To też brzmi dobrze.

Ale czemu celem nie jest przejęcie?  W końcu na tylu już polach sprawdził się tzw. marsz poprzez instytucje.

Co nie zmienia faktu, że oni mają księży pedofili w pogardzie. Tam kult siły to jest coś co ich spaja. Taki ksiądz dla porządnego pedofila to zwykła ciapa.

Tego Panie Krzysztofie to ja nie wiem. Kult siły, kiły i inne takie, mam teraz sprawozdania z oddziału zakaźnego - 90% wyborców prezydenta Poznania, bez opamietania zarażają się nawzajem, pomimo świadomości o chorobie. To jest ten świat gdzie zawsze jest nie spełnienie i małe zło usprawiedliwia się większym, to jest nie do zatrzymania bez Kościoła. W piekle podobno wszyscy sobą gardzą - to chyba taka forma nienawisci. 

Właśnie!

Bo wtedy pośrednio bronili by samego Kościoła. A tego robić nie mogą, byłoby to przeciwcelowe.

Ksiądz mający takie skłonności dalej jest księdzem i to nie zwalnia go od głoszenia słowa Bożego. Geje to w większości lewacy nienawidzący Kościoła albo z niego szydzący w najlepszym razie. Priorytety się rozłażą w przeciwnych kierunkach. I o ile Ksiądz zawsze wyjdzie do nich z dobrym słowem i pomocą o tyle w drugą stronę to zadziałać nie może. Pusty wewnętrznie świat podpięty do "międzynarodówki komunistycznej" żeby nie zwariować do reszty. Sami sobie zaciągają tą pętlę w imię nierozpoznanych idei i to później widać na ulicy w spędach pokazujących utratę czowieczeństwa. Obrona upadłych Księży będzie napiętnowane przez środowisko lokalne i odebrane jako słabość danego osobnika a z wyszej sfery władzy po tyłku dostanie całe środowisko. Morda w kubeł i robić swoje... Tak to jakoś widzę i czytam że mamy podobne przemyślenia choć różnie to opisujemy. Wybrali innego pana...

Przekonujące. Wskazujesz na hierarchię pośród gejostwa. Dodać trzeba czynnik upokorzenia wbrew naturze. Dreszczem jest dla nich, jak mi się zdaje, irracjonalna/demoniczna fascynacja upokorzeniem. Im większe upokorzenie, tym większy dreszcz, tym wyższe miejsce w hierarchii. Oni są przekonani, że to jest heglowska boskość w każdym z nich. Nienawiść do hetero czyli do prostaczkówch (straights), wynika stąd, że prostaczkowie albo nigdy nie lubili upokorzenia wbrew naturze albo je przezwyciężyli. To im nasuwa skojarzenie, że jednak może w oczach złego ducha nie są wcale tacy boscy, ale wręcz przeciwnie są szmatami. Trzeba zatem piąć się "wyżej", czyli realnie niżej. Księża homo czy pedo są poza hierarchią właśnie dlatego, bo ciągle zagraża im przezwyciężenie demona, wyrwanie z łańcuszka upokorzeń. 

Zatem wynika z tego, że jest to wiara podobna do wiary religijnej tyle że przedmiotem jest siła demoniczna, bo zły duch to dla nich boskość. Poczucie upokorzenia jest tak silne, że otaczają je murem zależności ekonomicznych.    

W świecie ninawidzących Kościoła jest takie ciekawe zjawisko, że wartości i postawy, które w tym środowisku są uznawane za słuszne, w odniesieniu do księży są traktowane a rebours. Dotyczy to nie tylko seksualności, ale także wartości materialnych. Nic tak nie kłuje w oczy jak ksiądz jeżdżący dobrym samochodem. Ileż to się nasłuchamy o pazerności Kościoła, hierarchów, że nie wspomnę już o mitycznych bogactwach ojcach Rydzyka.

W lewackim świecie dobra materialne są przejawem zaradności, przedsiębiorczości, natomiast w odnesieniu do Kośioła to powód do potępienia za pazerność i bezduszność, a źródłem tych dóbr może być tylko wykorzystywanie wiernych. Ludzie, którzy w życiu nie dali na Kościoł nawet złotówki, użalają się nad losem biednych owieczek, które złożyły jakieś datki na cele kościelne.

To też ciekawe spostrzeżenie i dobrze byłoby, aby Krzysztof z niego kiedyś skorzystał.

Dlaczego bowiem jakiś wzorzec oceny księdza katolickiego z - nazwijmy - pozycji świeckich ma być koniecznie odwrotny od wzorca oceny zalecanego względem odpowiadającego postępowania wiernych Kościoła Katolickiego?

Podkreślam: nie wyższe wymagania, ale istotnie odwrotne (a rebours).

Czyżby: dziel i rządź?

Wydaje mi się, że tak jest dlatego, że księży - w propagandzie wspomnianych środowisk - wyklucza się ze społeczeństwa, traktuje sie ich nie jak zwykłych ludzi mających swoje ambicje, plany, potrzeby (choćby i te materialne), ale jak jakieś byty, które powinny biedować, głodować, nie interesować się polityką i zamknąć się w kruchcie, bez kontaktu ze światem.

Dlaczego tak bardzo nie mogą darować ojcu Rydzykowi? Bo wszedł na ich poletko i osiągnął sukces. Nie dość że zbudował imperium medialne, to jeszcze potrafił świetnie wykorzystać fundusze unijne. I wykazał się w tych dzialaniach skuteczniejszy od nich.

Nie jestem pewien, czy to jest akurat dobre skojarzenie: straights, czyli prostaczkowie.

Mnie się wydaje, że ja już o tym pisałem. Onyx umie takie rzeczy wyszukiwać.

W odniesieniu do lgbtq samookaleczanie raczej nie wchodzi w grę.

No własnie chyba odwrotnie. To tam istnieje wielkie pole manewru.

Ale przyznasz że nasz czołowy katol to grubo?

Psychologicznie patrząc są to niedojrzali chłopcy, którzy tęsknią za miłością ojca. Skoro ich nie zauważa, to niechby chociaż zbił.