Chiny, czyli kula nadal się odbija
Dziś może bardzo krótko, celem uzupełnienia wczorajszej notki. Otóż, proszę sobie wyobrazić, mam uczennicę, dziecko 15 letnie, które wśród prawdę mówiąc niewielu naprawdę zainteresowań, ma też i tak egzotyczne, jak Korea. Jej pasja do Korei, diabli wiedzą skąd wzięta, doszła do tego punktu, że ona nie dość, że ogląda koreańskie seriale przez Internet, słucha koreańskiego popu, w październiku jedzie do Berlina na występ jakiejś koreańskiej gwiazdy, to jeszcze uczy się samodzielnie języka koreańskiego. Założyła ona sobie specjalny zeszycik, w którym ćwiczy pisanie tych dziwnych znaków, uczy się ich na pamięć, a jednocześnie próbuje tworzyć zdania i jakoś jej to nawet idzie. Próbowała nawiązać kontakt ze swoim koreańskim rówieśnikiem, ale coś tam nie wyszło, więc – i tu przechodzę do sedna mojej dzisiejszej notki – pozostał jej kolega z Chin. Ów Chińczyk, co ciekawe, pochodzący z miasta którego nazwy nie potrafię powtórzyć, jest od niej nieco starszy, bo chodzi nie do gimnazjum, lecz do drugiej klasy liceum ogólnokształcącego, jednak pisze do niej listy – co ważne, papierowe – i tu też im jakoś idzie.
Problem polega na tym, że moja uczennica, bardzo typowe dziecko swojego pokolenia, nie bardzo potrafi układać zdania na papierze, ile razy więc ma napisać list do swojego chińskiego kolegi, prosi mnie o pomoc, w sensie „To co ja mam mu napisać?”. A trzeba powiedzieć, że możliwości jest co niemiara. Kolega z Chin jest bardzo elokwentny, interesuje się i poezją i muzyką (jego ulubionym utworem jest „Sonata Księżycowa” Beethovena), i filmem, niekoniecznie koreańskim… no, dosłownie wszystkim. Wysyła jej więc jakieś zdjęcia, obrazki, fragmenty wierszy, albo zwyczajnie jakieś teksty w języku chińskim, aby jej pokazać, jak wygląda ich pismo. Język angielski zna w stopniu, jakiego ja wśród moich uczniów nie zaobserwowałem, a najlepszym na to dowodem jest to, że on w tych listach nie robi praktycznie żadnych błędów, co trzeba wiedzieć, nawet pomijając moich uczniów, stanowi wynik niezwykły. Mamy bowiem listy na trzy, cztery strony, a mnie się dotychczas zdarzyło tam zauważyć zaledwie jeden błąd, a mianowicie „I play piano” (znajdź, Koteczku, ów błąd).
Ponieważ ona nie wie, co ma do tego chłopca pisać i w efekcie ja jej praktycznie muszę jej te listy dyktować, któregoś dnia zaproponowałem, by go zapytała, jak on spędza swój czas, czy ma dużo nauki w szkole, czy nauczcyciele są surowi, jakich przedmiotów się uczy, jakoś ten list wspólnie ułożyliśmy, no i on odpisał i opowiedział jej wszystko w szczegółach. Przede wszystkim przysłał jej swój tygodniowy plan lekcji po chińsku, a następnie opisał go po angielsku i oto co nam opowiedział. Otóż on wstaje zawsze o 6 rano, żeby być w szkole o 7.00, natomiast lekcje kończą się o 20.00, po czym on jeszcze zostaje w szkole do 21.30, by odrabiać zadania domowe. Codziennie, bez wyjątku. A ja bym pewnie pomyślał, że ten chłopczyk próbuje nas brać pod włos, gdyby nie jedno zdanie: „Ja wiem, że Tobie jest trudno w to uwierzyć, ale my tu w Chinach przywiązujemy bardzo dużą wagę do edukacji”. Przy okazji podesłał jej kopię swojego testu z języka angielskiego, a ja bym tylko chciał, byście go mogli zobaczyć.
A więc Chiny, moi drodzy państwo. Chiny i od tego nie ma już ucieczki. A jak będzie wyglądał świat, którzy oni nam urządzą, to możemy się już tylko modlić, żeby oni byli dla nas dobrzy.
Oczywiście, od wczoraj nic się nie zmieniło i moje książki są tam gdzie zawsze, a więc albo w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, albo tu na miejscu - [email protected].
tagi: chiny
![]() |
krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 09:37 |
Komentarze:
![]() |
krzysztof-osiejuk @przemsa 29 kwietnia 2018 09:44 |
29 kwietnia 2018 09:59 |
Brawo. "I play piano" musielibyśmy przetłumaczyć jako "Gram w pianino".
![]() |
OdysSynLaertesa @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 10:05 |
On the piano?
Niechby nawet "tylko" co dziesiąty Chińczyk był tak uformowany (w takim wieku) to wystarczy by opanować cały świat... O ile nikt im wcześniej nie przeszkodzi.
A jeśli podobają im się takie utwory jak Sonata Księżycowa, to rzeczywiście może będą dobrzy i dla nas. Stąd już niedaleko do poznania Boga.
PS... ciekawe czy ten młodzieniec też nie ma nad sobą jakiegoś pomagiera do kontaktów z zagranicą ;)
![]() |
malwina @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 10:10 |
moje dzieci mialy jechac do Chin na wymiane. poszlim na zebranie, gdzie miano nam przedstawic jak bedzie tam wygladalo dwutygodniowe zycie naszych pociech.
Kiedy te ostatnie dowiedzialy sie, ze aby dojechac do pekinskiej szkoly na wlasnie 7o godzine, beda musialy wstac o 5ej i wroco do domu o 21ej, to lista chetnych skurczyla sie o ...1/3. Moje dzieciaczki jada na wymiane do ...Czech:)
i dobrze.
milo i ...tanio;)
ps. w szkole danej jest kilka tysiecy uczniow. pokazano nam zdjecia kompleksu szkolnego. Masakra.
![]() |
krzysztof-osiejuk @OdysSynLaertesa 29 kwietnia 2018 10:05 |
29 kwietnia 2018 10:24 |
Chyba nie. Ja widziałem ten jego test z angielskiego. To jest coś znacznie szerszego niż to co się wymaga od naszych dzieci.
![]() |
krzysztof-osiejuk @OdysSynLaertesa 29 kwietnia 2018 10:05 |
29 kwietnia 2018 10:27 |
No i jeszcze jedno. Ja jej nie dyktowalem tego listu po angielsku. Ona miała problem z samą treścią.
![]() |
OdysSynLaertesa @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 10:27 |
29 kwietnia 2018 10:39 |
No tak. Domyśliłem się... To jest już plaga prawdziwa. Potwierdzona przez nie jednego belfra... Pismo obrazkowe rządzi. Nie twierdzę że wszystkie dzieci są takie, ale trend jest wyraźny i wzrostowy... Do tego myślenie pod klucz.
No cóż. Jeśli ten chłopak jest w tym wszystkim rzeczywiście samodzielny, i jeśli jest takich jak on dużo więcej, to Chiny odrobiły swoją lekcję z Czyngis Chana i całej późniejszej reszty nie tylko na poziomie obronności (dzieci są też szkolone w tężyźnie fizycznej całymi tysiącami).
Pozdrawiam. I wszystkim dobrej niedzieli życzę
![]() |
cortes @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 09:59 |
29 kwietnia 2018 10:47 |
Albo - cicho (piano).
![]() |
Grzeralts @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 11:04 |
My mamy tradycje że, jeśli chodzi o edukację. One w niczym nie są gorsze od chińskich. Ale je odrzucamy.
![]() |
Grzeralts @Grzeralts 29 kwietnia 2018 11:04 |
29 kwietnia 2018 11:05 |
Miało być "tradycje żydowskie".
![]() |
mniszysko @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 11:33 |
..."żeby być w szkole o 7.00, natomiast lekcje kończą się o 20.00"...
Przeraziłeś mnie. To będzie okrutny świat. Gdzie tutaj czas, aby być z mamą czy tatą? O rodzeństwie zapomnij, bo go nie mają.
Dobrze, że zaraz mam mszę św. ...
![]() |
tadman @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 11:40 |
Nie czytam twarzy Chińczyka, bo gości na niej zawsze uśmiech. Ponoć jak go opieprzać to też nie zmienia tego wyrazu.
Poznałem przypadkowo młodego Chińczyka. Jest oczywiście jedynakiem. Zna dobrze angielski i francuski. Regularnie grywa w kosza, siatkę, tenisa (choć to komunistyczny kraj), chodzi na siłownię. Studiował we Francji i Anglii, a obecnie szukał pracy w Europie. Mam wrażenie, że wewnątrz jest nadal 100% Chińczykiem, ale przez używanie europejskiego stylu życia poznaje nas lepiej.
Może jeszcze jedno, powiedział, że poziom nauki na ich uczelniach jest bardzo wysoki i nie dostał się na prestiżowy chiński uniwersytet i stąd nauka w Europie. Nie pytałem, czy koszty nauki w Europie ponosili jego rodzice, czy robiło to państwo. Nie wiem czy z tymi uniwesytetami to prawda, czy to takie legendowanie pobytu w Europie i może tak rodzą się forpoczty przyszłego imperium.
![]() |
Maryla-Sztajer @mniszysko 29 kwietnia 2018 11:33 |
29 kwietnia 2018 11:41 |
Korwin Milewski miał podobny reżim w szkole.
.
![]() |
Maryla-Sztajer @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 11:43 |
Badania poziomu edukacji na świecie wskazują ze Azja wygrywa.
Tylko w Europie udają ze ze reszty świata nie ma, porównują się tylko wewnątrz. ..
Takie samooszukiwanie
.
![]() |
mniszysko @Maryla-Sztajer 29 kwietnia 2018 11:41 |
29 kwietnia 2018 11:49 |
Muszę już lecieć. Nie mam tutaj możliwości i czasu, aby np. przekazać program dnia np. w kolegiach jezuickich (ks. Załęski się nam kłania). To dwie różne rzeczywistości. Były niedziele, były odwiedziny i były wyjazdy do rodzin. Było wiele rzeczy ... Oni co mają? Apele?!?
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 11:55 |
Ilekroć kogoś uwagę przyciąga słowo "Chiny", powinien natychmiast włączyć domyślny klucz rozpoznawczy: "WIELKIE LICZBY".
Bez tego ryzykowne jest poleganie na trafności zrozumienia cokolwiek stamtąd potrzebowałoby naszej oceny, lub stanowiska.
PS. Czy Mistrz Pługa jeszcze tu zagląda?
![]() |
stanislaw-orda @malwina 29 kwietnia 2018 10:10 |
29 kwietnia 2018 11:55 |
w Chinach wszędzie są takie włąśnie szkoły-kombinaty. Tam odbywa sie wielkoseryjna (wielkoskalowa) produkcja absolwentów. Bo jesli typowa chińska wieś liczy tylu kieszkańców , ilu w Europie miasteczko, a w zyznych obszarach tego kraju takie wsie są gęsto usiane, wówczas ekonomicznie jest usytuować kompleks szkolny dla większego obszaru. I te edukacyjne kombinaty maja miejsca w internatach nierzadko więcej niz dla 10. 000 uczniow. Nie ma bowiem możliwości codziennych dojazdów przy wspomnianym godzinowym grafiku zajęć.
![]() |
Maryla-Sztajer @mniszysko 29 kwietnia 2018 11:49 |
29 kwietnia 2018 11:56 |
Ależ. .oni są niezwykłe wprost rodzinni. ..wiem to z pierwszej ręki :))
.
![]() |
Maryla-Sztajer @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 12:03 |
Rzecz w tym, ze w chińskiej mentalności. .są państwem środka.
Wszyscy są, jesteśmy , niżej. ..W ich rozumieniu.
I zawsze mają czas...dekady, stulecia
.
![]() |
chlor @Grzeralts 29 kwietnia 2018 11:04 |
29 kwietnia 2018 12:11 |
Gdzieś tak do 1970 roku polska edukacja była rozpędem kontynuowana według systemu przedwojennego, opracowanego przez gruntownie spolszczonych, ateistycznych i lewicowych Żydów. Nie wiem czy dawało ostatecznie lepsze efekty, w każdym razie trzeba było bardzo dużo wiedzieć o wszystkim.
![]() |
tadman @Maryla-Sztajer 29 kwietnia 2018 11:43 |
29 kwietnia 2018 12:17 |
W rankingu za 2017 pierwszy uniwersytet azjatycki jest na 24 miejscu i jest to National University of Singapore na 29 Peking University a na 35 Tsinghua University
Żeby porównać to podają liczbę studentów/liczba studentów przypadająca na jednego pracownika kadry nauczycielskiej/% studentów zagranicznych/kwoty damsko-męski podaję w zestawieniu wyniki Oxfordu i uniwersytetu w Singapurze 19 718/10,9/35%/46 : 54 i odpowiednio 31 111/16,7/32%/50 : 50 i dla dodatkowego porównania prawdziwy chiński w Pekinie 42 977/8,8/15%/48 : 52. Zastanawiające są wyniki dla drugiego chińskiego uniwersytetu 41 537/14,110%/32 : 68. W bieżącym roku oba chińskie uniwersytety zajmują odpowiednio 27 i 30 miejsce. Jest jeszcze ranking związany z dziedzinami.
Uniwersytet Warszawski pozycjonowany jest w piątej setce z wynikami 50 026/14,1/9%/66 : 34
![]() |
krzysztof-osiejuk @cortes 29 kwietnia 2018 10:47 |
29 kwietnia 2018 12:22 |
Jak najbardziej.
![]() |
orjan @tadman 29 kwietnia 2018 11:40 |
29 kwietnia 2018 12:23 |
W takich momentach zasadniczym pytaniem staje się, czy kogoś takiego jak Ty, czy ja, Chińczyk gotów byłby uznać za bliźniego swego? Choćby pod jakimiś warunkami, ale uznać bezwarunkowo.
W szczególności takie pytanie jest interesujące wobec Chińczyków chrześcijan.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Grzeralts 29 kwietnia 2018 11:05 |
29 kwietnia 2018 12:23 |
Tego się obawiałem.
![]() |
krzysztof-osiejuk @mniszysko 29 kwietnia 2018 11:33 |
29 kwietnia 2018 12:34 |
Słyszałem za gdzieniegdzie w Polsce jest odwrotnie. Dzieci siedzą w domu, a rodzice pracują, a w weekendy dzieci nadal siedzą w domu, a oni wyjeżdżają za miasto uprawiać ekstremalne sporty.
![]() |
krzysztof-osiejuk @tadman 29 kwietnia 2018 11:40 |
29 kwietnia 2018 12:35 |
Wszystko możliwe. Tak czy inaczej, są wciąż do przodu.
![]() |
tadman @orjan 29 kwietnia 2018 12:23 |
29 kwietnia 2018 12:51 |
Może była to prowokacyjna uwaga, ale rzucił, że u nas strasznie dużo jest kościołów. Czy to nie jakieś poczucie wyższości, bo my, podejrzewam iż nie mówilibyśmy im, że u nich strasznie dużo jest świątyń, przyjmując to jako miejscowy urok.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 29 kwietnia 2018 11:55 |
29 kwietnia 2018 13:03 |
Jeśli wreszcie sobie kupił czytnik, na który mu Gabriel przed laty wysłał pieniądze, to pewnie zagląda.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 29 kwietnia 2018 12:23 |
29 kwietnia 2018 13:10 |
To faktycznie bym chciał wiedzieć, ale nie wiem.
![]() |
krzysztof-osiejuk @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 13:14 |
Kolejny konkurs. Kto jako pierwszy wyjąśni, o co chodzi z tą kulą, która się odbija, dostanie książkę.
![]() |
orjan @tadman 29 kwietnia 2018 12:51 |
29 kwietnia 2018 13:21 |
Możliwe, że miał na myśli nie tyle kościoły jako budynki, lecz tutejsze religie, względnie "te kamienie, które mówią" tam, gdzie religia zamiera.
U nich nie wiem, czy w całej ichniej populacji nazbiera się z 10%, którym można przypisać, że wyznają jakąkolwiek religię zważywszy, że ichnie konfucjanizm, taoizm, występujący tam buddyzm, itd., to nie są religie, ale pewne systemy filozoficzne.
W dodatku, kto widział potwierdzi: świątynie chińskie, pod względem ich jakkolwiek rozumianej okazałości lub wystroju, jako obiekty w ogóle nie poddają się porówaniu do naszych kościołów choćby i wiejskich. W najlepszym przypadku do naszych kaplic a i to tych niewielkich. Dlatego na Twoim gościu tutejsze kościoły mogły robić podwójne wrażenie. Jako świadectwo religijności (choćby dawnej) i jako szczególne pomniki wzrostu Europy do jej potęgi (choćby już minionej).
Wskazanie Krzyża jako znaku zapewniającego zwycięstwo (in hoc signo vinces), czy Kościoła jako drogi do zbawienia (extra Ecclesiam nulla salus) są dla Chińczyka nie do pojęcia.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 13:14 |
29 kwietnia 2018 13:27 |
Ja wiem! Chodzi o flipper (tzw. elektryczny bilard, lub pinball). Kula tam lata, nie wylata, odbija się, robi hałas i nabija punkty (albo w butelkę).
![]() |
glicek @tadman 29 kwietnia 2018 11:40 |
29 kwietnia 2018 13:33 |
Nie czytam twarzy Chińczyka, bo gości na niej zawsze uśmiech. Ponoć jak go opieprzać to też nie zmienia tego wyrazu.
U nich uśmiech to wyraz niepewności. Jak np. ich się zapyta o drogę i jeśli nie wiedzą, nie znają i nie orientują się to również się będą uśmiechać i odpowiedzą cokolwiek byle by tylko nie wykrztusić "nie wiem, nie mogę pomóc". Czyli coś co jest dla nas oczywiste i bezproblemowe.
Jest oczywiście jedynakiem.
Se wszedłem na wiki i mamy to chyba w większości miast Azji. Czyli ludzie rodzą się na wsiach i w miasteczkach, zaś wielkie metropolie się prawie nie rozmnażają albo tylko wysysają młodych z prowincji
The five regions with the lowest fertility rates were Beijing (0.71), Shanghai (0.74), Liaoning (0.74), Heilongjiang (0.75), and Jilin (0.76).
Może jeszcze jedno, powiedział, że poziom nauki na ich uczelniach jest bardzo wysoki i nie dostał się na prestiżowy chiński uniwersytet i stąd nauka w Europie.
Urodzil się pod koniec lat 90tych? wtedy wg. wiki co roku rodziło się 20 mln Chińczyków (w 2017 "tylko" 17 mln, w 1989 - 24 mln). Co by nie mówić - konkurencja potężna bo ile może być uniwersytetów na tym bardzo wysokim poziomie na które - powiedzmy 25% jego rocznika czyli 5 mln - chciałoby się dostać? Ilu kandydatów na 1 miejsce ma ów prestiżowy pekiński uniwerek? Ale myślę że oni chyba mają tyle uczelni zdolnych wchłaniać do roku te 4-5 mln maturzystów (może więcej). Więc dla niego studia w Europie to i możliwości i wyróżnienie z punkty widzenia kariery.
![]() |
tadman @orjan 29 kwietnia 2018 13:21 |
29 kwietnia 2018 13:47 |
My jesteśmy z innego świata.
Pani doktor z mojej uprzedniej firmy wspominała na lekcji angielskiego swój wyjazd do Anglii w ramach wymiany naukowej, gdzieś z początku lat siedemdziesiątych. Aby delikwenci mieli kontakt z powszednim językiem to kwaterowano ich w domach miejscowych. Jej przypadło zamieszkać u starszego małżeństwa. Pani domu bardzo dokładnie zlustrowała naszą panią doktor i w jakiś czas później zachowała się w iście imperialny sposób, a mianowicie zadała obcesowe pytanie, czy to jest służbowe ubranie. Nasza dopiero po chwili złapało o co idzie i powiedziała, że to jej ciuchy i skąd takie pytanie. Angielka bez żenady odpowiedziała, że ponoc w Polsce ludzie chodzą biednie ubrani i na wyjazd dostają ubrania służbowe. O niedźwiedzie na ulicach ponoc nie pytała.
![]() |
tadman @glicek 29 kwietnia 2018 13:33 |
29 kwietnia 2018 13:55 |
Glicku, zapomniałeś o przyzwoleniu partii na jedno dziecko. Kobieta po pierwszym porodzie była pod stałą opieką ginekologa i druga ciąża była abortowana. Partia preferowała rodzenie chłopców. W tej chwili jest kłopot ze znalezieniem żony, a sprawa dla rodziny chłopaka jest kosztowna, bo to oni wnoszą posag. O obecną ingerencję partii w prokreację nie pytałem, chociaż pociągowa rozmowa dawała takie prawo.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 29 kwietnia 2018 13:27 |
29 kwietnia 2018 13:57 |
Przykro mi. To błędna odpowiedz.
![]() |
krzysztof-osiejuk @tadman 29 kwietnia 2018 13:47 |
29 kwietnia 2018 14:01 |
Ja z kolei jeszcze w PRL-u poznałem francuską rodzinę, bardzo katolicką, której ojciec wyraził zdziwienie, że my tak narzekamy na komunizm, a on na ulicy widział grubych ludzi. A zatem jedzenia nie brakuje.
![]() |
glicek @tadman 29 kwietnia 2018 13:55 |
29 kwietnia 2018 14:41 |
Glicku, zapomniałeś o przyzwoleniu partii na jedno dziecko.
Nie, nie zapomniałem. Myślę, że mimo polityki 1 dziecka mieszkańcy tamtych wielkich miast chyba w ogóle nie chcą mieć dzieci. W Bangkoku jest tak samo, chociaż Tajlanda nie prowadzi polityki 1 dziecka.
W tej chwili jest kłopot ze znalezieniem żony
Większe wymagania kobiet to swoją drogą. To jest w ogóle ogólnoazjatycki problem, który wraz z rozwojem badań USG się pogłębił czyli wielomilionowe nadwyżki mężczyzn nad dziewczynami. Które w Chinach bywają nierejestrowane jeśli były urodzone jako to pierwsze dziecko. Tak przy okazji - kiedyś w UK tamtejsze feministki protestowały przeciwko aborcji (!) i podawaniom wyników badań USG wśród mniejszości azjatyckiej, gdyż jeśli okazywało się że "plodem" jest dziewczynka to Azjatki (różnych wyznań) dokonywały aborcji czekając na "płód" męski, który w tamtejszej kulturze jest ponoć tym "lepszym".
Partia chyba już zarzuciła politykę 1 dziecka?
![]() |
glicek @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 14:01 |
29 kwietnia 2018 14:54 |
my tak narzekamy na komunizm, a on na ulicy widział grubych ludzi
Ja znam to z opowieści bo mnie nie było wtedy na świecie. Po koniec lat 60tych do mojej sąsiadki Polki ale z polsko-niemieckiego małżeństwa przyjechał w odwiedziny brat z żoną ze Szwecji. Ona była sąsiadką mojego dziadka i babki, taką przyjaciółką domu, więc jak pojawili się goście to dziadek postanowił ich ugościć. Ot zwykly niedzielny obiad dla 9-10 osób - dziadek zabił 2 kury na rosół i do upieczenia, były jakieś ziemniaki, sałatki, buraczki, kompot, ciasto z owocami itp. Dziadek wyciągnął wino domowej roboty, kupna była wódka. Niemco-Szwed był w szoku, że tu czyta i słyszy że bieda i głód, a wszyscy mieli stól taki, że "nawet król Szwecji tak niejada". Facet jako wkład do obiadu dorzucił 2 puszki jakiś szwedzkich sardynek, paczkę ciasteczek i wódkę, którą podał po "szwedzku" czyli odkręcił butelkę, rozlał każdemu dorosłemu po kieliszku, zakręcił i schował z powrotem do torby. ;)
![]() |
Matka-Scypiona @tadman 29 kwietnia 2018 11:40 |
29 kwietnia 2018 18:34 |
Na prestiżowe uniwersytety chińskie na jedno miejsce jest 220 chętnych (dane sprzed 2 lat). Uczelnie mają w kim wybierać.
![]() |
Matka-Scypiona @glicek 29 kwietnia 2018 14:41 |
29 kwietnia 2018 18:37 |
Porzuciła, ponieważ 70 mln Chińczyków nie znajdzie żony. Nigdy. To bomba z opóźnienionym zapłonem. Chinki wybierają synów, ponieważ w ich kulturze najstarszy syn przejmuje opiekę nad rodzicami.
![]() |
glicek @Matka-Scypiona 29 kwietnia 2018 18:34 |
29 kwietnia 2018 18:48 |
Czyli na taki Uniwersytet, który na 1 roku studiów który powiedzmy ma 10.000 miejsc może mieć... 2,2 mln kandydatów? ;)
![]() |
orjan @telok 29 kwietnia 2018 19:12 |
29 kwietnia 2018 20:23 |
W sensie ogólnym przyłączam się do tego, co piszesz. Widzę, że rozumiesz zasadę spoglądania na Chiny przez WIELKIE LICZBY. Każde inne spojrzenie prowadzi do złudzeń. WIELKIE LICZBY rządzą wszystkim, co Chin dotyczy.
Odchodząc tu od demografii i jej wpływu na edukację, warto zapytać, jak to się dzieje, że Chińczycy nie buntują się teraz, gdy ujrzeli coś spoza wielkiego muru (mimo cenzury w internecie :) i teraz, gdy, przynajmniej niektórym z nich poprawiło się?
Otóż odpowiedź jest banalnie prosta. Jeszcze pokolenie temu indywidualnie i zbiorowo żyli na dnie społeczno ekonomicznym. Od kilkunastu lat, z poprzedniego niewyobrażalnie dennego poziomu stopa życiowa w Chinach rośnie w niewyobrażalnym tempie. Na razie absurdalne wydaje się przypuszczenie, że stopa ta mogłaby spadać, czy choćby ustabilizować się. To dlatego władze mają zagwarantowane poparcie społeczne, które jest tam potężne jak nigdy. Tradycyjny (konfucjański) nakaz szacunku dla władzy jako takiej też w tym nie przeszkadza. Chińskie społeczeństwo w naszym rozumieniu nigdy nie było i brak nadziei, że kiedykolwiek będzie organizmem. To jest tylko mechanizm.
Co do gospodarki i jej pędu, że wkrótce Chiny zdetronizują USA: - to są brednie różnych fantastów. Podobne doświadczenie, choć o mniejszej skali, mieliśmy już w Japonii w latach 70-tych. Też już, już prześcigała...
Przewaga USA nie tylko tkwi w tym, że posiadają ogromną gospodarkę, ale przede wszystkim polega na tym, że one na zbity pysk biją wszelką zagraniczną konkurencję w społecznej wydajności pracy oraz w badaniach podstawowych. To stąd USA mają taką zdolność uruchamiania dynamiki sprzężonej z nieosiągalną u innych elastycznością. Jest możliwe, że obecny chiński nacisk na edukację bierze się z nadziei na postęp właśnie na tym polu, ale bez przebudowania chińskiej świadomości jest to tylko marzenie ściętej głowy.
Obecne gadanie o nadchodzącej dominacji politycznej, czy militarnej Chin oparte jest o przemilczenia o dwóch chińskich hamulcach. Pierwszy, to taki, że Chiny w przyszłości przewrócą się o własne nogi, jeśli teraz nie skierują swojej ekspansji na stworzenie u siebie potężnego rynku wewnętrznego; nie w enklawach, ale w całym kraju! Drugi polega na tym, że Chiny nigdy nie zostaną drugim, a tym bardziej pierwszym rozgrywającym cały świat dopóki idą do przodu, a bez podobnego hałasu Indie, które - w odróżnieniu - posiadają rozwinięty swój rynek wewnętrzny a potencjałem są porównywalne, lecz mniej go marnują.
Chiny mogą w tej sytuacji całkowicie skolonizować zaledwie Afrykę, która dopiero wtedy przekona się co to jest bezwzględna kolonizacja. Ta afrykańska zdolność możliwa jest jednak tylko dlatego, bo nasza cywilizacja Afrykę porzuciła pod wpływem różnych kretyńskich miazmatów. Chiny powiedziały Afryce: cokolwiek robicie, nic nas to nie obchodzi, to wasze sprawy. My chcemy tylko handlować.
![]() |
Trzy-Krainy @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 20:26 |
Serdecznie pozdrawiam z Łotwy.
Odnośnie tej kuli, co się odbija, to pewnie chodzi o "bombę kauczukową" - z dawnego kawału, chyba z lat 1970-tych.
![]() |
chlor @orjan 29 kwietnia 2018 20:23 |
29 kwietnia 2018 20:44 |
Chiny, Indie, Afryka, kraje muzułmańskie, mają wbudowane mechanizmy ograniczające ich ekspansję polityczną i technologiczną. Nie mogą ich się pozbyć bez utraty wartości do których są przywiązane. Blokują je tradycyjne systemy filozoficzne, obyczaje (Chiny, Afryka), lub religia (islam, buddyzm).
Zachód ma problem wartości z głowy, więc rozwija się i konsumuje dynamicznie.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Trzy-Krainy 29 kwietnia 2018 20:26 |
29 kwietnia 2018 20:50 |
Tak jest! Brawo. Proszę przysłać mi swój adres na mail [email protected] i proszę powiedzieć dla kogo ma być dedykacja.
![]() |
krzysztof-osiejuk @telok 29 kwietnia 2018 19:12 |
29 kwietnia 2018 20:56 |
Przede wszystkim, przynajmniej dla tego Chińczyka, Polska nie jest krajem egzotycznym, o ile oczywiście nie sugerujesz, że to służby napisały ten list.
Po drugie, nawet jesli to służby napisały ten list, to z innej części Twojego komentarza wynika, że nie sugerujesz, że z tymi godzinami nauki to kłamstwo.
Po trzecie wreszcie, Twój komentarz z trudem zahacza o temat mojej notki, a tym bardziej o jej przesłanie. Ja się nie zachwycam Chinami.
![]() |
tadman @telok 29 kwietnia 2018 19:12 |
29 kwietnia 2018 21:31 |
Działania ekstensywne są bardzo łatwe w aplikacji, wspomnijmy nasze 12 lat nauki lub w przypadku techników 13 lat nauki. Trudniej byłoby poprawić jakość kadry nauczycielskiej i zwiększyć efektywność nauczania, więc dlatego wydłużono lata nauki. Wprowadzono te idioryczne testy, które nie sprawiają nauczycielom żadnej trudności w ocenie pracy ucznia i ponoć obiektywizują ją. W mojej opinii są przydatne do oceny wiedzy dzieci przeciętnych. Jak przy takim sposobie oceniania wykazać ma się uczeń bardzo zdolny. Może tylko wybrać 100% prawidłowych odpowiedzi i tyle.
Testy przyszły do nas chyba z USA, ale nie realizuje się ich tam na ślepo. Wnuk znajomego urodził się już w USA. Kiedy był objęty szkoleniem podstawowym to nauczyciele wyłapali jego predyspozycje i został objęty specjalnym programem dla dzieci wybitnie uzdolnionych. Szczególny nacisk położono na pracę własną w oparciu o zródła pisane i internetowe, czyli postawiono na umiejętność wyszukiwania, selekcjonowania potrzebnych danych i analizowania ich pod kątem prawidłowego wykonania zadania. Taką pracę trudniej ocenić kiepskiemu nauczycielowi, ale dzieciak może wtedy pokazać na co go stać.
Mam wrażenie, że takie ponad 12 godzinne przebywanie pod opieką kadry nauczycielskiej to chowanie janczarów. Dzieciak musi mieć sporo bodźców związanych i z nauką, ze sportem, z zabawą, a także mieć możność wyciszenia się, bo nie potrafi wytrzymać zbyt długo w skupieniu na jednej czynności. Gdzie tu radość odkrywania nowych rzeczy?
Jestem jeszcze ze starego systemu nauczania i pamiętam kiedy pani od fizyki wypompowywała powietrze spod klosza i umieszczony pod nim dzwonek przestawał być słyszalny. Każdy z nas pocierał pałeczki szklane i ebonitowe i ładował elekstroskop. Na normalnej lekcji biologii wypreparowywaliśmy z cebuli cieniutką łuskę, naklejaliśmy ją na szkiełko podstawowe, barwiliśmy, a potem dodawało się soli i obserwowało się zjawisko plazmolizy.
Dwójka naszych dzieci nie miała w szkole ani gabinetu fizyki, ani chemii, ani biologii. Stare pomoce naukowe upłynniono, a odczynniki oddano do utilizacji i szlus.
![]() |
MarekBielany @tadman 29 kwietnia 2018 21:31 |
29 kwietnia 2018 21:43 |
Rok 1950: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?
Rok 1980: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?
Rok 2000: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.
Rok 2010 (tylko dla zainteresowanych): Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie przedstawienie, w którym postaracie się przedstawić, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew.
Rok 2013: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.
zrzut z Rok 1950: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?
Rok 1980: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?
Rok 2000: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.
Rok 2010 (tylko dla zainteresowanych): Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie przedstawienie, w którym postaracie się przedstawić, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew.
Rok 2013: Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.
z google/obrazy tag: "pokoloruj drwala"
![]() |
Grzeralts @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 12:23 |
29 kwietnia 2018 21:45 |
Cóż poradzić.
![]() |
krzysztof-osiejuk @tadman 29 kwietnia 2018 21:31 |
29 kwietnia 2018 21:46 |
"Mam wrażenie, że takie ponad 12 godzinne przebywanie pod opieką kadry nauczycielskiej to chowanie janczarów. Dzieciak musi mieć sporo bodźców związanych i z nauką, ze sportem, z zabawą, a także mieć możność wyciszenia się, bo nie potrafi wytrzymać zbyt długo w skupieniu na jednej czynności. Gdzie tu radość odkrywania nowych rzeczy?"
Przepraszam bardzo, ale czy Ty znasz kogoś, kto ma inne zdanie w tej kwestii? Nie? To czemu informujesz nas o tym, jakby to było jakieś niezwykle oryginalne odkrycie?
![]() |
Grzeralts @chlor 29 kwietnia 2018 20:44 |
29 kwietnia 2018 21:50 |
Przede wszystkim rozwój nie zależy od rozumu i wykształcenia. Ludzi nadmiernie inteligentnych odbieramy jako niepewnych, niezdecydowanych. Tylko umiarkowani głupcy mogą rządzić światem - Europa wie to od dawna.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 20:56 |
29 kwietnia 2018 21:56 |
Ta chińska korespondencja budzi oczywiście szacunek. Jednak godne uwagi jest praktyczne tło jego uczniowskich obowiązków. To tło właśnie umyka.
Mamy więc młodego człowieka, ucznia zajętego od świtu po zmierzch. Ta intensywność oraz czas jego pracy jest tu potwierdzana, że "tak tam mają". Przyjmujemy je zatem za wiarygodne. Gdzieś w tym wszystkim, co pewien czas trzeba zmieścić sporą pracę napisania tych listów.
To pewne, że ich pisanie ma dla niego efekt edukacyjny jak każde opisywanie, czy dokumentowanie zmuszające do zebrania informacji, uporządkowania jej, itd. W dodatku w języku obcym. NB.: Co do językowej poprawności, to zaryzykowałbym tezę, że ma angielskiego tutora.
Z opisu sytuacji wynika jednak, że jego listy są nie tylko obszerne, ale także interesujące. To pozwala zgadywać, że za jego motywacją stoi nie tylko obowiązek danej pracy, ale też rodzaj ciekawości świata, w tym własnego wyjścia w inny, niechiński świat. Z tym, że wychodząc w inny świat Chińczyk i tak pozostaje Chińczykiem. Nie wtapia się w cywilizację jego zdaniem niższą, czyli w żadną inną. W każdym razie nie do końca wtapia się.
![]() |
Rozalia @MarekBielany 29 kwietnia 2018 21:43 |
29 kwietnia 2018 22:10 |
-:))) , ale przez łzy.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 29 kwietnia 2018 21:56 |
29 kwietnia 2018 22:14 |
Ja od niej pożyczę ten list i pokaże Ci jak on rysuje nasze literki. Nie pisze, ale rysuje.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 22:14 |
29 kwietnia 2018 22:25 |
Wyjście z chińskich "krzaczków" jest niemożliwe bez kaligrafii. W drugą stronę tak samo. Niemniej, to tylko powiększa rozmiar koniecznej pracy i ponawia pytanie skąd jego pasja dla tak pracowitego coming-outu na inny świat.
![]() |
tadman @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 21:46 |
29 kwietnia 2018 22:54 |
Znam, Ciebie, bo się zbyt napiąłeś.
![]() |
DYNAQ @krzysztof-osiejuk |
29 kwietnia 2018 23:32 |
O T .
''Powołanie pełnomocnika rządu wiceministra Michała Kurtyki na to stanowisko było niezbędne, aby szczyt został przygotowany w jak najlepszy, najbardziej efektywny sposób.....''
Będzie tak dobrze, że dobrze nam tak.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 29 kwietnia 2018 22:14 |
30 kwietnia 2018 04:54 |
Teraz, a właściwie na koniec, przejdźmy z zainteresowania tym chłopcem jako ambitną, ciężko pracującą jednostką do zainteresowania kwestią chińskie społeczeństwo - edukacja - wyścig ze światem. Mam w tym na myśli również wskazywane tu przez komentatorów rankingi i te sprawy. Jaki to da efekt dla pogoni za światem?
Otóż ja w tej kwestii jestem bardzo sceptyczny i obawiam się możliwości powtórki poprzednich Wielkich Skoków. Popatrzmy na tę edukację przez WIELKIE LICZBY. One imponują, ale czy ilość przejdzie tam Czw jakość? Czy w takim systemie organizacji i w takich obciążeniach możliwe jest wykształcenie milionowego pokolenia zdolnego także do myślenia abstrakcyjnego, do pewnego nieposłuszeństwa, które jest konieczne dla pracy twórczej?
Oczywiście, wedle spiżowego dzwonka, tego od Gaussa, z tych WIELKICH LICZB wychowają się geniusze w liczbie imponującej w oczach naszego świata (MAŁYCH LICZB). Ci jednak utoną w biurokracji, nieliczni pójdą w Świat. Gdy który taki zawita, dajmy na to, do USA, to może zobaczymy geniusza. Gdy spojrzymy w Chinach na jego kolegów z ławy szkolnej, to zobaczymy WIELKĄ LICZBĘ biurokratów (chiński oportunizm!). Oni już zadbają o tych niepokorniejszych.
Jak to działa? Najlepiej obstawić konkretne pytanie, np. takie, czy dla władania światem da się z takiego systemu edukacji zbudować, dajmy na to, superlotniskowiec? Nawet jeśli, to poprzedniej generacji, a już na pewno nie ujawni się tam żaden skośnooki Chester Nimitz.
Dać 22 letniemu zdolnemu podporucznikowi dowództwo niszczyciela? To dla Chińczyków szaleństwo! Pozwolić na dalszy rozwój i nadal darzyć zaufaniem, gdy ten podporucznik zaraz wprowadził okręt na mieliznę? Mimo tego za kilkanaście miesięcy awansować na kapitana do tego z pominięciem stopnia porucznika marynarki (żeby się zdolnota nie marnowała!), kto w Chinach jest na to gotów?
Rosnąca potęga militarna? Kiedy Chinom ostatni raz udało się wygrać wojnę z wrogiem zewnętrznym?
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 29 kwietnia 2018 21:56 |
30 kwietnia 2018 12:29 |
Moim zdaniem on to pisze sam.
![]() |
krzysztof-osiejuk @tadman 29 kwietnia 2018 22:54 |
30 kwietnia 2018 12:31 |
To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
![]() |
krzysztof-osiejuk @DYNAQ 29 kwietnia 2018 23:32 |
30 kwietnia 2018 12:33 |
Ani potrzebnie ani ciekawie.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 30 kwietnia 2018 12:29 |
30 kwietnia 2018 12:49 |
Jeśli pisałby ktoś udający tego chłopca, to sprawa przestałaby być interesująca. Moim zdaniem interesujące w niej jest ta pasja z jaką potwornie zapracowany uczeń dodaje sobie ogrom pracy, aby jakos wyrwać się na świat inny, niż ten, w którym zasuwa gorzej niż kulis. Co więcej, tę dodatkową robotę , jak sam oceniasz, wykonuje niezwykle starannie. Stąd można śmiało zakładać, że ta korespondencja jest dla niego niezwykle ważna.
Chciałbym go zapytać, dlaczego jest tak ważna. Wprawki z angielskiego nie tłumaczą tej ważności, bo sam piszesz, że ma on sporą biegłość językową.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 30 kwietnia 2018 04:54 |
30 kwietnia 2018 13:18 |
Dobrze by było żebyś miał rację.