Jak to jest być głupim jak but
Wspominałem tu przez te wszystkie lata parę razy amerykańskiego dziennikarza Boba Greene’a, którego czytam namiętnie i od którego czerpię zarówno ściśle określoną wiedzę, jak i umiejętność przelewania tej wiedzy na zdania. Otóż kiedy Greene był jeszcze początkującym dziennikarzem, miał rubrykę w „Chicago Tribune”, gdzie relacjonował wielkie rockowe koncerty, w których uczestniczył jako zaproszony reporter. Pewnego dnia jeszcze w roku 1972 miał okazję uczestniczyć w słynnym koncercie zespołu Jethro Tull w nowojorskiej hali Madison Square Garden. Oto jego relacja:
„Wokalista zespołu Ian Anderson bisował, a rozentuzjazmowana publiczność napierała na scenę. Części z nich udało się dotrzeć do dolnej części ściany, prowadzącej już do samej sceny, skąd, stając na ramionach znajomych, próbowali wyskoczyć w górę i znaleźć się tuż obok swoich bohaterów. Stałem na scenie obok wzmacniacza i obserwowałem całą sytuację. Ian Anderson śpiewał, a młodzi fani zespołu podchodzili coraz bliżej. Nie było widać twarzy, natomiast na krawędzi sceny pojawiały się palce, gotowe by się podciągnąć i wejść na scenę. Terry Ellis, manager zespołu, również się przyglądał. Z całkowitym spokojem, wziął w rękę młotek i ruszył w kierunku Andersona i jego mikrofonu. Przyklęknął i wciąż bardzo spokojnie, ile razy zobaczył palce, walił w nie młotkiem. Któreś z tych dzieci ślepo sięgało brzegu sceny, a Ellis rozbijał te palce swoim młotkiem. Efekt był natychmiastowy. Młotek spadał na palce, a ich właściciel wpadał z powrotem w publiczność. Nigdy nie widzieliśmy całej osoby. Raz za razem palce wynurzały się z ciemności, Ellis rozwalał je młotkiem, no i w ten sposób wreszcie koncert dobiegł końca”.
Nie byłem nigdy na koncercie zespołu Jethro Tull. Kiedy ich kochałem, byłem przede wszystkim zbyt mały, żeby znosić walenie młotkiem po palcach, a poza tym to był czas, kiedy oni do Polski nie przyjeżdżali. Owszem, pamiętam jakby to było wczoraj, jak mój starszy brat pożyczył od jednego ze swoich kolegów magnetofon Tonette, a z nim taśmę firmy Agfa, gdzie na jednej stronie była pierwsza płyta Led Zeppelin, a na drugiej „Stand Up” Jethro Tull właśnie. Miałem wówczas pewnie jakieś 15 lat, ta taśma była z nami pewnie z tydzień i przez ten czas nauczyłem się każdej z tych piosenek na pamięć. Do dziś zresztą to własnie drugi album Jethro Tull jest moją ulubioną ich płytą, tuż po „Thick As A Brick”.
Ciekawy jest bardzo ów album, a jednocześnie cała kompozycja. Dowcip – bo to był trochę dowcip – polegał na tym, że okładka, zrobiona w formie gazety, informowała, że autorem tekstu tej piosenki jest genialny ośmioletni poeta nazwiskiem Gerald Bostock, którego nawet widzimy na okładce i możemy tam też przeczytać pełną i bogatą relację na temat owego niezwykłego talentu. News jest taki, że ów ośmiolatek ze swoim poematem wygrał któryś z lokalnych konkursów poetyckich, jednak po protestach ze strony publiczności został oskarżony o psychiczną chorobę zdyskwalifikowany. Na pierwszej stronie owej gazety jest również tekst, w którym sugeruje się, że Bostock jest również ojcem swojej 14-letniej koleżanki imieniem Julia. Tak więc odpowiednio zachęceni, nastawiamy płytę i od razu słyszymy początek owego niby poematu:
„Mam nadzieję, że jakoś to przemęczycie
Moje słowa są niczym szept, a głuchota aż wrzeszczy
Mogę sprawić, że coś poczujecie, do myślenia was nie zmuszę
Wasza sperma spływa ściekiem, a miłość ginie w zlewie
No i walicie konia gdzieś w kącie
Załatwiając te wasze zwierzęce interesy
A ci wszyscy mądrale nawet nie mają pojęcia, jak to jest
Być głupim jak but”.
Nie będziemy tu dziś słuchać całości tego dzieła w wykonaniu Jethro Tul. Na początek proponuję jedynie samo otwarcie. Potem ten sam fragment w wykonaniu fantastycznej, choć kompletnie nieznanej, piosenkarki, no a na koniec, owszem, całość, ale też w wykonaniu tak zwanych amatorów. Tak byśmy wszyscy mieli okazję zobaczyć, jak talenty, wbrew powszechnemu mniemaniu, mogą się rodzić choćby i na kamieniu.
Moje książki są jak zawsze do kupienia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, ale też i u mnie bezpośrednio. Kontakt mailowy [email protected].
tagi: jethro tull thick as a brick
![]() |
krzysztof-osiejuk |
15 sierpnia 2018 10:36 |
Komentarze:
![]() |
Tobiasz11 @krzysztof-osiejuk |
15 sierpnia 2018 11:23 |
https://www.youtube.com/watch?v=VNCVi0CnOXY
Ich muzyka jest ze mna odkad pamietam, tez mam starszych braci:)
Pare lat temu bylem na koncercie Andersona, zaspiewal tam zalinkowany powyzej , moj ulubiony kawalek.
Potwierdzam, ze to dziwne szalenstwo w jego oczach mu pozostalo.Opowiesc z NY niesamowita.
![]() |
Jerzy-Benedykt @krzysztof-osiejuk |
15 sierpnia 2018 12:12 |
Popatrz jak to się ciekawie plecie. Ty czerpiesz od Boba Greene’a wiedzę i umiejętność dzielenia się nią w zajmujących tekstach, dla mnie nie dostępnymi bo nie znam angielskiego i nie miałem pojęcia że taki człowiek żyje, a ja od kilku lat czekam co dziennie na Twój najnowszy tekst. Nie ma w życiu przypadków są tylko znaki. Ostatnio zadeklarowałeś pisanie o mózyce i robisz to na swoim niezmiennym i wysokim poziomie dbałości o jakość wypowiedzi i jej treść ale mnie będzie brakowało wcześmiejszych komentarzy.
![]() |
betacool @krzysztof-osiejuk |
15 sierpnia 2018 12:13 |
Wiem jak podejść moje dzieciaki. Lata temu pozgrywałem różne perełki na parę płyt i to była taka moja bardzo osobista historia muzyki rozrywkowej. Z Jethro Tull był tam tylko jeden kawałek. Było w nim jednak wszystko co w tym zespole najlepsze i lekko chrypiący głos i flet i piękna melodia.
To był utwór Moths - ćmy.
Teraz mam ten utwór w telefonie i gdy się pojawia podczas jazdy autem dzieciaki proszą - zrób głośniej...
![]() |
krzysztof-osiejuk @Tobiasz11 15 sierpnia 2018 11:23 |
15 sierpnia 2018 12:22 |
Niesamowity ten klip. Niesamowity.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Jerzy-Benedykt 15 sierpnia 2018 12:12 |
15 sierpnia 2018 12:23 |
Spokojna głowa. Będzie i zwykła publicystyka, tyle że już nie codziennie.
![]() |
krzysztof-osiejuk @betacool 15 sierpnia 2018 12:13 |
15 sierpnia 2018 12:24 |
Fajne te Twoje dzieci.
![]() |
krzysztof-osiejuk @betacool 15 sierpnia 2018 12:13 |
15 sierpnia 2018 12:34 |
Bardzo proszę. Puść im to jak najgłośniej.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk |
15 sierpnia 2018 13:17 |
Jeśli byś w swoim telefonie podmieniał tego Heńka na Jethro to tylko na ten riff:
Musi być energia!
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 13:17 |
15 sierpnia 2018 13:25 |
Nie kumam. Jakiego Heńka?
![]() |
Tobiasz11 @krzysztof-osiejuk 15 sierpnia 2018 13:25 |
15 sierpnia 2018 13:33 |
zadzwon kiedys do siebie:)
![]() |
krzysztof-osiejuk @Tobiasz11 15 sierpnia 2018 13:33 |
15 sierpnia 2018 14:26 |
Zadzwoniłem, Ale tam nie było żadnego Heńka.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 15 sierpnia 2018 14:26 |
15 sierpnia 2018 15:13 |
Nowa akcja: Wyrywamy Toyaha do telefonu!
Punktualnie o 15:30 wszyscy śpiew!
|
onyx @krzysztof-osiejuk |
15 sierpnia 2018 17:33 |
Nie wiem czemu ale Jethro Tull jest jedną z bardzo niewielu tych "dinozaurów rocka", który do mnie zupełnie nie przemówił. Podobnie jak Slade i jeszcze może kilka by się znalazło. Słuchałem dużo art rocka i muzyki progresywnej, cieszyło mnie wszystko co było rozbudowane w dźwięki ale jakoś JT nic. Parę kawałkow znam i to wszystko.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 15:13 |
15 sierpnia 2018 19:01 |
Zawsze mówiłem, że śpiew to podstawa.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 16:20 |
15 sierpnia 2018 19:04 |
Ale fajnie! Ja o nich prawie zapomniałem.
![]() |
orjan @onyx 15 sierpnia 2018 17:33 |
15 sierpnia 2018 19:05 |
To możemy sobie rekę podać. Ja już byłem fanem rocka z niezłym, jak na owe czasy, dostępem do nowości i pamiętam jak to JT weszło na polski rynek; no przecież sprzedazy czarnorynkowej, czy pocztówkowej u schyłku tej drugiej.
No więc o tym pierwszym This Was nawet sporo mówiło się i komentowało, że ciekawe, tu blues złamany folkiem i to anglosaskim, do tego ten niespotykany flet jako duet z wokalem, itd. Nawet, pamiętam, w dyskotekach we Wrocławiu, choć dzisiaj trudno uwierzyć chodziło to Bouree z drugiej płyty, ale bez większego entuzjazmu. Akurat bowiem szeroką falą zaczeły pojawiać się kapele rockowe, jak dajmy na to King Crimson, o instrumentarium szerszym niż trzy wiosełka, garnki i organki, więc to machanie fletem stało się po prostu śmiesznie ubogie. A już Benefit, przynajmniej w moim środowisku, uchodził za pomyłkę. I tak JT zszedł z pierwszego szeregu, o ile kiedykolwiek w nim naprawdę był biorąc pod uwagę ówczesny wysyp twórczości przez duże "T". Wtedy po prostu zbyt wiele się działo nawet obserwując z polskiej perspektywy jaskiniowej.
Gdybym miał dzisiaj opiniować, to im czegoś zabrakło i swoje ucieczki w te style leśno wiejskie oni potraktowali jako rodzaj konspiracji dla braku prawdziwej weny. Dobudowali do tego kostiumografię, trochę dziwnej gimnastyki organizmem ... et voilà!
Teraz próbnowałem w jutubie zrobić sobie jakis przegląd i poza tą lokomotywą nie bardzo miałem z czym odjechać. Musi grymaśny jestem.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 15 sierpnia 2018 19:04 |
15 sierpnia 2018 19:10 |
No więc w swoim czasie mój kumpel powiedział, że ten Hokus Pokus to jest holenderska odpowiedź na Iana Andersona. Czy trafił?
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 16:20 |
15 sierpnia 2018 19:10 |
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 16:20 |
15 sierpnia 2018 19:11 |
![]() |
krzysztof-osiejuk @onyx 15 sierpnia 2018 17:33 |
15 sierpnia 2018 19:14 |
Żałuj. Co do Slade, pamiętam jak dawno temu, jeszcze w Pewexie, chciałem sobie kupić Blood Sweat and Tears i podszedł do mnie jakiś koleś i zapytał, co to takiego. Ja mu odpowiedziałem, że coś w rodzaju jazz rocka. A on wtedy do mnie: "Aha, czyli taki bardziej Slade?"
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 19:05 |
15 sierpnia 2018 19:21 |
Prawie zgoda. Oni się mocno obsunęli i nawet się zgodzę, że "Benefit" był znacznie gorszy. Powiem więcej - "This Was" też na mnie nie zrobił wrażenia. Natomiast w moim odczuciu upadek zaczął sie dopiero od "Passion Play". Reszty praktycznie już nie słuchałem.
Natomiast "Stand Up", "Aqualong", no i "Thick As A Brick" to perły i nawet nie zamierzam z Tobą na ten temat dyskutować.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 19:10 |
15 sierpnia 2018 19:25 |
Nie widzę tego.
![]() |
Grzeralts @onyx 15 sierpnia 2018 17:33 |
15 sierpnia 2018 21:28 |
Chwalić Boga jesteście ode mnie starsi, więc nie mam stresu, że mnie to niespecjalnie rusza. Znam, oczywiście i JT, i stare Genesis, i King Crimson, ale nie mam do nich stosunku emocjonalnego, bo to nie moja młodość. Moje fascynacje z tamtej epoki to raczej The Doors, bo i jak niby mogli JT, czy nawet King Crimson zafascynować 13-latka w latach 80'? Pink Floyd zaś nie cierpiałem i nie cierpię do dziś.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Grzeralts 15 sierpnia 2018 21:28 |
15 sierpnia 2018 21:32 |
Skoro pojawili się Doorsi, już pędzę. Proszę uprzejmie.
|
onyx @orjan 15 sierpnia 2018 19:05 |
15 sierpnia 2018 21:38 |
Też tak myślę, że zanim usłyszałem JT odkryłem innych i to już nie było to co mnie w danym momencie w muzyce pociągało. A odkrycie KC na parę lat odcięło mi chęci poszukiwania i odkrywania ;)
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 15 sierpnia 2018 19:21 |
15 sierpnia 2018 21:53 |
Może i perły, ale wtedy tyle się działo, że bycie jedną z pereł nie wystarczało. Aqualung pokazał sie w 1971r. po rozczarowaniu z tym Benefit'em. Więc odbiór musiał być z pewną rezerwą.
Ale w tym samym roku ukazał sie np John Lee Hooker z Canned Heat, pierwszy ZZ top, Fireball od Deep Purple, Islands King Crimsona, Perła (ta prawdziwa!), Sticky Fingers, Tarkus - że wspomnę te, które wtedy przeszły przez moje (jako cudze) ręce.
W tej sytuacji, cóż mógł u mnie osiągnąć ten Aqualung. Kumpel go miał, lecz mi się nawet pożyczyć nie chciało. Może błąd, ale tak było. Czasu i wina (algierska Gellala) nie starczało.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-osiejuk 15 sierpnia 2018 21:32 |
15 sierpnia 2018 22:07 |
Fajne.
![]() |
orjan @onyx 15 sierpnia 2018 21:38 |
15 sierpnia 2018 22:13 |
moje muzyczne lato lipiec 1972
I cóż ten Anderson mógł poradzić?
![]() |
orjan @Grzeralts 15 sierpnia 2018 21:28 |
15 sierpnia 2018 22:22 |
O ile pamiętam, to Doors akurat wydali L.A.Woman i zaraz Morrison się przekręcił.
Znowu: za dużo się wtedy działo.
![]() |
krzysztof-osiejuk @onyx 15 sierpnia 2018 21:38 |
15 sierpnia 2018 22:54 |
Gdy chodzi o te wszystkie zespoły, włącznie z King Crimson, to ja byłem niemal zawsze na bieżąco.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 21:53 |
15 sierpnia 2018 23:01 |
ZZ Top, owszem słuchałem, ale tylko z doskoku i bez szczególnych emocji. Deep Purple nie znosiłem. Rolling Stonesów traktowałem bardzo ambiwaletnie, ale nigdy jakoś specjalnie. Gdy chodzi o ELP, to wolałem "Trilogy" i jedynkę. Tamten okres to dla mnie byli Led Zeppelin, Black Sabbath, Jethro Tull, Doorsi, East of Eden, Hendrix, If, Dylan, Blood Sweat & Tears, Colosseum i oczywiście King Crimson i ELP, i to chyba tyle. Poza tym słuchałem jazzu i bluesa.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 15 sierpnia 2018 22:13 |
15 sierpnia 2018 23:04 |
Choćby to:
|
onyx @Grzeralts 15 sierpnia 2018 21:28 |
15 sierpnia 2018 23:21 |
Ja jestem rocznik 71 to nie wiem kto starszy ale muzykę poznawałem bardzo nie po kolei. Z tym, że jak coś mi zapadło do głowy to tłukłem na okrągło jedno i to samo. Miałem kasety z nagranym jednym kawałkiem na obu stronach itp.
|
onyx @orjan 15 sierpnia 2018 22:13 |
15 sierpnia 2018 23:39 |
No właśnie, miałem podobnie ale kilkanaście lat później bo w lato 72 to skakałem z dywanu na podłogę ;) Z tym, że zamiast Stonesów był Black Sabbath a wino podlejsze. A z Andersonów to lubiłem tego drugiego.
|
onyx @krzysztof-osiejuk 15 sierpnia 2018 19:14 |
16 sierpnia 2018 00:00 |
Mam nadzieję, że nie jestem muzycznie głupi jak but z tego powodu, że JT nie zapadło mi niczym w pamięć ;)
Wiem, że jesteś na bieżąco bo czytałem książkę. Słuchałeś jakby po kolei a u mnie to wybuchło jakoś od bluesa. Później poszło w metal a po zmęczeniu materiałem wróciłem do klasyków i odkryłem KC. Na wiele tematów było już za późno, nie przebiły się do głowy.
Z innej beczki, oglądałem dzisiaj kawałek Sopotu na TVNie i to jest taka bieda, że prezes Kurski może spać spokojnie długie lata. Wrzucę za chwilę zestaw linków i jest tam niezły Maleńczuk. Gość już nic dookoła siebie nie kontroluje.
|
onyx @krzysztof-osiejuk 15 sierpnia 2018 23:01 |
16 sierpnia 2018 00:06 |
Też bardziej sobię cenię "Trilogy" i jedynkę u ELP. No i nie zapominajmy The Allan Parsons Project. Oceany dźwięków.
![]() |
krzysztof-osiejuk @onyx 16 sierpnia 2018 00:00 |
16 sierpnia 2018 00:25 |
Skąd taki pomysł? Każdy może lubić co chce.
![]() |
krzysztof-osiejuk @onyx 16 sierpnia 2018 00:06 |
16 sierpnia 2018 00:32 |
Alan Parsons Project oczywiście znam, ale uważam to za twór czysto studyjny. Znałem ich może trzy piosenki i przyznaję, że mi się podobały. Ale na tym koniec.
![]() |
orjan @onyx 15 sierpnia 2018 23:39 |
16 sierpnia 2018 07:12 |
Dobry rocznik.
Z tym winem, to było tak, że na rynku były wina owocowe, cholera wie z czego, podobno z jabłek, ale przecież siarka na jabłoniach nie rosnie. Kosztowało to między 21 a 24 złote. Syf był straszny, no ale procenty też były. I nagle pojawiły się w dużej ilości i na dłużej prawdziwe wina algierskie. Dwie marki: ta Gellala i Fatima raptem droższe o 1, czy o 1,50 zł. Podobno Francuzi założyli Algierii jakieś embargo i z dawnych winnic farancuskich w Algierii nie było co z tamtejszym winem zrobić. Myśmy tu wiedzieli!
Osobiście nic więcej Francji nie zawdzięczam. Swoją muzykę też zarżnęli.