O wyższości muzycznej twórczości Kazika nad twórczością Krzysztofa Cugowskiego
Wciąż pamiętam czas, kiedy to Krzysztof Cugowski, pierwszy wokalista zespołu Budka Suflera, kiedy jeszcze był politykiem Prawa i Sprawiedliwości, w jednym z wywiadów zdradził tajemnicę największego przeboju grupy, zatytułowanego „Sen o dolinie”, oraz kontrowersji z nim związanych. Otóż, jak niektórym z nas wiadomo, piosenka „Sen o dolinie”, która swego czasu zapewniła Budce Suflera ogólnopolski sukces, stanowiła tak zwany „cover” wielkiego przeboju wybitnego amerykańskiego piosenkarza nazwiskiem Bill Withers, „Ain’t No Sunshine”, tyle że z polskim tekstem. Rzecz w tym, że choć Budka Suflera tą piosenką zadebiutowała jeszcze w roku 1974, to przez praktycznie całe długie lata PRL-u, a później również, pies z kulawą nogą nie wspomniał o tym, że ów „Sen o dolinie”, to nie jest piosenka Budki Suflera, lecz owego Withersa i wszyscy fani zespołu byli przekonani, że Budka to hit na skalę światową. Dopiero w końcowych latach III RP, w wywiadzie dla tygodnika zwanego wówczas jeszcze „W Sieci”, Krzysztof Cugowski wyjaśnił, że oni wcale nie chcieli nikogo oszukać, tyle że musieli ukryć nazwisko autora, bo gierkowska cenzura nie pozwoliłaby nagrać im piosenki z repertuaru imperialistycznego artysty. Koniec.
I to mnie prowadzi do bohatera dzisiejszej notki, a mianowicie Kazimierza Staszewskiego, popularnie zwanego Kazikiem, do którego Cugowski akurat ma się tak, jak Księżyc do Słońca, jednak jakoś się, owszem, ma. Otóż jeden z rozdziałów książki o piosenkach poświęciłem właśnie Kazikowi, w którym podzieliłem się następującą refleksją:
Muszę przyznać, że ile razy słyszę, jak Kazik wykrzykuję swoje: „Jak powstają twoje teksty? Gdy mnie ktoś tak spyta, zakurwię z laczka i poprawię z kopyta”, z jednej strony, niezmiennie czuję bezgraniczne wzruszenie i podziw, a jednocześnie bolesne zdziwienie.
Czemu podziw? Wiadomo. Czy w historii polskiej, a przecież nie tylko polskiej, muzyki popularnej, można znaleźć coś równie wybitnego? Zdziwienie natomiast z tej prostej przyczyny, że ja kompletnie nie rozumiem, czemu Kazik się tak bardzo unosi, kiedy ktoś zwyczajnie chce wiedzieć, jak on to robi. Ja wprawdzie bym go o to nigdy nie zapytał, bo – biorąc pod uwagę doświadczenie, jakie mam z ludźmi z jednej strony genialnymi, a z drugiej tragicznie przeciętnymi – wiem, jak to jest ze sztuką. Się siada i się albo pisze, albo gra, albo śpiewa, albo maluje. Obojętne. I w ogóle nie ma o czym gadać. Chociaż, jeśli się trochę bardziej nad omawianym przypadkiem zastanowić, to może faktycznie nie ma się czemu dziwić. Bo jeśli już mamy się trzymać powyższego przykładu, to wystarczy Kazika poczytać w jego felietonach, czy – tym bardziej – posłuchać, jak się mądrzy w telewizji, by wiedzieć, że jemu faktycznie na tak zadane pytanie nie pozostaje nic, jak tylko użyć swojego laczka i kopyta.
A dziś, pozostaje mi tylko do tego dodać jeszcze jedno pytanie. Cóż bowiem innego on mógł powiedzieć? Że to pisanie, to takie grzebanie w śmieciach, z których każdy cymbał o cwanym oku potrafi nagle znaleźć coś nadzwyczaj wartościowego? Kto jak kto, ale sądzę, że on by się na tego typu wyzwanie nie zdobył nigdy.
Jednak lubię bardzo Kazika, lubię jego piosenki, jego teksty, wreszcie jego sceniczny image i to do tego stopnia, że ostatnio nawet postanowiłem kupić jego dwa koncerty na DVD, by sobie go i posłuchać i pooglądać jednocześnie.
I oto, proszę sobie wyobrazić, wśród tych piosenek pojawiła się jedna, zatytułowana „W południe”, która, moim zdaniem, jest czymś bezwzględnie najlepszym, co mu kiedykolwiek przyszło wykonywać, zarówno gdy chodzi o melodię, ale też przede wszystkim być może tekst.
I wszystko byłoby po mojej myśli, gdyby nie dwie kwestie. Otóż piosenka „W południe” nie jest produktem kazikowego talentu, lecz utworem napisanym i skomponowanym przez dziś już boleśnie dla nas nieżyjącego Kazimierza Grześkowiaka, który Kazik zaśpiewał nie zmieniając w nim ani jednej nutki, jednego akcentu, jednego wreszcie westchnienia, do tego stopnia wiernie, że w pewnym momencie nawet owo słynne zachłyśnięcie się Grześkowiaka, tak oryginalne i przypadkowe, też powtórzył.
Druga rzecz jest poważniejsza. Otóż oglądam ten koncert i widzę, że jemu jak nabardziej zdarza się tam śpiewać tak zwane covery i tu też bez śladu osobistych akcentów, jednak za każdym razem on informuje, czyja jest to piosenka, a czasem też nawet, skąd jej inspiracja. W przypadku Grześkowiaka, nie wspomina o nim jednym słowem. Jednym słowem nie sugeruje nawet, że tym razem to nie on. Leci więc to „W południe”, a zachwyceni fani machają marynarami w przekonaniu, że mają do czynienia z autentyczną sztuką.
Przeprowadziłem w związku z tym doświadczeniem pewien eksperyment i popytałem wśród znajomych fanów Kazika – a jest ich paru – czy oni mają świadomość, że „W południe” to nie jest jego piosenka. I proszę sobie wyobrazić, że tego nie wiedział żaden z nich, co świadczy o tym, że jeśli on kiedykolwiek ujawnił ten fragment swoich dokonań, to zrobił to na tyle dyskretnie, by wszystko zostało tak jak było, a więc tak jak nas nauczył Krzysztof Cugowski.
A ja sobie myślę, że to jest jeszcze jeden dowód na to, że Kazik, artysta naprawdę nietuzinkowy, jako człowiek jest wyjątkowym głuptasem. I to też jeszcze raz nam pokazuje pełny sens ewangelicznej przypowieści o talentach, a dodatkowo jeszcze ją poszerza o opis losu tego jednego jedynego talentu, wprawdzie nie zakopanego, niemniej tylko jednego i wykorzystanego, jak się ostateczenie okazuje, ot tak sobie.
Popatrzmy więc już na sam koniec na coś do końca prawdziwego i w owej prawdziwości wręcz wsztrząsającego. Przed Państwem – śp. Kazimierz Grześkowiak.
Mój email to [email protected]. Tam proszę się dopytywać o moje książki.
tagi: kazik kazimierz grześkowiak krzysztof cugowski
![]() |
krzysztof-osiejuk |
2 września 2018 10:13 |
Komentarze:
![]() |
Szestow @krzysztof-osiejuk |
2 września 2018 11:39 |
We mnie ta piosenka wywoływała zawsze głęboki smutek i tęsknote za tym światem sensem wypełniony, gdzie jest góra i dół a wszystko ma swój czas i godzinę. Cały kosmos wypełniony sensem zapisany w paru zdaniach i kilku nutach.
Dziękuje za dzisiejszy tekst i pozdrawiam.
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk |
2 września 2018 11:56 |
Do dzisiaj nie wiem jaki był główny powód "zamilczenia" K. Grzeskowiaka przez tzw. media i resortowych nadzorców od kultury w PRL i tzw. III RP.
Dotychczas byłem zdania, ze powodem było wykonanie przez niego utworu "Żydokomuna', ale może jest jeszcze coś ważniejszego, o czym dotrychczas nie znalazłem info.
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk |
2 września 2018 12:04 |
Mówisz, że kupiłeś DVD koncerty Kazika. Czy możliwe jest, że przy tytułach nie ma tam autorów tekstów? Wierzyć mi się nie chce. Tam musi być tzw. "lista płac", choć prawde mówiąc, skoro to koncert, to Kazik powinien był sam przywołać autora, bo najwyrażniej korzysta nie tylko z tekstu i muzyki, ale z autorskiej interpretacji w stosunku 1:1.
Jednak w takiej sytuacji autorstwo nie powinno być ukryte gdzieś tam w głębszym opisie płyty, lecz podane na wierzchu. Choćbyś więc coś schowanego przegapił, to i tak masz rację.
Widzę w YT, że jest także piosenka Kazika o kwestiach "własnościowych": "To je moje" z płyty studyjnej, na której autorstwo Grześkowiaka jest zaznaczone; przynajmniej ogólnie na okładce w zbitce (!) z T. Chyłą.
NB: już tytuł tej płyty "Silny Kazik pod wezwaniem" budzi watpliwości, bo to jest coś więcej, niż seria cover'ów, ale wręcz podpięcie się pod inny zespół i jego charyzmę estradową.
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 2 września 2018 12:04 |
2 września 2018 12:06 |
Wszystko zawsze jest podpisane, ale co z tego? Na płycie Grechuty też jest napisane, że Krajobraz z Wilgą i ludzie to wiersze Nowaka...I co z tego? Czy ktoś o tym pamięta? Jeśli się korzysta z tekstów wybitnych, trzeba wymieniać autorów za każdym razem, kiedy człowiek bierze się za wykonanie.
![]() |
krzysztof-osiejuk @orjan 2 września 2018 12:04 |
2 września 2018 12:12 |
No nie. Aż tak to nie. Tam są te wszystkie "kredyty". Tyle że kto to czyta?
![]() |
orjan @krzysztof-osiejuk 2 września 2018 12:12 |
2 września 2018 12:33 |
Jeśli artysta daje swoje rzeczy, lub nawet utwór z autorstwa zamówionego dla tego artysty, to może "kredyty" (ja nazywam "listą płac") wystarczą, ale nie wtedy, gdy piosenkarz wykonuje innego piosenkarza. Wtedy bowiem korzysta z szerszych praw autorskich, niż prawa autorów tekstu i muzyki. Poza tym, skoro z uczciwym zamiarem wykonuje 1:1, to dla przypomnienia wykonania przez poprzednika. Innego ustalenia przyjąć wtedy nie sposób
![]() |
krzysztof-osiejuk @Szestow 2 września 2018 11:39 |
2 września 2018 12:51 |
Myślę, że w popularnej kulturze nie ma piękniejszej piosenki o umieraniu.
![]() |
krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 2 września 2018 11:56 |
2 września 2018 12:52 |
Ja myslę, że oni aż tak bardzo go nie przemilaczali, a jeśli nawet, to wyłącznie daltego, że to było zbyt trudne.
![]() |
krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 2 września 2018 11:56 |
2 września 2018 12:55 |
A poza tym, Ty naprawdę słyszałeś tę piosenkę?
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk 2 września 2018 12:55 |
2 września 2018 13:40 |
oczywiscie, ale wykonanie (interpretcja) na festiwalu w Opolu było TROCHĘ inne
![]() |
krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 2 września 2018 13:40 |
2 września 2018 13:51 |
W Opolu? Hmmm... Czyli z tym zamilczaniem to lekka przesada.
|
Wolfram @orjan 2 września 2018 12:04 |
2 września 2018 13:56 |
Jest Orjanie gorzej, niz myślisz.
Na okładce płyty utwory mają inne tytuły niż w rzeczywostości - uczyniono to podobno po to, by zmylić złodziei muzyki.
W treści (wewnątrz) wkładki jest napisane, iż autorem słów "W Południe" jest Kazimierz Grześkowiak - niemniej tego utworu na okładce nie ma - a w treści utworu nie ma słowa "w południe" - więc trzeba być bystrym by się domyśleć, iż to ten sam tekst. Szczególnie, że liczba tekstów z okładki i faktyczna są całkiem inne.
Ponieważ znam tylko kopie fragmentów wkładki z Empiku:
https://www.empik.com/las-maquinas-de-la-muerte-kazik-na-zywo,238955,muzyka-p
to na tej kopii nie widzę - ale podobno są w treści prawdziwe tytuły i informacja o tym, iż okładkowe są fałszywe.
(tak twierdzi Wiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Las_Maquinas_de_la_Muerte ) - iż jest to na jekiejś naklejce do płyty.
Czyli ta informacja jest - ale nie jest ani oczywista, ani znajdywalna natychmiast - bo zakładam, że jest w tej treści, której znaleźć nie mogę.
Mam natomiast płytę (ręku) tego samego wydawnictwa, nie z bazaru, a ze sklepu - z koncertów - i na tej płycie jest utwór "W południe" (jest wymieniony w spisie utworów, a na wkładce jest napisane, iż autorem tekstów jest Kazik Staszewski, a Muzyki Kaenżet, za wyjątkiem momentów, gdy przeróbek dokonywał jakiś Ksawery.
Jest tam mnóstwo innych nazwisk, telefony - tych, co nosili ciężkie skrzynki, kręcili potencjometrami czy robili fotki - ale śp. Kazimierz Grześkowiak nie występuje. Podobnie jest pod wieloma linkami do wykonań czy tekstów - czasem jest, czasem nie jest - a czasem napisane, iż autorem jest Kazik lub ktoś jeszcze, ale chodzi np. o ojca pana Staszewskiego, np. tu: https://www.youtube.com/watch?v=qgQpfpmmEKA.
Pewnie to wszystko jest napisane na jakiejś naklejce, co ją zapewne zgubiłem.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Wolfram 2 września 2018 13:56 |
2 września 2018 14:02 |
Na moim DVD wszystko jest gites.
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-osiejuk 2 września 2018 13:51 |
2 września 2018 14:08 |
zamilczanie nastąpiło właśnie po wykonaniu rzeczonego utworu w Opolu
![]() |
krzysztof-osiejuk @stanislaw-orda 2 września 2018 14:08 |
2 września 2018 14:29 |
Rozumiem.
![]() |
Tobiasz11 @krzysztof-osiejuk 2 września 2018 12:51 |
2 września 2018 15:21 |
https://www.youtube.com/watch?v=jXed87IomVc
Bardzo dobry ten Kazik.Powyzej moj ulubiony o odchodzeniu.
![]() |
orjan @Wolfram 2 września 2018 13:56 |
2 września 2018 15:38 |
Nie mogę zająć konkretnego stanowiska, bo nie mam tej płyty. W każdym razie nazwiska autorów swobodnie mieściły się na wewnętrznym polu płyty winylowej, więc tym bardziej powinny mieścić się na większej od tamtego powierzchni strony płyty DVD.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Tobiasz11 2 września 2018 15:21 |
2 września 2018 15:39 |
To jest mocniejsze.
|
Wolfram @orjan 2 września 2018 15:38 |
2 września 2018 16:17 |
Mnie nie chodzo o to, iż jest tam jakaś strasznie zła wola - ale o fakt, iż o osobach realtywnie mniej istotnych wydawca pamięta - a o autorze kompozycji - nie zawsze.
Na samej płycie (CD, której zdjęcie jest na stronie Empiku) nie ma żadnych nazwisk czy tytułów - jest tylko (na obrzeżu, po angielsku) napis o zastrzeżeniu praw i zakazie kopiowania i publicznego odtwarzania bez zezwolenia - oraz nazwa zespołu Knż oraz skrót tyułu: L.M.D.L.M. Na tej, co mam - jest kolorowa abstrakcja i nie ma żadnego tekstu.
Można mieć różne odczucia i oceny z tym związane - niemniej powstaje wrażenie, że i sam wykonawca niekoniecznie chciałby fakt obcego autorstwa eksponować - tzn. iż jest to element albo przemyślany, albo wynikający z zaniechania.
Moim zdaniem wybór tego utworu do wykonania dodaje splendoru, a wykonawcy nic nie odbiera - więc nie ma powodu, by to ukrywać - a i sam Kazik pisze teksty znajdujące akceptację. Sam słuchałem, to wiem:) Mógłby więc czasem wspomnieć, a wydawca lepiej eksponować. Rozumiem, że im to gdzieś umyka - szczególnie w poetyce treści na wkładkach - na których bywa napisane np. iż koncert odbył się w Wilnie w 1953.